Arsenal nie bez problemów, ale ze zwycięstwem na start

Piłkarze Arsenalu rozpoczęli nowy sezon Premier League w dobrych nastrojach po pokonaniu w zeszły weekend Manchesteru City w meczu o Tarczę Wspólnoty. Zwycięstwo daje fanom „Kanonierów” nową nadzieję, że ich mistrzowska posucha może wkrótce dobiec końca. Mikel Arteta swoimi transferami pokazał, że zamierza w wielkim stylu uczcić 20. rocznicę wyczynu „Invincibles”. Arsenal na powtórzenie tego osiągniecia jak najbardziej stać. Jednak, aby zbliżyć się do tego trzeba było zacząć dobrze sezon od pewnej wygranej nad Nottingham.

REKLAMA

Głową w mur?

Arsenal przez większość czasu miał piłkę przy sobie. 85% posiadania nie wzięło się znikąd. Goście tak naprawdę tylko się bronili. Jednak robili to bardzo mądrze. Znakomicie się przesuwali i przeszkadzali w jak najbardziej uporczywy sposób. „Kanonierzy” klepali i próbowali się dobić do bramki swoich rywali. Brakowało tylko kropki nad „i”. Widmo bramki wisiało nad stadionem. W końcu po kilku próbach udało się gospodarzom wyjść na prowadzenie. Matta Turnera pokonał w 26. minucie Eddie Nketiah. Po pierwszym golu było widać u podopiecznych Mikela Artety chęć podwyższenia wyniku. Tak jakby ktoś w ich głowach puścił pedał hamulcu. Zawodnicy bardziej się rozluźnili i poczuli jeszcze większą pewność siebie. W 36. minucie było już 2:0. Świetnym strzałem z dystansu popisał się Bukayo Saka. Obrona gości została przełamana. Od samego początku można było odnieść wrażenie, że tak ten mecz będzie wyglądał. Trzeba było po prostu przełamać szyki obronne rywali. Reszta była tylko formalnością.

Wrzucenie niższego biegu

„Kanonierzy” ewidentnie w drugiej części spotkania spuścili z tonu. Grali na pół gwizdka i jedyne o czym marzyli to o zakończeniu tego spotkania. Już tak żywiołowo nie atakowali bramki swoich rywali. Nottingham próbowało swoich sił zwłaszcza poprzez stałe fragmenty gry, lecz na próbach się kończyło. Z kolei w ataku pozycyjnym nie byli w stanie dobić się do bramki strzeżonej przez Aarona Ramsdale’a. Byli po prostu słabsi piłkarsko. Arsenal kontrolował przebieg spotkania. Piłkarze najwyraźniej uznali, że mogą wrzucić niższy bieg.

Ich rywale jak już wspomniałem nie prezentowali poziomu, który byłby w stanie w jakkolwiek im zagrozić. Widowisko stało się nieco bardziej usypiające i nie przypominało tego, które zaserwowali nam piłkarze w pierwszej połowie. Jednak to rozluźnienie piłkarzy Arsenalu okazało się zbyt duże. Z kontrą po rzucie rożnym wyszli goście i w 82. minucie po świetnym rajdzie Anthony’ego Elangi lewą flanka kontakt Nottingham dał Taiwo Awoniyi. Na Emirates Stadium momentalnie zrobiło się gorąco. Kanonierzy nawarzyli sobie piwa i musieli uważać, aby nie wypuścić kompletu punktów.

Reakcja drużyny, która walczy o najwyższe cele

Podopieczni Mikela Artety ponownie ruszyli do ataku, wyglądając przy tym na ogromnie podrażnionych straconym golem. Dzięki właściwej reakcji na wydarzenia boiskowe gospodarze oddalili zagrożenie od własnej bramki. Arsenal był nawet blisko zdobycia trzeciego gola, ale mecz zakończył się finalnie wynikiem 2:1.

Arsenal dopiął swego. Zaczął sezon od pewnego zwycięstwa podobnie jak ich najwięksi rywale pod postacią Manchesteru City. Podobny kaliber rywali. Oba zespoły mogły spokojnie w drugich połowach wrzucić niższy bieg i kontrolować wydarzenia boiskowe. Jest to na tyle istotne, że z całym szacunkiem dla piłkarzy Burnley i Nottingham Forrest, ale przed Arsenalem i Manchesterem City na przestrzeni całego sezonu czekają o wiele cięższe mecze. Spotkań jest dużo, więc trzeba mierzyć siły na zamiary. Są mecze, w których nie potrzeba grać na 100%. Jedno jest pewne. Arsenal i Manchester City będą w tym sezonie głównymi kandydatami do tytułu mistrzowskiego. Miejmy nadzieję, że będzie nas ta rywalizacja ekscytować na podobnym poziomie jak w poprzednim sezonie. Tego sobie i Państwu życzę.

Arsenal – Nottingham 2:1 (Nketiah 26′, Saka 36′ – Awoniyi 82′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,608FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ