Liverpoolu, co Ty zrobiłeś?! 7:0 z Manchesterem United!

Starcia Liverpoolu i Manchesteru United zawsze elektryzują cały piłkarski świat. Tak też było tym razem. Zawodnicy obu drużyn wyszli na boisko, czując smak tej odwiecznej batalii. Jurgen Klopp i Erik ten Hag wystawili swoje najmocniejsze w tej chwili jedenastki. Kibiców „The Reds” szczególnie ucieszył powrót Ibrahimy Konate. Kontuzje są jednym z głównych powodów słabego sezonu Liverpoolu, a fakt, że ich obrona była w tym sezonie zestawiana na 14 różnych sposobów najdobitniej o tym świadczy. Po stronie „Czerwonych Diabłów” widzieliśmy klasyczne już ustawienie, choć dziwne, jeżeli spojrzelibyśmy na nie na początku sezonu, albowiem takie posunięcia jak Weghorst na pozycji nr 10 czy Bruno Fernandes na lewym skrzydle mogły przyjść do głowy tylko ten Hagowi.

Ten mecz był tym, czego kibice oczekują od futbolu na najwyższym poziomie — prawdziwą ucztą piłkarską

Obie ekipy weszły odważnie do gry i starały się dyktować swoje warunki przeciwnikowi. Pierwsza groźna sytuacja miała miejsce w 23. minucie, kiedy oddanie celnego strzału z kilku metrów Nunezowi uniemożliwił Lisandro Martinez. Kilka minut później kapitalną sytuację miał Bruno Fernandes, który posłał piłkę głową tuż obok bramki, po dośrodkowaniu Diogo Dalota. Mecz wyglądał właśnie w ten sposób — akcja za akcją w obie strony, ale do czasu. W 42 minucie padła bramka Casemiro po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, jednak ku uciesze kibiców gospodarzy, Brazylijczyk był na spalonym. Kilkadziesiąt sekund później wszystko odbyło się zgodnie z prawem — bramkę dla Liverpoolu strzelił Cody Gakpo, a Liverpool mógł zejść do szatni z prowadzeniem.

REKLAMA

W drugiej połowie gospodarze nie zamierzali zmniejszać biegu i kontynuowali impet, co zaowocowało golem Nuneza w 47. minucie. 3 minuty później po szybkiej kontrze Liverpoolu Salah wrzucił Martineza na karuzelę i idealnie obsłużył Gakpo, dla którego była to już druga bramka. 3:0! Anfield eksplodował, a kibice znowu mogli zobaczyć swój dawny, świetny Liverpool. 66 minuta i znów świetna kontra The Reds, po której bramkę na 4:0 zdobył Mohammed Salah. To już była kompletna deklasacja i nic nie wskazywało na to, by goście byli w stanie się po tych czterech ciosach podnieść. Na dobicie rywala w 75, 83 i 88 minucie bramki zdobyli kolejno Nunez, Salah i Firmino.

źródło: twitter/OptaJoe

Dla gości dramat to mało powiedziane!

W drugiej połowie byli kompletnie bezradni i wyglądali jak sparing partner dla kapitalnego Liverpoolu. Czy ten mecz okaże się momentem przełomowym dla zespołu Jurgena Kloppa? Wobec słabej formy Tottenhamu i Newcastle strata do czwartego miejsca wynosi na ten moment już tylko trzy punkty. Pewnym jest jedno — Erik ten Hag dzisiaj prędko nie zaśnie.

Liverpool – Manchester United 7:0 (Gakpo 43, 50, Nunez 47, 75, Salah 66, 83, Firmino 88)

Autor: Michał Łuczak

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,732FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ