Kontynuujemy „przygotowania” do wznowienia Ekstraklasy. Na naszej stronie możecie już przeczytać tekst o najciekawszych zawodnikach, którzy przyszli do naszej ligi tej zimy, a tutaj skupiamy się natomiast na wartych odnotowania transferów z rynku wewnętrznego.
Jakub Myszor (Cracovia —> Raków)
O transferze Jakuba Myszora do Rakowa mówiło się już od dłuższego czasu. 21-latek nie zamierzał przedłużyć kontraktu z Pasami, więc dla klubu obecna zima była ostatnią szansą na zarobienie na jego sprzedaży. Mistrz Polski i tak wyciągnął młodzieżowca za grosze (według Transfermarkt jedyne 70 tysięcy euro). Myszor z pewnością pomoże Rakowowi zwiększyć liczbę minut młodzieżowców, natomiast konkurencja na jego pozycji jest spora. Na „10-tkach”, za napastnikiem mogą zagrać Bartosz Nowak, John Yeboah, Marcin Cebula Vladislavs Kochergin (choć on częściej gra na „8-ce”), a po kontuzji wraca jeszcze Ivi Lopez. Transfer Myszora trzeba więc rozpatrywać bardziej jako poszerzenie kadry niż sprowadzenie zawodnika, który z automatu wzmocni podstawową jedenastkę.
Fabian Piasecki (Raków —> Piast)
Głównym problemem Piasta w rundzie jesiennej była skuteczność. W liczbie goli oczekiwanych (xG) – według oficjalnych statystyk Ekstraklasy – byli piątym zespołem ligi, jednak rzeczywista liczba trafień była o prawie 11 niższa od tej, którą sugeruje model (18 do blisko 29). Każdy kto śledzi Ekstraklasę miał świadomość, że w zimie do Gliwic musiał trafić nowy napastnik , ale rozwiązanie, które zaproponował Piast może lekko dziwić. Piast sprowadził bowiem snajpera, który… w poprzedniej rundzie nie strzelił żadnego gola. Najlepszy jego dorobek strzelecki to 7 trafień w sezonie 2021/22. Fabian Piasecki zapewne prochu nie wymyśli, ale niewykluczone, że będzie pożytecznym napastnikiem. To już jego czwarty sezon z rzędu na poziomie Ekstraklasy, więc przy swojej charakterystyce może sprawdzić się przy stylu gry Piasta.
Patryk Sokołowski (Legia —> Cracovia)
Na angaż Patryka Sokołowskiego chętnych było wiele klubów Ekstraklasy, a wszystko dlatego, że wygasał mu kontrakt z Legią, w nietypowym terminie, bo nie na koniec sezonu, a po zakończeniu rundy jesiennej. Ostatecznie batalię o 29-latka wygrała Cracovia. Patryk Sokołowski jest piłkarzem do odbudowania, ponieważ w obecnym sezonie więcej grał w trzecioligowych rezerwach Legii. Jego przygoda przy Łazienkowskiej nie potoczyła się tak jak powinna, ale wcześniej w Piaście zyskał status kogoś więcej niż „solidnego ligowca”. Dla Pasów nie jest to wzmocnienie, które ma podnieść poziom zespołu od 1. kolejki rundy wiosennej, ale jako poszerzenia głębi w środku pomocy to rozsądny transfer – zwłaszcza, że nie trzeba było płacić kwoty odstępnego.
Maksymilian Pingot (Lech —> Stal), Igor Strzałek (Legia —> Stal)
Uwzględniliśmy dwa transfery mielczan w jednym nagłówku, ponieważ chcemy tutaj pochylić się bardziej nad polityką transferowej tego zespołu. Stal to klub, który bardzo dobrze działa na rynku wewnętrznym. Potrafią odbudowywać zawodników, którzy zostali odsunięci na boczny tor w innych ekstraklasowych klubach, a także wzmacniać zespół wypożyczając młodych piłkarzy z bogatszych zespołów. W tym okienku postawili na tą drugą opcję wypożyczając z Lecha już prawie 21-letniego Maksymiliana Pingota oraz 20-letniego Igora Strzałka z Legii Warszawa. Stal pod koniec jesieni miała problemy z obsadą pozycji młodzieżowca, więc obaj zawodnicy mają o wiele większe szanse na ogrywanie się w Ekstraklasie niż w ich aktualnych klubach.
Mariusz Fornalczyk (Pogoń —> Korona)
To jeden z najbardziej zaskakujących transferów tej zimy w Ekstraklasie. W Mariuszu Fornalczyku jeszcze niedawno upatrywano teraźniejszość i przyszłość Pogoni, a tej zimy – pewnie także w obliczu problemów finansowych Portowców – 21-latek został sprzedany do Korony Kielce. Dla zespołu ze stolicy województwa świętokrzyskiego to ruch, na którym – tak się wydaje – nie da się stracić. Czy Fornalczyk jednak z miejsca stanie się kluczowym piłkarzem w ekipie Kamila Kuzery? Tutaj można mieć wątpliwości. Pamiętajmy, że to gracz z dużym talentem, który jednak często nie był przekładany na boisko.
Robert Dadok (Górnik —-> Ruch)
Na koniec zostały nam transfery z Ruchem Chorzów w roli głównej. Niebiescy prężnie działali na rynku w przerwie zimowej, a efektem tego są trzy wewnętrzne transfery, które mają pomóc w walce o utrzymanie. Najgłośniejszy z nich to przenosiny Roberta Dadoka z Górnika Zabrze, derbowego rywala. 27-latek przymierzany jest do gry na prawym wahadle. W Ekstraklasie ma już na liczniku 100 występów, co uczyni go jednym z najbardziej ogranych piłkarzy Niebieskich w lidze. Od awansu na najwyższy poziom rozgrywkowy ze Stalą w sezonie 2019/20 Dadok, po sporych problemach na początku, zdążył się wyrobić, więc w walczącym o utrzymanie Ruchu powinien być wzmocnieniem.
Patryk Stępiński (Widzew —> Ruch)
Gdybyśmy mieli wskazać zawodnika, który najbardziej stracił na zmianie trenera w Widzewie byłby to bez wątpienia Patryk Stępiński. Kapitan, który miał pewne miejsce w podstawowym składzie u Daniela Myśliwca poszedł w odstawkę. Zagrał tylko w 4 meczach – dwóch w lidze i dwóch w Pucharze Polski. Chęć regularnej gry okazała się silniejsza niż sentyment do Widzewa, gdzie łącznie spędził ponad 6 lat. Do Ruchu ściągnął go oczywiście były trener RTS-u, Janusz Niedźwiedź, więc niewykluczone, że 29-latek dostał niepisaną obietnicę podstawowego składu, przynajmniej na początku jego przygody w barwach 14-krotnego mistrza Polski.
Dante Stipica (Pogoń —> Ruch)
Problemy finansowe Pogoni – bo chyba tak powinniśmy odczytywać ten transfer – wykorzystał także Ruch Chorzów. Portowcy prawdopodobnie chcieli zejść z pensji Dante Stipicy, który w rundzie jesiennej został odsunięty od pierwszej drużyny, więc wypożyczyli go do końca sezonu do beniaminka. Chorwat od pojawienia się w Pogoni latem 2019 roku był uważany za jednego z najlepszych bramkarzy Ekstraklasy. Ruch ściąga nie lada fachowca, którego forma jest jednak wielką niewiadomą. Jeśli jednak ten transfer wypali to Niebiescy będą mieli mocny argument. Dobry bramkarz często jest różnicą, dzięki której zespół utrzymuje się w lidze.