Bez względu na rezultat dzisiejszego spotkania Śląsk Wrocław i tak po tej kolejce nie wydostałby się ze strefy spadkowej. Aby jednak myśleć jeszcze o utrzymaniu wrocławianie musieli w Białymstoku pokonać Jagiellonię, która po objęciu zespołu przez Adriana Siemieńca punktuje solidnie i oddaliła od siebie widmo spadku.
Nastawienie Śląska tego nie zwiastowało
Jacek Magiera ustawił zespół w systemie 5-3-2. Goście nie chcieli dyktować warunków gry, a oddali piłkę przeciwnikom i czekali na swoje szanse. Przy kontratakach duet napastników, który tworzyli John Yeboah i wracający do składu Erik Exposito byli osamotnieni i mieli problemy, aby w dwójkę coś wskórać.
Jagiellonia od początku miała optyczną przewagę, często próbowała dalekich zagrań w boczne sektory lub za linię obrony rywala. Po jednej z takich prób fatalny błąd popełnił Michał Szromnik, który niezrozumiał się z Łukaszem Bejgerem, ale Marc Gual nie wykorzystał okazji. Następnie, znów po zagraniu za linię obrony, dobrą sytuację miał Jesus Imaz, ale drugi z Hiszpanów również nie sfinalizował akcji. Białostoczanie zostali zaskoczeni w ten sam sposób, w który chcieli zaskoczyć rywali. W walce o zebranie drugiej piłki Verdasca wybił ją do przodu, defensywa gospodarzy się zdrzemnęła, co wykorzystał Yeboah, który wyskoczył zza pleców Puerto, pierwszy dopadł do piłki i pokonał Zlatana Alomerovicia.
Mimo prowadzenia goście musieli usprawnić swoją grę, aby myśleć o zwycięstwie
Tak się jednak nie stało. Cały czas byli nastawieni wyłącznie na bronienie dostępu do własnej bramki. Oczywiście, nie ma nic złego w grze prostymi środkami, zwłaszcza walcząc o utrzymanie, ale pod warunkiem, że przekłada się ona na efekty. W grze Śląska nie było dziś tego widać. Bramkę strzelili tak naprawdę z przypadku. Przez większość spotkania mieli problem z utrzymaniem się przy piłce i wyprowadzeniem kontrataku. Bronili się całkiem dobrze, ale jeden błąd Victora Garcii zaważył na utracie prowadzenia. Hiszpan sfaulował w polu karnym Prikryla, a Marc Gual nie pomylił się z jedenastu metrów.
Po wyrównaniu Śląsk zaczął grać odważniej, częściej podchodzić wysokim pressingiem i mecz stał się bardziej wyrównany. Zespół Jacka Magiery dostał szansę od losu w postaci czerwonej kartki Michała Pazdana w 82. minucie meczu, ale nie potrafił jej wykorzystać. Śląsk zdobył pierwszy punkt od 5 meczów, ale marne to pocieszenie. Do utrzymania wciąż sporo brakuje (obecnie 3 punkty, po kolejce może być więcej).