Artur Sobiech w ostatnich dniach był niczym: hej, dalej tu jestem!

Artur Sobiech strzelił w dwóch ostatnich meczach Lecha tyle samo bramek (2), co przez ostatnie spędzone 1,5 roku w stolicy Wielkopolski. 33-latek trafił do Poznania w lipcu 2021 roku z jasnym planem. Miał być napastnikiem rezerwowym, który w razie potrzeby, wyręczy pierwszą „9” na polskich boiskach. Pierwszą część poprzedniego zdania spełniał, z drugą bywało nieco gorzej.

REKLAMA

Artur Sobiech zaliczył trafienie na 3:0 przeciwko Fiorentinie, a kilka dni później ponownie trafił do siatki — tym razem gwarantując Lechowi cenny punkt w Ekstraklasie

Sobiech nigdy nie był wybitnym strzelcem. Jego najlepszy wynik w jednym sezonie w klubie to „tylko” 13 goli. Dla przykładu: takim rezultatem mógłby zapewnić sobie tytuł Króla Strzelców naszej ligi po raz ostatni w sezonie 1972/73, kiedy to z taką samą liczbą trafień na koniec rozgrywek królował Grzegorz Lato (który ostatnio obchodził 73. urodziny). W tym sezonie PKO BP Ekstraklasy na 4 kolejki przed końcem najlepsi strzelcy również mają po 13 bramek, co może tylko zwiastować najgorszy wynik od wielu lat.

Broń Boże odbierać to, jako strzał w stronę Pana Artura. Ten, mimo że jeszcze kariery nie skończył, to zapisał sobie dość niezłe CV. Blisko 100 występów w Bundeslidze. Gra w tureckiej Superlidze. Zasłużone kluby w Polsce, jak Ruch Chorzów, Polonia Warszawa czy teraz Lech Poznań. Na papierze wygląda to nie najgorzej.

Na naszym skromnym podwórku również zdobył wszystko, co możliwe, jeśli chodzi o drużynowe trofea, bo z Lechią Gdańsk sięgał jeszcze niedawno po Puchar oraz Superpuchar, a w zeszłym sezonie z Kolejorzem po mistrzostwo Polski. 13-krotny reprezentant Polski, który może się pochwalić dwoma bramkami z orzełkiem na piersi — kolejno z Łotwą i Liechtensteinem. Dla wielu taka kariera może być tylko marzeniem. Swoje pograł, swoje zarobił i tak dalej. Teraz dla odmiany o sobie przypomniał, blisko przed 33. urodzinami.

Tydzień temu zastąpił niebędącego w formie Mikaela Ishaka w pierwszej jedenastce i popisał się bramką na 3:0 z ACF Fiorentiną w ćwierćfinale Ligi Konferencji. Wczoraj natomiast uratował Lecha przed porażką z Radomiakiem Radom, ponownie zaczynając od wyjściowego składu pod nieobecność szwedzkiego kapitana. Co ciekawe, aktualnie tylko tacy zawodnicy w kadrze Kolejorza, jak; Amaral, Marchwiński, Sousa, Velde, Skóraś oraz Ishak mają więcej goli w tym sezonie na koncie niż wspomniany Artur Sobiech.

źródło: twitter/CANALPLUS_SPORT

Lech musi zacząć nowe życie po europejskich pucharach. Bramkostrzelny Sobiech może być teraz przydatny, jak nigdy wcześniej

Przygoda w Europie dla niebiesko-białych była piękna, długa i owocna, ale to już historia. Lechici muszą mocno przycisnąć na ligowym finiszu. Pogoń Szczecin zrzuciła ich właśnie z podium, a za dobre występy w Lidze Konferencji nikt podopiecznym Johna van den Brona się nie będzie przecież kłaniał. Za tydzień czeka ich trudna przeprawa z Górnikiem Zabrze, który po ponownym zatrudnieniu Jana Urbana na stanowisku trenera, znowu wygląda co najmniej przyzwoicie. Dwie kolejki później poznaniacy będą dla odmiany rywalizować na wyjeździe z Rakowem Częstochowa, który może już wtedy świętować mistrzostwo Polski.

Z pewnością jest to trudny moment w Poznaniu, w którym przyda się doświadczony środkowy napastnik. Artur Sobiech powinien mieć jeszcze kilka okazji do wstrzelenia się. Nawet jeżeli nie przekona władz Lecha na nową umowę, to lepiej pozostawić po sobie dobre wrażenie. Chęci mu odmówić nie można. Po cichu liczymy, że nie będzie to tylko chwilowy przebłysk, nie łudząc się jednak, że „Sobi” stanie się zaraz jakimś game-changerem w ostatnich kolejkach.

Zdajemy sobie jednak sprawę, że pomimo ww. goli, A. Sobiech dalej niewiele daje drużynie, przebywając na murawie. Warto zaznaczyć, że jeszcze przed zeszłym meczem, plasował się bardzo blado pod względem minut w kadrze poznańskiej ekipy. Zresztą nie bez powodu nie był częstym wyborem u Johna van den Broma, a w zeszłym sezonie u Macieja Skorży. Dość niespodziewanie dostał jednak swoją szanse, a jego gole mogą być na wagę złota. Jakże inna byłaby przecież atmosfera w klubie, gdyby Kolejorz przegrał ostatnie mecze z Fiorentiną i Radomiakiem?

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,604FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ