Wisła Kraków jest półfinalistą Fortuna Pucharu Polski. Jakie znaczenie dla losów sezonu będzie miało starcie z Piastem Gliwice? Mimo wszystko nie aż tak wielkie jak rywalizacja o awans do PKO BP Ekstraklasy. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że w Krakowie zapomniano, że kluczowa powinna być walka z rywalami w Fortuna 1 Lidze. Chrobry Głogów miał wielką ochotę pokazać Wiśle, że zbyt wcześnie uwierzyła w swoją wyższość nad resztą kandydatów do gry w barażach.
Chrobry rozpracował Wisłę Kraków
Biała Gwiazda mogła czuć się bezpiecznie w pierwszej połowie. Chrobry miał co prawda swoje szanse, jednak czujność między słupkami zachowywał Alvaro Raton. Pod nieobecność kontuzjowanego Ángela Rodado odpowiedzialność za strzelanie goli wziął na siebie Szymon Sobczak, który wykorzystał zamieszanie w polu karnym i mimo obstawy dwóch defensorów rywala pokonał Damiana Węglarza. Goście nie zachwycali, jednak mieli korzystny rezultat. Chrobry schodził do szatni z niekorzystnym wynikiem, ale wierzył, że mecz jest do wygrania. Wiślacy zbyt wcześnie dopisali trzy punkty, bowiem tuż po zmianie stron wyrównał Szymon Bartlewicz. Szczególnej urody była zwłaszcza asysta Mikołaja Lebedyńskiego. Asystent kilka minut później dał Chrobremu prowadzenie uderzeniem z rzutu karnego.
Wisła Kraków zagubiona, Chrobry Głogów zdecydowany
Chrobry Głogów zrobił to, co w takiej sytuacji powinien. Pozwolił Wiśle Kraków na atak pozycyjny, samemu czekając na kontry. W 74. minucie na 3:1 trafił Albert Zarówny, jednak gospodarze mieli zdecydowanie więcej okazji, by pokarać gości szybkimi kolejnymi trafieniami. Chrobry był konkretny, miał jasny (chociaż prosty) pomysł i spokojnie go realizował. Wiślacy mimo korzystnego wyniku po pierwszej połowie, po zmianie stron zbyt łatwo dali się zaskoczyć, a potem nadziewali się już jedynie na kontry. Dopiero w 90+5. minucie rozmiary porażki zmniejszył Alan Uryga. Tym razem strata była zbyt duża, by po raz kolejny uratować punkty w końcówce. Marzenia o bezpośrednim awansie już dawno porzucono. Dziś nawet miejsce w barażach nie jest już tak oczywiste. Przede wszystkim, Biała Gwiazda zagrała rozczarowująco słabe zawody. Może warto zejść na ziemie i zamiast marzyć o europejskich pucharach po sukcesie w Pucharze Polski, skupić się na celach w lidze? Nieobecność Rodado nie może tłumaczyć tak słabego występu całej drużyny.