Tymczasowy trener Arki Gdynia Tomasz Grzegorczyk raczej nie uszczęśliwił kibiców wyborem podstawowej jedenastki. Po wygranej 5:0 z Kotwicą Kołobrzeg wystawił dalej Michała Rzuchowskiego. Były pomocnik Śląska Wrocław mógł wtedy zadecydować o innym rezultacie spotkania. Powinien w okolicach 20. minuty wylecieć z boiska z drugą żółtą kartką. Tak samo Arka wyszła dalej z dwoma napastnikami, choć ich gra nie wyglądała szczególnie dobrze.
Warta i Arka nie zapewniły nam widowiska w pierwszej części spotkania
Początek spotkania zaczął się ze sporą dominacją Arki Gdynia. Przyjezdni przyjechali do Poznania, aby wygrać to spotkanie i próbowali to udowodnić na różne sposoby. Swoje ciekawe okazje mieli Joao Oliveira i Szymon Sobczak. Napastnik żółto-niebieskich był bardzo groźny dla grającego w bramce Warty Jędrzeja Grobelnego. W 15. minucie bardzo ciekawie przetestował jego umiejętności.
Kilkanaście minut później groźnie było po drugiej stronie boiska. Rafał Adamski otrzymał dobre zagranie na głowę, ale trafił prosto w bramkarzaa rywali. W 36. minucie Rzuchowski huknął z rzutu wolnego z daleka, ale piłka trochę chybiła. Ogólnie pierwsza połowa spotkania nie zachwyciła nikogo. Oba zespoły nie miały zbytnio pomysłu na zaskoczenie swoich rywali.
Zmiennicy dali Arce zwycięstwo
W przerwie meczu trener Arki zaskoczył. Z boiska zszedł Stolc, a w jego miejsce wszedł Marc Navarro. Zameldował się także wyczekiwany Alassane Sidibe w miejscu Rzuchowskiego. Trener Warty wpuścił zaś Firleja w miejsce Adamskiego.
W 56. minucie Oliveira zagrał fajną piłkę Sobczakowi. Były gracz Wisły świetnie zgrywał do Czubaka, ale jego partner z ataku przegrał pojedynek fizyczny z obrońcą. Jakiś czas później Michał Marcjanik prawie stracił piłkę na własnej połowie, co zaowocowałoby, że jeden z graczy gospodarzy wychodziłby sam na sam z bramkarzem.
W 73. minucie Arka wyszła z kontrą. Sidibe świetnie zagrał Vitalucciemu na wybieg, a Japończyk wyprzedził obrońcę, aby później pokonać bramkarza i otworzyć wynik spotkania.
Przed końcem meczu Kike Hermoso stracił piłkę przed polem karnym. Ten błąd mógł kosztować jego zespół 2 punkty. Ostatecznie gdynianie wygrali trzeci kolejny mecz i po kryzysie, który kosztował posadę Wojciecha Łobodzińskiego znów mogą powiedzieć – w tym sezonie naszym celem będzie awans do PKO BP Ekstraklasy.