1:0 z Tottenhamem na San Siro i 0:0 na wyjeździe. 1:0 z Napoli na własnym stadionie i 1:1 na Stadio Diego Armando Maradona tracąc gola dopiero w doliczonym czasie gry. Milan zameldował się w półfinale Ligi Mistrzów z zaledwie jednym straconym golem mimo, że zarówno w 1/8, jak i ćwierćfinale nie był upatrywany jako faworyt dwumeczu. Stefano Pioli znalazł jednak sposób na sukces.
Milan opiera sukces na defensywie
W Serie A rossoneri nie zachwycają grą defensywną. Pod względem straconych bramek są dopiero 9. zespołem ligi, a ich średnia 1,23 wpuszczonych goli na mecz nie jest godna nawet zespołu aspirującego do TOP 4, a co dopiero półfinalisty Ligi Mistrzów. Oczywiście, duży wpływ miała na to kontuzja Mike’a Maignana, choć róznica pomiędzy meczami z Francuzem w bramce (1,07 straconych goli/mecz), a bez niego (1,38) nie jest wielka. Według modelu Maignan w Serie A nie broni nadzwyczajnie. Całościowo wychodzi „na zero”, ale jego zastępca, Ciprian Tatarusanu zawalił łącznie 4 gole.
Po wczorajszym meczu z Napoli Mike Maignan zbiera bardzo dobre recenzje, szczególnie dzięki obronionej jedenastce Kvichy Kvaratskhelii. Niemniej jednak, Milan potrafił także zachować czyste konto z Tottenhamem z Tatarusanu między słupkami. Zespół Stefano Pioliego po prostu znakomicie broni dostępu do własnej bramki w meczach na europejskiej arenie. Tottenham przez 180 minut nie wykreował nawet sytuacji wartych 1 gola oczekiwanego (xG) i nie stworzył żadnej dużej okazji. Napoli miało już znacznie więcej sytuacji, ale biorąc pod uwagę, że rossoneri przez 3/4 dwumeczu bronili prowadzenia i grali w niskiej defensywie to i tak spisali się na medal.
Ręka Pioliego
W tych spotkaniach Stefano Pioli udowodnił, że potrafi dostosować plan taktyczny tak, aby zneutralizować mocne strony przeciwnika. Przeciwko Tottenhamowi zespół przeszedł na grę w ustawieniu z trójką stoperów i wahadłowymi objawiając światu Malicka Thiawa. Milan odbił system Tottenhamu, który był bezradny w ofensywie. Nawet często wybijający się ponad przeciętność w tym sezonie Harry Kane nie był w stanie odmienić obrazu meczu. Przeciwko Napoli Milan wrócił już do gry z czwórką obrońców. Kolejnym manewrem było przestawienie Bennacera na „10-tkę”, gdzie wcześniej nie grywał. Algierczyk w fazie niskiej defensywy, w której Millan spędził większość wczorajszego starcia cofał się na wysokość pozostałej dwójki pomocników utrudniając przebicie się rywalom przez drugą linię.
Przed rewanżowym meczem z Napoli na Stadio Diego Armando Maradona Stefano Pioli musiał mieć w głowie przede wszystkim dwa nazwiska – Kvicha Kvaratskhelia oraz Victor Osimhen. W pojedynkach z Gruzinem świetnie radził sobie Davide Calabria (aż 8 odbiorów), który zawsze był wspierany przez Brahima Diaza lub asekurowany przez Rade Krunicia. Wyłączony z gry został też Osimhen. Nigeryjczyk, mimo gola w samej końcówce meczu, zaliczył anonimowy występ. Oczywiście, Kjaer i Tomori mieli ułatwione zadanie, ponieważ napastnik Napoli grał pierwszy mecz w wyjściowym składzie po kontuzji, jednak tak czy inaczej duet stoperów mistrza Włoch zrealizował swoje zadanie. Atuty ofensywne Napoli nieźle ułożyły się pod rossonerich, ponieważ zespół Spalettiego posiada zdecydowanie więcej argumentów atakując lewą stroną, czyli tam, gdzie Milan ma lepiej zabezpieczoną defensywę.
Ktoś musi na tym fortepianie grać
Samą defensywą nie da się jednak odnosić sukcesów. Milan to zespół stworzony z solidnych rzemieślników, z których Pioli wydobył potencjał, ale zawsze w drużynie potrzebujesz kogoś, kto stworzy przewagę indywidualną. W meczu na San Siro przy golu błysnął Brahim Diaz, ale kluczową postacią w ataku rossonerich jest Rafael Leao. Piłkarz o niewiarygodnych umiejętnościach, ale nie zawsze w pełni je wykorzystujący. We wczorajszym spotkaniu wystarczyła jednak jedna akcja, dzięki której zespół wyszedł na prowadzenie. Portugalczyk dostał piłkę na własnej połowie po błędzie rywali w rozegraniu, ze swobodą podprowadził piłkę w pole karne i wyłożył ją na tacy do Giroud. Niczym jednoosobowa armia w kontrataku. Łatwość, z jaką to wszystko wykonał była niesamowita. Przy jego warunkach fizycznych i motorycznych sprawia wrażenie zawodnika, który jest nie do złapania.
Leao jest jednak zawodnikiem, pod którego musisz dostosować plan defensywny, ponieważ Portugalczyk nie garnie się do ciężkiej pracy bez piłki (choć może to i lepiej przypominając sobie jego wejście w Lozano, które mogło/powinno zakończyć się rzutem karnym). Olivier Giroud też nie jest najaktywniejszym zawodnikiem w defensywie, ale wczoraj wykonywał niesamowicie pożyteczną pracę dla zespołu walcząc wręcz z obrońcami i utrzymując się przy piłce. Milan przypomina więc drużynę, w której 10 zawodników pracuje na tego jednego, który ma zrobić różnicę. Dziesięciu nosi fortepian, aby ten jeden mógł na nim zagrać. We wczorajszym spotkaniu taka strategia sprawdziła się idealnie i wprowadziła Milan do najlepszej czwórki drużyn w Europie.