Manchester United z przełamaniem! Marcus Rashford zapewnia zwycięstwo „Czerwonym Diabłom”

W erze Premier League nie było jeszcze takiej sytuacji, w której „Czerwone Diabły” nie zdobyłyby bramki w czterech kolejnych meczach ligowych. Dodatkowo Erika ten Haga jest niepokonany na własnym terenie we wszystkich rozgrywkach od września. Z kolei drużyna Brentfordu przyjechała na Old Trafford mocno podłamana po trzykrotnym roztrwonieniu przewagi w meczu z Brighton. Jednak drużyna Thomasa Franka to niezwykle trudny i niewygodny przeciwnik, o czym zdążyło się przekonać wiele drużyn w tym między innymi – Manchester United, gdy to w meczu rundy jesiennej Premier League dostali srogą lekcję ulegając „Pszczołom” 4:0. Brentford to drużyna, która przegrała raz zaledwie raz na angielskich boiskach. Wiadomo było przed meczem, patrząc od strony „Czerwonych Diabłów”, że potyczka z „Pszczołami” nie będzie łatwym starciem i rzeczywiście nie była.

Kompletna dominacja

Na samym starcie gospodarze ruszyli na drużynę Thomasa Franka. Widać było w nich chęć przełamania się i pokazania się z jak najlepszej strony w „Teatrze Marzeń”. „Czerwone Diabły” w obecnym sezonie na Old Trafford przegrały tylko raz i to na inaugurację sezonu w meczu z Brighton. Było to widać. Drużyna Erika ten Haga zdominowała przyjezdnych. Nawet nieźle działał środek pola mimo braku Casemiro i Eriksena. Boki obrony bardzo aktywne w połączeniu ze skrzydłowymi, a sam Marcus Rashford, mimo że grał na środku ataku, czyli na pozycji, na której nie czuję się najlepiej, to robił dookoła siebie wystarczająco dużo szumu, by uprzykrzyć życie obrońcą Brentfordu.

REKLAMA

Wyglądało to bardzo dobrze, lecz brakowało konkretów. Jednak wszystko nie było takie idealne. Po raz kolejny ukazał się główny problem tego sezonu drużyny Erika ten Haga, czyli stałe fragmenty gry. Wykonali bardzo dużą ilość rzutów rożnych, z których nie wynikało wręcz nic. Aż wreszcie w 28. minucie po zamieszaniu w polu karnym swoją szansę po podaniu Marcela Sabitzera wykorzystał Marcus Rashford. Kompletnie zdominowana została w pierwszej połowie drużyna Thomasa Franka, o czym świadczą statystyki. Brentford nie oddało żadnego celnego strzału w pierwszej połowie, a pierwszy niecelny strzał oddali w 45. minucie. Deklasacja. Taka postawa „Pszczół” była lekkim szokiem, mając w pamięci ich poczynania z drużynami z TOP 6. Jednak postawa gospodarzy też nie dawała na pokazanie swojej gry. A gra się na tyle, na ile rywal pozwala. Rywal nie pozwalał na nic.   

Próba walki czy jej brak?

Goście pokazali inną twarz w drugiej połowie. Nie tworzyli wielu sytuacji, nie sprawiali wielkiego zagrożenia, lecz bardziej ochoczo przenosili ciężar gry pod bramkę Davida De Gei. Piłkarzy „Czerwonych Diabłów” z minuty na minutę sprawiali wrażenie ludzi, którzy coraz mniej kontrolują wydarzenia boiskowe. Chcieli strzelać gola podwyższającego prowadzenie, aby uspokoić zapał gości, przy równoczesnym zapewnieniu sobie spokojniejszego wyniku. Zawodnicy Manchesteru United zachowywali się tak, jakby chcieli pokazać światu, że chcą ten mecz zamknąć przy jednoczesnym niepokazywaniu tego. Nie ruszyli na przeciwników tak jak w pierwszej połowie. Oddali im pole gry, lecz drużyna Thomasa Franka nie potrafiła tego wykorzystać. „Pszczoły” nie przypominały drużyny, z której dały się już poznać w obecnym sezonie Premier League.

Bardzo słaby występ, zwłaszcza w ofensywie. 1:0 to wynik idealnie odzwierciedlający przebieg całego spotkania. Działo się dużo i jednocześnie niezbyt wiele. Najważniejsze dla „Czerwonych Diabłów”, że przełamali się i wygrali mecz po trzech niepowodzeniach, pokazując przede wszystkim sobie jak Newcastle, że nie można ich skreślać w walce o trzecie miejsce na koniec sezonu.

Manchester United – Brentford 1:0 (Rashford 27′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,723FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ