Na zakończenie długiej soboty w Premier League Chelsea przyjechała na Vitality Stadium zmierzyć się z jeszcze niepokonanym w tym sezonie Bournemouth. Chelsea – mimo szerokiej kadry – musiała poradzić sobie z kilkoma absencjami. W kadrze meczowej nie znaleźli się między innymi: Reece James, Malo Gusto, Enzo Fernandez i Romeo Lavia. Wyjazd nie zapowiadał się więc na spacerek.
Zespół Enzo Maresci przechodził sprawdzian z rozegrania pod pressingiem
Gospodarze, zgodnie z filozofią Andoniego Iraoli, od początku spotkania narzucili wysoką intensywność, grali wysokim pressingiem i starali się odbierać futbolówkę na połowie rywala oraz trzymać rywala z dala od własnej bramki. Nie było to jednak bieganie oparte jedynie na motywacji. Wszystko zostało dokładnie poukładane przez trenera Wisienek. Bournemouth dobrze wiedziało, który obrońca The Blues jest tym najlepszym w rozegraniu i na tyle na ile mogli wyłączyli z gry Leviego Colwilla. Evanilson ustawiał się blisko niego, odcinał linię podania i kierunkował otwarcie gry rywali do prawej strony, gdzie następował skok pressingowy. Chelsea najlepszą sytuację w pierwszej połowie stworzyła sobie, gdy Colwill akurat był nieatakowany, podprowadził piłkę i podaniem wprowadził Nicolasa Jacksona w pole karne.
Zdecydowanie więcej działo się pod bramką Roberta Sancheza. Gospodarze powinni objąć prowadzenie pod konie pierwszej połowy, ale Evanilson zmarnował rzut karny, który sam wcześniej wywalczył wykorzystując błąd Wesleya Fofany. Zespół Iraoli nie był zainteresowany posiadaniem piłki. Do przerwy wymienił blisko trzy razy mniej podań od Chelsea, ale atakowali w szybki, bezpośredni sposób i to oni oddali dwa razy więcej strzałów.
W drugiej połowie obraz gry trochę się zmienił
Dokładnie po około godzinie gry to Chelsea sprawiała wrażenie zespołu, który jest bliżej zdobycia gola. Coraz częściej utrzymywali futbolówkę na połowie rywala (a w porównaniu do pierwszej połowy to już było coś) i udawało im się kreować szanse. Wpływ na zmianę przebiegu meczu mógł mieć fakt, że Bournemouth zainwestowało mnóstwo sił w pierwszą połowę i w drugiej pokłady energii zaczynały się wyczerpywać, ale też dobre zmiany przeprowadził Enzo Maresca. Tosin Adarabioyo wszedł za Disasiego, przesuwając Fofanę na prawą obronę, dzięki czemu rozegranie The Blues się poprawiło. W ofensywie natomiast typowych dryblerów (Pedro Neto i Madueke) zastąpili zawodnicy stworzeni do gry kombinacyjnej (Joao Felix oraz Sancho), którzy gwarantowali więcej jakości.
Iraola chciał znów podnieść intensywność w pressingu zmianami i udało mu się przywrócić spotkanie na wyrównane tory. Jeden błąd defensywy Bournemouth sprawił jednak, że cały wysiłek zespołu poszedł na marne. W 86. minucie Christopher Nkunku będąc w polu karnym sam przeciwko trzem obrońcom w jakiś sposób wypracował sobie pozycję strzelecką i pokonał Marka Traversa, który nie miał tego wieczoru wiele pracy.
Bournemouth 0:1 Chelsea (86′ Nkunku)
***
Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej