Arsenal traci fotel lidera. Manchester City lepszy w hicie ligi angielskiej

Ile może zmienić się w ciągu trzech tygodni? 22 stycznia Arsenal pokonał Manchester United i mógł prężyć muskuły w wyścigu po tytuł mistrzowski. Kanonierzy byli rozpędzeni i niewiele wskazywało na to, by zamierzali zwolnić. Porażka z Evertonem i remis z Brentfordem znacznie skomplikowały temat. Przed meczem z Manchesterem City przewaga w ligowej tabeli zmalała do 3 punktów, a piłkarze Pepa Guardioli stanęli przed szansą udowodnienia, że to oni zasługują na fotel lidera Premier League.

REKLAMA

Co zrobił Japończyk?

Sympatycy Kanonierów mogli jedynie zakląć pod nosem, gdy w 24. minucie gry fatalny błąd popełnił Takehiro Tomiyasu. Japończyk starając się wycofać piłkę, idealnie obsłużył… Kevina De Bruyne. Belg nie miał wyboru i grzecznie podziękował za prezent, dając prowadzenie Manchesterowi City. Arsenal nie zamierzał jednak odpuszczać i zdołał wyrównać po rzucie karnym zamienionym na gola przez Bukayo Sakę. Co ciekawe, oba trafienia były jedynymi strzałami celnymi w pierwszej połowie.

Po zmianie stron Manchester City musiał szukać kolejnych trafień i znalazł je w ostatnich 20 minutach. Najpierw rozsypkę defensywy Arsenalu wykorzystał Erling Haaland, który wyjątkowo nie finalizował akcji, ale z udziałem Ilkaya Gundogana wypracował okazję dla Jacka Grealisha. Ten bez problemu pokonał golkipera Kanonierów. Aaron Ramsdale w 82. minucie skapitulował po raz trzeci — tym razem gola strzelił już niesamowity Norweg, którego obsłużył De Bruyne. Uczciwie trzeba przyznać, że Manchester City był tego wieczoru lepszym zespołem, a w końcówce osiągnął znaczącą przewagę. Arsenal miał większe posiadanie piłki, oddał nawet więcej strzałów, ale traci fotel lidera Premier League.

Pamiętajmy jednak o tym, że ekipa prowadzona przez Mikela Artetę rozegrała dotychczas 22 spotkania, czyli o jedno mniej niż Manchester City. Strata pozycji może być więc jedynie chwilowa, ale zarazem ma znaczący aspekt psychologiczny. Dziś Obywatele w decydujących momentach potrafili robić różnicę. Arsenal wliczając w to FA Cup, ma za sobą 1 punkt zdobyty w 4 ostatnich spotkaniach.

Z chłodzeniem szampanów trzeba zdecydowanie się wstrzymać. Kanonierzy przegrali dziś ważną batalię, ale wojna o tytuł wciąż trwa. Manchester City uwypuklił słabości defensywy i przypomniał, że wyścig w Premier League to długi maraton. Maraton, w którym do mety wciąż daleko, ale Obywatele będą silni do końca.

Arsenal – Manchester City 1:3 (Saka 42 – De Bruyne 24, Grealish 72, Haaland 82)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,595FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ