Piątkowy wieczór i mecz Aston Villa kontra Sheffield. Wielu kibiców pewnie przeszło obok tego spotkania obojętnie, natomiast dla The Villans było ono wyjątkowe, bowiem w przypadku zwycięstwa przesunęliby się na fotel lidera i musieliby liczyć na remis w jutrzejszym starciu pomiędzy Liverpoolem, a Arsenalem, aby utrzymać się na szczycie. Było to o tyle prawdopodobne, że zespół Unaia Emery’ego wygrał wszystkie mecze na Villa Park w tym sezonie Premier League, a ostatnimi drużynami, które wyjeżdżały stamtąd na tarczy byli mistrzowie i wicemistrzowie kraju.
Emery dokonał kilku roszad na dzisiejszy mecz
Boubacar Kamara był zawieszony za kartki, a z kontuzją wypadł Pau Torres. Emery zdecydował się jednak na ciut większe roszady. Grali bez podstawowego duetu stoperów z ostatnich spotkań (Pau Torres i Diego Carlos), także Tielemansa, a John McGinn został ustawiony niżej niż zwykle, jako środkowy pomocnik obok Douglasa Luiza, a nie zawodnik grający między liniami. Mimo to Aston Villa to na tyle dobrze wytrenowany zespół, że rozegranie i szukanie podań mijających formację pomocy rywala było na wysokim poziomie, jednak czegoś więcej brakowało w ostatniej tercji. Kilka zrywów prawą stroną Diaby’ego lub Baileya to było za mało, aby otworzyć wynik spotkania.
Sheffield grało bardzo defensywnie. Ustawiło się w systemie 5-4-1 blisko własnego pola karnego i nie popełniali błędów. Pierwszy strzał oddali dopiero w… 78. minucie.
Tego typu plan na 0:0 zazwyczaj nie kończy się dobrze
Jest mnóstwo czynników, które mogą sprawić, że stracisz bramkę. Indywidualny błąd, stały fragment gry, jeden strzał z dystansu czy dośrodkowanie rywali lub po prostu zmęczenie wynikające z biegania za piłką. Defensywa Sheffield jednak nie słabnęła, ponieważ Aston Villa z każdą kolejną minutą robiła się coraz bardziej niecierpliwa – tak jakby paraliżowała ich szansa na wskoczenie na 1. miejsce w tabeli. O ile przez długi czas wydawało się, że prędzej, czy później umieszczą piłkę w siatce, tak im dłużej trwał mecz, tym gorzej wyglądała ich gra.
Sheffield coraz częściej odgrażało się szybkimi atakami i w końcu sensacyjnie objęli prowadzenie! Po szybko rozegranym rzutu wolnym Gustavo Hamer zagrał z lewej strony w pole karne do Camerona Archera, a wychowanek Aston Villi pogrążył swój były zespół. Ekipa Unaia Emery’ego była jednak w stanie odrobić stratę w doliczonym czasie gry, a do siatki trafił wprowadzony z ławki Zaniolo po dośrodkowaniu Douglasa Luiza. Niemniej jednak, remis i tak był rozczarowaniem z perspektywy Aston Villi. Seria 15 ligowych zwycięstw z rzędu The Villans na własnym stadionie dobiegła końca. Po zwycięstwach z Manchesterem City i Arsenalem na Villa Park przyjechało ostatnie w tabeli Sheffield i jako pierwsza drużyna od lutego zdobyli punkt. Football, bloody hell!
Aston Villa 1:1 Sheffield (90+8′ Zaniolo – 87′ Archer)
***
Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej