Arka Gdynia podejmowała u siebie Wisłę Płock wraz z oglądającymi to spotkanie na trybunach kandydatami na Prezydenta Miasta Gdynia: Aleksandrą Kosiorek i Tadeuszem Szemiotem. Przy tym zespół miał problemy kadrowe, dlatego od pierwszych minut zadebiutował Marc Navarro w miejsce Dawida Gojnego. Również na ławce trenerskiej zabrakło trenera Żołto-Niebieskich, Wojciecha Łobodzińskiego, z powodu zawieszenia za żółte kartki.
Arka nie szuka wymówek w brakach kadrowych i robi swoje
Gospodarze już od początku tego spotkania mieli problemy, ale nie natury sportowej. Kontuzji doznał były reprezentant Polski, Janusz Gol. Niestety nie był w stanie gry kontynuować i w jego miejsce zameldował się Michał Borecki. Brak doświadczonego pomocnika trochę zdezorganizował ustawienie obronne zespołu, ale rekompensowały to świetne interwencje obrońców.
W 25. minucie Wiślanie mogli otworzyć wynik spotkania. Dośrodkowanie Dawida Niepsuja przeszyło stoperów Arki, ale żaden z jego kolegów nie zdołał znaleźć drogi do siatki. Chwilę później zemściło się to na nich, gdy Olaf Kobacki strzelił bramkę. Kilka minut później świetnie wypuścił go Alassane Sidibe. Polak potem zgrał piłkę w polu karnym do Karola Czubaka, ale napastnik jej nie opanował.
Arka Gdynia cały czas niezatrzymana w 2024 roku!
Na drugą połowę Arka dokonała kolejnej zmiany. Na boisku nie pojawił się Hubert Adamski, który pod koniec pierwszej połowy doznał kontuzji. W jego miejsce pojawił się Tornike Gaprindashvili. Dla gospodarzy zaczął malować się czarny scenariusz. W 50. minucie doszło do zderzenia Przemysława Stolca i Dawida Kocyły. Piłkarze długo leżeli na murawie, ale na szczęście dzięki pomocy medycznej byli w stanie kontynuować grę.
W 57. minucie Kacper Skóra przecisnął się między zawodnikami z Płocka i podał do Kobackiego w polu karnym. Strzał byłego zawodnika Atalanty został jednak zablokowany. Kilka akcji później Skóra wziął jednak sprawy w swoje ręce. Poprowadził piłkę pod bramkę rywali i mocnym uderzeniem podwyższył prowadzenie.
W 74. minucie Gdynianie rozprowadzali kolejną szybką kontrę. Gaprindashvili z Kobackim bardzo płynnie wymienili się podaniami, a akcję finalizować miał Czubak. Bramkarz był jednak górą w tym pojedynku. Dariusz Żuraw próbował ratować losy spotkania podwójną zmianą. Przed doliczonym czasem gry Jakub Grić próbował mocnego strzału na bramkę Pawła Lenarcika.