Zmiana w nazwie zmieniła też grę. Pozytywny impuls Ruchu Chorzów w futsalowym debiucie

21 grudnia dokonała się ważna zmiana w składzie Fogo Futsal Ekstraklasy, czyli najwyższego poziomu rozgrywkowego piłki halowej w Polsce. Ze składu ligi zniknął Clearex Chorzów, a jego miejsce zajął Ruch, czyli drużyna znana z trawiastych boisk. Wszystko dlatego, że transformacji uległa struktura organizacyjna klubu z Chorzowa, czego najbardziej widocznymi efektami było powstanie nowego zarządu Ruchu Chorzów Futsal i sama zmiana nazwy klubu. Włodarze zapewniali jednak, że celem tych działań jest realna poprawa sytuacji ekipy, która na półmetku sezonu zajmowała przedostatnie miejsce w Ekstraklasie i drżała o ligowy byt. Pierwszą szansą na pokazanie nowego pomysłu na grę było starcie z warszawskim AZS-em UW DARKOMP Wilanów – dziesiątą siłą polskiego futsalu.

Zmiany personalne w Ruchu

W wyjściowej piątce ekipy z Chorzowa pojawiły się nowe postaci, które dołączyły do klubu podczas zimowej przerwy w rozgrywkach ligowych. Poza dobrze znanymi Mateuszem Segetem (kapitan drużyny) i Maksymem Kisielowem, od pierwszej minuty w Centrum Sportu Wilanów wystąpili ściągnięty z GKS-u Tychy Roman Wachuła, dotychczas występujący w Silesii Box Siemianowice Śląskie Krzysztof Salisz i Michał Grecz (wcześniej FC Luxbor Pyskowice).

REKLAMA

„Pierwsza część sezonu była bardzo słaba, ale już wtedy niektóre mecze pokazały, że jesteśmy blisko. Jakość, która teraz do nas doszła, ma spowodować, że punktów będzie więcej. Mentalnie drużyna jest mocniejsza, panuje lepsza atmosfera” – mówił dla klubowych mediów przed spotkaniem trener Ruchu Mirosław Miozga. Jego nadzieje nie były nieuzasadnione, bowiem pozytywna energia, na którą liczył szkoleniowiec gości, była widoczna od początku meczu. Wykorzystał ją jeden z piłkarzy dłużej obecnych w drużynie – Mateusz Seget, który otworzył wynik w 2. minucie meczu po dobrze rozegranym stałym fragmencie gry.

Problemy w defensywie

Chorzowianie w tym sezonie nie mają ogromnych trudności ze strzelaniem bramek. Dość powiedzieć, że zdobyli ich nawet o sześć więcej od AZS-u, który może się cieszyć prawie trzykrotnie większą zdobyczą punktową niż ich rywale w pierwszym meczu po przerwie. Znacznie głębszego leczenia wymaga defensywa pięciokrotnego mistrza polski (wszystkie tytuły zdobyte jeszcze jako Clearex), która w 15 meczach straciła 100 bramek (!), co czyni ją pod tym względem absolutnie najgorszą w ligowej stawce. Diagnozą problemów podjętą przez klubowych działaczy było przeprowadzenie transferów i intensywna praca w przerwie świąteczno-noworocznej. I to jednak nie było w stanie bardzo pomóc Ruchowi. Drużyna po wyjściu na prowadzenie przeciwko akademikom błyskawicznie je straciła, pozwalając na strzały Zmiivskiego i Jeana Carlosa. Oba zakończyły się trafieniami gospodarzy i w 10. minucie spotkania AZS wygrywał już 2-1.

fot. Marcin Bujakowski

Cios za cios

Następne minuty spotkania były bardzo ciekawe dla bezstronnego widza. Obie drużyny były agresywne, grały z wysoką intensywnością i strzelały. Najpierw Ruch wyrównał po rzucie karnym wykonywanym przez Segeta, a chwilę później ponownie trafił Jean Carlos. Brazylijczyk był najaktywniejszą postacią na boisku, praktycznie nie notował strat i dobrze współpracował z drużyną.

W drugiej połowie obustronna ofensywa trwała dalej. W rezultacie mecz nie utracił na atrakcyjności, a dzięki trafieniom Tkacza i Brockiego dla Ruchu oraz Zmiivskyiego, Marcinkowskiego i Ocha dla AZS-u po końcowej syrenie to drużyna z Wilanowa mogła cieszyć się z trzech punktów, wygrywając 6-4.

„Daliśmy pozytywny impuls. Nie mogę mieć pretensji w kwestii zaangażowania zawodników, natomiast żałuję złej pierwszej połowy w naszym wykonaniu, w której straciliśmy głupie bramki. Teraz naszym nadrzędnym celem jest utrzymanie, a każdy mecz jest na wagę złota. Dzisiaj liczyliśmy na punkty, ale nie udało się. Przeanalizowaliśmy błędy i powalczymy w następnych meczach” – mówił mi szkoleniowiec Ruchu Mirosław Miozga bezpośrednio po meczu. Na pytanie o realne zmiany, które przyniosła przemiana z Clearexu w Ruch odpowiada: „Już mamy problemy z biletami na nasz mecz, zainteresowanie jest ogromne. Ruch to duża marka, dzięki czemu myślę że wsparcie z trybun będzie teraz jeszcze większe”.

Zmianę w Ruchu dostrzegli także rywale

„Zdobyliśmy bardzo ważne trzy punkty przeciwko zupełnie odmienionej drużynie. Dzięki dzisiejszemu wynikowi odskakujemy dolnej części stawki, a zgłaszamy się do walki o playoffy. Widać, że w przerwie od rozgrywek straciliśmy rytm meczowy, ale poradziliśmy sobie. Cieszy mnie postawa wracającego po kontuzji Marcinkowskiego i naszych nowych graczy, chociaż kilku z nich potrzebuje jeszcze zaadaptować się do naszego stylu gry. Nie jest on łatwy, jako że gramy wymagającą taktycznie obroną strefową” – opowiada trener AZS-u Maciej Karczyński.

fot. Marcin Bujakowski

„Nie jesteśmy w pełni zadowoleni z naszego występu, ale cieszy nas wynik. Momentami opadaliśmy z sił, a przeciwnik grał dobrze” – w podobnym tonie wypowiada się gracz gospodarzy, Denis Lifanov. Ukrainiec nie zdobył gola, lecz, jak mówi, nie to jest dla niego najważniejsze: „Wydaje mi się, że zagrałem dobrze, dałem z siebie wszystko na boisku. Pasuje mi sytuacja, w której ja podaję, a bramki strzelają inni. Statystyki indywidualne są drugorzędne. Ważne, że drużyna wygrała”.

AZS UW DARKOMP Wilanów – Ruch Chorzów Futsal 6-4 (Jaroslav Zmiivskyi 3’, 26’, Jean Carlos 10’, 13’, Radosław Marcinkowski 29’, Grzegorz Och 39’ – Mateusz Seget 2’, 12’, Michał Tkacz 26’, Sebastian Brocki 28’)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,718FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ