Barcelona swój pierwszy mecz ligowy, a jednocześnie pierwszy oficjalny pod wodzą Hansiego Flicka grała na wyjeździe w Valencii. Duma Katalonii dobrze rozpoczęła okres przedsezonowy, ale w ostatnim spotkaniu przed inauguracją LaLigi wysoko przegrała z Monaco. Mecz z Valencią miał pokazać, czy był to tylko wypadek przy pracy, czy jednak coś bardziej niepokojącego.
Pierwszą połowę można jednak było włożyć w ramy presezonu
Barcelona grała słabo i nie potrafiła stworzyć sobie okazji. Na ich szczęście po drugiej stronie wcale nie wyglądało to lepiej. Tempo meczu nie zachwycało, tak samo jak liczba celnych strzałów. Goście z Katalonii znacznie przeważali jednak w kwestii posiadania piłki, a Valencia nie radziła sobie za dobrze z wyprowadzaniem szybkich ataków. Przebieg pojedynku nie zwiastował więc problemów dla zawodników Flicka. Nieoczekiwanie jednak gospodarze wyszli na prowadzenie w 44. minucie. Hugo Duro idealnie wyczuł moment wyjścia na pozycję, unikając spalonego i zdobywając gola uderzeniem głową. To jednak okazał się koniec emocji w pierwszej połowie. Barcelona ruszyła do ataku i w ostatniej akcji doprowadziła do wyrównania za sprawą Roberta Lewandowskiego. Druga połowa zapowiadała się więc znacznie ciekawiej.
Już po kilku minutach od wznowienia gry po przerwie oglądaliśmy kolejną bramkę. Ponownie na listę strzelców wpisał się Lewandowski, tym razem pokonując Mamardashviliego z rzutu karnego. Jedenastkę w głupi sposób sprokurował Christian Mosquera, w niegroźnej sytuacji faulując Raphinhę. Chwilę później Barcelona mogła podwyższyć prowadzenie, ale Ferran Torres w dobrej sytuacji nie dał rady pokonać gruzińskiego bramkarza Valencii.
Zawodnicy Barcelony po tych sytuacjach częściej zwalniali grę, ale nie rezygnowali z poszukiwań kolejnych goli. Tylko momentami byli zmuszani do głębszej defensywy, najwięcej musząc wysilać się przy okazji stałych fragmentów gry. Valencia nie była w stanie narzucić swojego tempa, a ich próby ofensywne były bardzo chaotyczne, przez co najczęściej proste do zatrzymania. Barca w drugiej połowie znacznie lepiej organizowała swoją grę w defensywie, prezentowała też większy wachlarz możliwości w ofensywie. Bardzo ważne też, że w ostatnich minutach nie cofnęli się do obrony, prosząc się o nerwową końcówkę. Barcelona ostatecznie zalicza udaną inaugurację ligi, dopisując sobie trzy punkty na niełatwym terenie.