Odpowiedź na pytanie kto będzie następcą Hansiego Flicka w roli selekcjonera reprezentacji Niemiec, jest pozornie oczywista. Jeszcze przed fatalną klęską przeciwko kadrze Japonii, niemieckie media zgodnie wskazywały jedno nazwisko — Julian Nagelsmann. 36-letni szkoleniowiec czeka na kolejne wyzwanie w swojej karierze trenerskiej, po tym, jak w marcu przestał pełnić funkcję pierwszego szkoleniowca Bayernu Monachium (w którym zastąpił… Hansiego Flicka). Obecnie, gdy Flick stracił posadę, a Rudi Völler deklaruje, że poprowadzi kadrę Niemiec wyłącznie w meczu przeciwko Francji, Nagelsmann… nie dostał żadnej oferty z niemieckiej federacji. O co tutaj właściwie chodzi?
Julian Nagelsmann jest medialnym faworytem, ale w tym momencie nie ma sensu zwracać uwagi na media
Oto bowiem „wiarygodne” niemieckie źródła dwa dni temu podawały, że Bayern Monachium nie zwolni Nagelsmanna z kontraktu (który mimo praktycznego rozstania nadal trwa!) i chce wielomilionowej rekompensaty. Dziś, te same osoby, które sugerowały trudność w negocjacjach na linii Bayern — reprezentacja Niemiec, sygnalizują, że… nie ma żadnych trudności. Bawarczycy chętnie „oddadzą” Nagelsmanna, pod warunkiem, że nie będą musieli mu płacić dalszej pensji. Ba! Uli Hoeneß postanowił zabrać głos, oznajmiając, że jeśli kadra potrzebuje Nagelsmanna, to Bayern z pewnością nie będzie robił przeszkód. W dwa dni zmienili zdanie, a może dziennikarze strzelają na ślepo plotkami?
Christian Falk wskazuje, że Bayern jako rekompensatę będzie chciał rozegrania sparingu z kadrą Niemiec. To naszym zdaniem może być po prostu wyssane z palca. Dlaczego?
Niemieccy dziennikarze zgodnie potwierdzają — do tej pory nie było żadnego kontaktu między przedstawicielami związku a Julianem Nagelsmannem. Umówmy się, albo działacze są nierozsądni, wchodząc w poważne negocjacje z Bayernem i jednocześnie zapominając, że najważniejszą osobą, z którą powinni rozmawiać, jest 36-latek, albo cała ta opowieść o warunkach stawianych przez Bawarczyków jest po prostu ściemą. Dziennikarz pyta Honeßa, czy Bayern będzie robił problemy Nagelsmannowi, ten stwierdza, że nie. Nie oznacza to jednak, że jakakolwiek propozycja została złożona.
Inna sprawa — już kilka dni temu zapowiadaliśmy, że Nagelsmann może odrzucić ofertę z reprezentacji (jeśli w ogóle taką otrzyma). Pamiętajmy o tym, że swego czasu łączony był z… Realem Madryt. Dziś niemieckie media zupełnie o tym zapominają, a przecież Florentino Perez ma być wielkim fanem młodego niemieckiego szkoleniowca, co może okazać się niezwykle ważne w kontekście potencjalnego odejścia Carlo Ancelottiego. Nazwisko Nagelsmann jest warte wiele na rynku trenerskim.
Czy w takiej sytuacji 36-latek wybierze trudną misję ratowania kadry Niemiec?
Ratowania, bowiem reprezentacja naszego zachodniego sąsiada jest obecnie w rozsypce. Hansi Flick kompletnie nie panował nad rozbitym zespołem. Bądźmy realistami — Niemcy nie potrzebują w tej chwili dobrego trenera. Potrzebują cudotwórcy, który w kilka miesięcy zbuduje drużynę godną walki o tytuł na przyszłorocznym Euro 2024. Nagelsmann podejmując wyzwanie pracy z kadrą narodową, ma sporo do zyskania, ale bardzo dużo do stracenia. Flick z trenerskiego guru szybko stał się szkoleniowcem, którego warsztat jest powszechnie podważany, a sukcesy z Bayernem umniejszane. Niepowodzenie w kadrze bardzo mocno w niego uderzyło.
Nagelsmann selekcjoner — to scenariusz tak oczywisty, że brak jego realizacji będzie sporym zaskoczeniem. Wbrew pozorom, przeciwskazania istnieją. Zadziwiające, że media próbują wskazywać, że to Bayern Monachium robi problemy związkowi i trenerowi, gdy tak naprawdę związek i trener nie odbyli nawet jednej rozmowy w kontekście współpracy. Czyżby szukano pretekstu, by jednak postawić na kogoś innego?