GKS Katowice to klub, który jest bardzo przyzwyczajony do gry na zapleczu Ekstraklasy. Jednak jest to ich ostatni sezon na Bukowej, bo w trakcie budowy jest nowy piękny stadion w innej lokalizacji. Czy w tym sezonie Gieksa powalczy o coś więcej niż środek tabeli? Wisła Płock na pewno postawi trudne warunki, ale jak wiemy, pierwszy sezon po spadku nigdy nie jest łatwy.
Początkowe minuty spotkania zdecydowanie należały do Wisły Płock, dośrodkowywać próbowali Hiszpański czy Biernat, ale piłka nie dotarła do Łukasza Sekulskiego
Mecz zdecydowanie nie porywał w pierwszych minutach – Wisła Płock grała, a Gieksa jedynie grać próbowała. W 17 minucie bardzo zakotłowało się pod bramką Kamińskiego. Piłka została umieszczona w bramce, ale na spalonym był jeden z zawodników Gieksy. Gospodarze mieli jednak pretensje, bo piłkę ręką zagrywał Beniamin Czajka. Do rzutu karnego podszedł Sebastian Bergier, ale uderzył w słupek. Kapitalną paradą przy dobitce popisał się Krzysztof Kamiński i w Katowicach utrzymywał się remis. Kolejny raz groźnie było w 26 minucie gdy do rzutu wolnego podszedł Adrian Błąd. Uderzył jednak za słabo i po ziemi, a piłka wylądowała w rękach Kamińskiego.
Wynik tego spotkania został otwarty w 28 minucie gry. Fantastyczne dośrodkowanie Repki i piłkę w bramce idealnym „szczupakiem” umieścił Marcin Wasielewski. Bardzo szybko Gieksa podwyższyła wynik tego spotkania. Dośrodkowanie Wasielewskiego źle wybił Kamiński, który popełnił błąd przy piąstkowaniu i Jędrych nie mógł nie skorzystać z tego prezentu. Wisła Płock po stracie 2 gola zdecydowanie zahamowała swoje zapędy ofensywne. GKS Katowice natomiast cały czas mocno napierał, by zdobyć kolejne gole. Groźnie pod bramką gospodarzy zrobiło się w doliczonym czasie pierwszej połowy. Dwa razy z głowy groźnie uderzali „Nafciarze”, ale na posterunku był Dawid Kudła. Nic więcej już się nie wydarzyło i arbiter wysłał obie ekipy do szatni.
Druga połowa rozpoczęła się świetnie dla Gieksy
Kolejny błąd popełnił Krzysztof Kamiński po tym jak bombę z boku boiska posłał Grzegorz Rogala. Wisła Płock jednak nie poddawała się i cały czas dążyła do tego, by zdobyć honorowego gola. Najpierw z głowy uderzał Szczutowski, a później do siatki trafił Sekulski po dośrodkowaniu Chrupałły. Goście zdobyli dużo pewności siebie po zdobyciu bramki. Próbowali atakować bramkę Kudły i zdobyć drugiego gola, ale cały czas były dwie bramki przewagi. Kolejne minuty spotkania to ataki Wisły Płock, ale wyglądało to jak bicie głową w mur.
Gieksa konsekwentnie realizowała swój plan i cały czas miała pod kontrolą to spotkanie. Od razu po wejściu na murawę na listę strzelców wpisał się Adrian Danek, który załadował pod ladę, nie dając żadnych szans Kamińskiemu. Chwilę później powinna być piąta bramka dla Gieksy, ale fantastyczną postawę w bramce zachował bramkarz gości. Końcówkę spotkania Marek Saganowski oglądał już na siedząco z głową w dół myśląc już o tym co powiedzieć swoim zawodnikom w szatni po meczu. Wisła Płock dodatkowo spotkanie kończyć musiała w dziesiątkę po tym jak po zderzeniu z Rogalą zawroty głowy miał Jakub Gric. Kamiński pokazał swój kunszt bramkarski w końcówce spotkania i obronił uderzenie Marca. Gieksa pewnie wygrywa drugie spotkanie z rzędu na własnym stadionie i melduję się w czołówce tabeli.
GKS Katowice – Wisła Płock 4:1 (Wasielewski, Jędrych, Rogala, Danek – Sekulski)