W obecnym tygodniu mamy przerwę od europejskich rozgrywek, ale Arsenal i PSV musieli nadrobić zaległości w związku z przełożeniem spotkania z powodu śmierci angielskiej królowej. Zespół Mikela Artety wygrał i odskoczył od rywala w tabeli fazy grupowej na 5 punktów.
Dla Arsenalu w fazie grupowej LE liczy się tylko 1. miejsce.
Awans z najwyższej lokaty oznacza automatyczny awans do 1/8 Ligi Europy zamiast konieczności rozgrywania dwumeczu w 1/16 i dopisywania sobie kolejnych spotkań do i tak przeładowanego już terminarza w tym szalonym „mundialowym” sezonie. Oba spotkania z PSV prawdopodobnie zadecydują o tym, który zespół zapewni sobie wspomnianą wyżej korzyść. Dlatego też Mikel Arteta wystawił skład nieco bardziej zbliżony do podstawowego niż dotychczas w Lidze Europy.
Arsenal od początku narzucił własne warunki gry, ale przewagi nie potrafił udokumentować golem. W końcowych fazach akcji brakowało dokładnego ostatniego podania, lepszego opanowania piłki lub szybszego podjęcia decyzji. Zespół Ruuda Van Nistelrooya nie tylko nie potrafił zagrozić bramce gospodarzy, ale nawet zbliżyć się pod ich pole karne. W pierwszej połowie zaliczyli tylko 1 kontakt z piłką w szesnastce Kanonierów. PSV uparcie kierowało piłkę do Cody’ego Gakpo, ale ten nie był w stanie niczego wyczarować mając przed sobą Tomiyasu. Wydawało się, że zasadnym pytaniem nie jest czy, a kiedy podopieczni Mikela Artety wepchną w końcu piłkę do siatki.
Po długich męczarniach ostatecznie Arsenal strzelił bramkę w 70. minucie.
A stało się to za sprawą zawodnika, który od początku sezonu jest niespodziewanym bohaterem Kanonierów – Granit Xhaka. Arsenal nie mógł się dziś wstrzelić. Bukayo Saka robił różnicę dryblingiem, ale raz w sytuacji sam na sam zawiodło wykończenie. Gabriel Jesus klasycznie wyglądał świetnie całościowo, ale dziś odezwała się największa bolączka z czasów Manchesteru City, czyli skuteczność. Swoich kilku okazji nie wykorzystał także grający na nietypowej dla siebie pozycji – lewym skrzydle – Eddie Nketiah. Całą grupę musiał wyręczyć Xhaka.
Taki rezultat oznacza, że Kanonierzy jedną nogą i czterema palcami drugiej są już w 1/8 Ligi Europy. Wystarczy, że w pozostałych dwóch spotkaniach zdobędą 2 punkty. Dla Mikela Artety to idealna sytuacja, w której do końca przerwy na mundial może wszystkie siły rzucić na Premier League, a europejskie rozgrywki traktować jako przegląd kadr.