Przed rozpoczęciem 27. kolejki Serie A Azzurri zdołali wypracować sobie aż osiemnaście punktów przewagi nad drugim w tabeli Interem Mediolan. W teorii losy mistrzostwa Włoch są już przesądzone, a spotkanie z Torino miało być po prostu kolejnym meczem do odhaczenia, który trzeba było wygrać. Tak się w istocie stało, a drużyna z Neapolu nie pozostawiła swoim rywalom żadnych złudzeń.
Pierwsza połowa rozwiała wątpliwości
Od początku tego meczu faworyt pojedynku był oczywisty. Napoli chciało kontrolować przebieg meczu, co bez problemu się udało. Już w 9. minucie niezawodny Osimhen wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Nigeryjczyk w tym sezonie jest niesamowity, a powstrzymanie go wydaję się niemożliwe. Azzurri zrobili to tak, jak lubili, czyli wykorzystując stały fragment gry. Osimhen znów trafił z główki, nie dając bramkarzowi rywali najmniejszych szans. Warto tutaj zaznaczyć, że asystą przy tej bramce popisał się Piotrek Zieliński.
Torino próbowało doprowadzić do wyrównania, ale wszelkie próby zdobycia bramki pełzły na niczym. W 35. minucie meczu niezawodny Kvara wykorzystał rzut karny, podwyższając prowadzenie gości. Byki musiały zaczął bardzo mocno głowić się nad tym, w jaki sposób odwrócić losy pojedynku. W przerwie musiało się zmienić naprawdę dużo, żeby gospodarze mogli nawiązać jakąś walkę.
Osimhen pozbawił złudzeń
Ciężko jest jednak walczyć z drużyną, która ma w swoich szeregach tak klasowego napastnika. W 51. minucie Osimhen ponownie odnalazł drogę do siatki rywali, znów trafiając głową. W bardzo ciężkiej sytuacji Nigeryjski napastnik odnalazł się wyśmienicie, podwyższając wynik meczu na 3:0, kładąc Torino na deski. Po tym trafieniu niemal wszyscy wiedzieli już, że sytuacja w meczu nie ulegnie diametralnej zmianie, a drużyna z Neapolu wróci do domu z kompletem punktów.
W 68. minucie meczu wynik na 4:0 ustalił jeszcze wchodzący chwilę wcześniej z ławki Ndombele. Dziesiątą asystę w sezonie dołożył Kvaratskhelia, zapewniając sobie tzw. double double (dwucyfrowa liczba asyst oraz goli). Gruziński magik w połączeniu z nigeryjską maszyną to mieszanka, która budzi strach u każdego z napotkanych na swojej drodze rywali. Do końca meczu nic się już nie wydarzyło, a Azzurri bezpiecznie dowieźli czterobramkowe prowadzenie do końca.
Nikt nie jest wstanie powstrzymać Napoli
Niebiescy bardzo pewnie ogrywają kolejnych przeciwników, z którymi przychodzi się im mierzyć czy to na włoskiej ziemi, tudzież w europejskich pucharach. Napoli dalej jest w grze o Ligę Mistrzów, tytuł ligowy mogąc zapewnić sobie już w połowie kwietnia. Cały Neapol pokochał zawodników, którzy najprawdopodobniej znów przywiozą Scudetto pod Wezuwiusza. Takich Azzurri wręcz chce się oglądać!