Pogoń Szczecin weszła w sezon w imponujący sposób, rozbijając Koronę Kielce. Zagłębie Lubin przegrało z kolei przeciwko Legii Warszawa, chociaż do 86. minuty potrafiło utrzymać remis — i to mimo gry w osłabieniu. Dla Portowców pokonanie Miedziowych byłoby potwierdzeniem mistrzowskich aspiracji. Piłkarze Waldemara Fornalika okazali się jednak wymagającym przeciwnikiem.
Wszystko rozpoczęła się optymistycznie dla gości ze Szczecina
Defensorzy Zagłębia Lubin zostawili zbyt wiele miejsca Kamilowi Grosickiemu, który wypatrzył Efthymiosa Koulourisa. Ten efektownym uderzeniem z półobrotu otworzył wynik spotkania. Lubinianie w 17. minucie przegrywali 0:1, jednak już 11 minut później byli na prowadzeniu. Najpierw płaskim uderzeniem zza linii pola karnego drogę do siatki znalazł Tomasz Pieńko, następnie rzut karny wykorzystał Dawid Kurminowski. Pogoń miała pecha, bowiem piłkę ręką zagrał Benedikt Zech, co skutkowało odgwizdaną jedenastką. Wizualnie goście mogli się podobać, jednak to Zagłębie Lubin miało korzystny rezultat.
Portowcy walczyli o odrobienie strat i mieli swoje okazje jeszcze przed zmianą stron. Strzał Vahana Bichakhchyana wylądował jednak na poprzeczce. Potrzeba było dopiero Patryka Paryzka, który na murawie pojawił się w 77. minucie, by goście zdołali doprowadzić do remisu. I tym razem sporą zasługę miał Kamil Grosicki, który napędził rajd skrzydłem i precyzyjnie dograł piłkę na głowę 18-latka. Pogoń w końcówce walczyła jeszcze o decydujące trafienie, ale musi zadowolić się remisem. Cztery punkty w dwóch pierwszych kolejkach nie są powodem do paniki, jednak w Szczecinie mogą czuć spory niedosyt. Portowcy wypracowali dzisiaj 72% posiadania piłki, oddali 21 strzałów, osiągnęli 2.66 xG i zdołali jedynie rzutem na taśmę obronić jeden punkt.