Manchester City potrafi włączyć do gry Erlinga Haalanda [WNIOSKI]

W bardzo ważnym meczu o układ tabeli w kontekście walki o awans do Ligi Mistrzów Manchester City wygrał 3:1 z Chelsea, mimo że to The Blues objęli prowadzenie. Oto nasze wnioski z tego spotkania.

  • Fatalny debiut w Manchesterze City zanotował Abdoukodir Khusanov. Na samym początku popełnił kardynalny błąd prowadzący do straty bramki i mentalnie już siadł. Był niedokładny w rozegraniu, kiepsko wychodził ze strefy. Grał w trudnych warunkach (patrz wniosek wyżej), został rzucony na bardzo głęboką wodę i niestety utonął. Zmiana w 54. minucie całkowicie zrozumiała.
  • Debiutował w Manchesterze City także Omar Marmoush, który zagrał całkiem obiecująco. Widać, że ma tą samą czutkę do poruszania się, aby znajdować się w dobrych okazjach, co Julian Alvarez, po którym ma uzupełnić lukę. Dziś Egipcjanin mógł się wykazać, ponieważ rywal – jak mało kto z Man City – zostawiał przestrzeń za linią obrony.
  • No właśnie – Chelsea w defensywie. Pomysł Enzo Mareski w grze bez piłki na Manchester City kompletnie się nie sprawdził. Dużo czasu spędzali w średnim bloku, w którym brakowało agresji i presji na piłkę, gdy posiadali ją głęboko cofnięci zawodnicy rywali. Madueke cofał się do linii obrony (jeden piłkarz mniej do pressingu), a gospodarze mogli bez żadnych przeszkód rzucać podania na wolne pole, gdzie najczęściej wbiegali Haaland, Marmoush, Nunes i Gvardiol.
  • Manchester City odwrócił ten mecz dobrze dostosowując się do sposobu bronienia Chelsea. Początek mieli bardzo słaby, tracili mnóstwo piłek próbując grać przez środek (to prawdopodobnie był cel Chelsea przyjmując taką strategię bronienia), ale szybko zrozumieli, że trzeba szukać podań za linię obrony, bo to najłatwiejszy sposób na tworzenie zagrożenia. W drugiej połowie zdołali jeszcze perfekcyjnie wykorzystać atuty Haalanda. Norweg częściej wbiegał za linię obrony, a przy wysokim pressingu Chelsea wykorzystywali, że zostawał jeden na jeden z rywalem i finalnie w ten sposób strzelił kluczowego gola na 2:1.
  • Głównym indywidualnym winowajcą straty punktów w Chelsea był po raz kolejny Robert Sanchez, który przy bramce Haalanda zachował się kuriozalnie. Hiszpan na przestrzeni całego sezonu popełnił zbyt wiele błędów, aby mieć do niego zaufanie. To już chyba czas wprowadzić między słupki Filipa Jorgensena.
SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,719FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ