Pierwszy kwadrans to kilka niepewnych interwencji Dante Stipicy. Legia nie wykorzystała jednak chwilowej słabszej dyspozycji chorwackiego golkipera, a im dalej w mecz, tym coraz lepsza postawa Stipicy, jak i całej Pogoni.
Upływające minuty sprzyjały przyjezdnym ze Szczecina. Ci nabierali coraz większej pewności, potrafili podejść pod pole karne Czarka Miszty. Dobrym rozegraniem imponował zwłaszcza Jean Carlos oraz Sebastian Kowalczyk. I to właśnie ten drugi na zakończenie pierwszej odsłony popisał się świetnym dorzuceniem futbolówki do Luki Zahovicia, który z główki wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Bierność defensorów Legii w tej akcji – kompletnie niezrozumiała.
Po przerwie mistrz Polski zdeterminowany i dążący do wyrównania? Nic z tych rzeczy! Mocne wejście w drugą połowę zaliczył Rafał Kurzawa, trafiając na 2:0 po składnej, zespołowej akcji. Bardzo dobre zawody kontynuował Kowalczyk, którego śmiało można uznać za piłkarza tego meczu. Był nie tylko obecny z przodu, ale też bardzo często pomagał w tyłach.
Pogoń była tak dobra czy Legia tak słaba? Prawda leży gdzieś po środku. Szczecinianie zagrali solidnie, wykorzystali swoje stuprocentowe sytuacje, a legioniści w żaden sposób nie potrafili odpowiedzieć na bramki rywali. Nowy trener, stare problemy.