Iga Świątek osiągnęła w ostatnich tygodniach doskonałą formę. Polska tenisistka w bardzo dobrym stylu wygrała turnieje w Madrycie i Rzymie, dwukrotnie pokonując w finale Arynę Sabalenkę. Białorusinka mogła poczuć, że 22-latka z Polski jest obecnie poza jej zasięgiem. Po zwycięskim boju w pierwszej rundzie French Open kolejną rywalką Igi Świątek była nieprzewidywalna Naomi Osaka.
Osaka jak za najlepszych lat!
Od początku pierwszego seta obserwowaliśmy najlepszą wersję japońskiej tenisistki. Świątek zmarnowała swojego pierwszego break-pointa, podobnie jak jej przeciwniczka. W trzecim gemie Polka zdołała jednak przełamać podanie Osaki i wydawało się, że zyskuje kontrolę nad pojedynkiem. Agresywna gra Japonki doprowadzała do wybicia Świątek z rytmu. Iga zaczęła popełniać błędy, co doprowadziło nie tylko do wyrównania rywalizacji, ale i piłki setowej dla przeciwniczki. 22-latka wróciła z dalekiej podróży, a następnie pewnie wygrała tie-breaka. W tym momencie wydawało się, że Naomi dobrze weszła w mecz, ale z upływem czasu dominacja Igi będzie jedynie rosnąć. 7:6 (7:1) dla liderki rankingu WTA.
Przegrany set nie tylko nie osłabił wiary Japonki w sukces, 26-latka poprawiła swoją grę i w drugim secie w szokująco dobrym stylu zdemolowała polską tenisistkę. Najstarsi sympatycy tego sportu nie pamiętają pewnie, kiedy ostatnio Naomi Osaka prezentowała się tak dobrze jak dzisiaj. Znakomity serwis, świetny forhend i zwycięstwo 6:1 w drugim secie. Faworytka pojedynku długimi momentami była bezradna na tak dysponowaną przeciwniczkę. Osaka grała tak, jak ostatnio przyzwyczaiła nas Iga Świątek. Japonka zdominowała Polkę, która czuła, że niewiele dzisiaj może zrobić.
Świątek zyskała trudną przeciwniczkę
W trzecim secie czarny scenariusz dla Igi Świątek dalej się spełniał. W trzech pierwszych gemach Osaka wybroniła 8 break-pointów, a zarazem sama wykorzystała jedyną okazję na przełamanie serwisu Polki. Świątek nie radziła sobie z piekielnym serwisem rzędu 190 km/h. Paradoksalnie — gdyby w decydujących momentach potrafiła zapunktować, osiągnęłaby sporą przewagę. Za każdym razem Osaka rozbijała nadzieje Świątek swoją najsilniejszą bronią — serwisem.
Osaka prowadziła 4:1 i 5:2 (i 30:0!), jednak w końcówce spotkania pojawił się w jej grze element stresu. Mogła wyeliminować z turnieju królową Paryża, ale kilka razy ręka jej zadrżała i nie zagrała tak, jak wcześniej potrafiła. Świątek nie odpuszczała. Wybroniła piłkę meczową i szukała sposobu na odrobienie strat, aż w końcu piekielnie trudne zadanie powiodło się. Iga jedną nogą była poza turniejem, jednak pokazała charakter. To było prawdopodobnie jedno z najcięższych zwycięstw w karierze Polki, ba — niejeden widz był przekonany, że takowe jest dzisiaj niemożliwe. To były piekielne trzy godziny zakończone fantastyczną wygraną liderki rankingu WTA.
Jeśli Japonka utrzyma taką dyspozycję na dłużej, Polka zyska wymagającą przeciwniczkę. Obie tenisistki zapewniły dzisiaj kapitalną i niezwykle widowiskową batalię. Niby 2. runda, a pojedynek godny finału!