Cracovia to rywal, który ewidentnie nie leży Rakowowi. Medaliki regularnie tracą z nim punkty i nie inaczej było również tym razem.
Do przerwy wiało nudą
Kto zdecydował się nie śledzić pierwszej połowy starcia Rakowa z Cracovią, wiele nie stracił. Expected goals na poziomie 0.14 po stronie Rakowa i 0.00 Pasów mówi samo za siebie. Pierwsze 45 minut przyniosło tylko jeden celny strzał w wykonaniu ekipy Marka Papszuna. Dodatkowo w grze było kilka dłuższych przerw w tym te spowodowane urazami Arttu Hoskonena z Cracovii oraz Vladyslava Kochergin z Rakowa. Obaj gracze byli zmuszeni przedwcześnie opuścić boisko, a w ich miejsce wpuszczono odpowiednio Jakuba Jugasa oraz Bena Ledermana.
Cracovia zadała jeden cios i… To wystarczyło
Na szczęście w drugiej odsłonie spotkania bramka padła już po trzech minutach gry. Mikkel Maigaard zaskoczył Kacpra Trelowskiego centrostrzałem.
Po tym wydarzeniu zintensyfikował się nam mecz pod względem ofensywnym. Raków usiłować odrobić straty, czego dokonania bliski był w 58. minucie Ante Crnac. Młodego Chorwata powstrzymał Henrich Ravas. Na ratunek Rakowowi przyszedł nawet kuzyn Erlinga Haalanda — Jonatan Brunes, który w drugiej odsłonie pojawił się po raz pierwszy w Ekstraklasie. Mistrz Polski z sezonu 2022/23 po zmianie stron próbował walczyć o wyrównanie, jednak mimo ponad 80% posiadania piłki i 6 rzutów rożnych, nie był w stanie kreować wielu groźnych sytuacji bramkowych. Tym sposobem Cracovia, która w pierwszej kolejce mogła zostać rozgromiona przez Piasta Gliwice, ma w tym momencie 4 punkty.
Raków w 3. kolejce pojedzie do Katowic, gdzie w sobotę zmierzy się z miejscowym GKS-em. Cracovię, po raz kolejny czeka mecz w poniedziałek. Tym razem będzie to domowe starcie z Widzewem Łódź.
Raków Częstochowa — Cracovia 0:1 (Maigaard 48′)
Aut. Jakub Barabasz