Starcie Radomiaka Radom ze Śląskiem Wrocław wydawało się typowym pojedynkiem do pierwszego gola. W pierwszej połowie obserwowaliśmy dokładnie 4 próby strzałów, co dawało jasny sygnał — wielu trafień nie zobaczymy. Więcej z gry miał jednak Śląsk Wrocław, który nijak nie potrafił wykorzystać przewagi w posiadaniu piłki.
Ciekawiej zrobiło się po niewiele ponad godzinie gry
Wrocławianie próbowali budować atak pozycyjny, ale szło im to na tyle topornie, że Patrick Olsen zdecydował się wycofać piłkę. Zrobił to tak lekkomyślnie, że Łukasz Bejger musiał ratować się faulem, by futbolówka nie trafiła pod nogi Roberto Alvesa. Arbiter nie miał wątpliwości, wyrzucając Bejgera z murawy. Śląsk na własne życzenie wpakował się w kłopoty. Zamiast wyczekać swojego momentu i uniknąć nerwów, pokazał rywalom, by spróbowali swojej szansy.
Mimo gry w przewadze wydawało się, że Radomiak zadowoli się bezbramkowym remisem. Zegar wskazywał niemalże dokładnie 90 minutę, gdy drugą żółtą kartkę za zbyt ostre wejście w nogi rywala otrzymał Konrad Poprawa. Po chwili gospodarze wywalczyli rzut rożny, stając przed szansą przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść. Zamieszanie w jedenastce wykorzystał Maurides, który z bliska pokonał Rafała Leszczyńskiego. Ten sam gracz ustalił wynik meczu na 2:0, wykorzystując rozmontowaną defensywę z Wrocławia. W tamtym momencie Śląsk grał w ósemkę, bowiem drugą żółtą kartkę obejrzał także Diego Verdasca. Trzy czerwone kartki, po których linia defensywna tak naprawdę nie istniała, gol stracony po stałym fragmencie gry i długiej piłce, przy której Śląsk był w rozsypce. Kibice z Wrocławie widząc postawę swoich ulubieńców, mogli dostać solidnego bólu głowy.
Tak, to był kuriozalny mecz
Śląsk walił głową w mur, nie potrafiąc strzelić gola Radomiakowi, potem w nieodpowiedzialny sposób osłabił swoją obronę i stracił dwa gole. Trudno analizować tak specyficzny występ podopiecznych Ivana Djurdjevicia, ale zabrakło im dzisiaj chłodnej głowy i mimo wszystko — jakości w ofensywie. Porażka spadnie na konto graczy defensywnych, ale pamiętajmy o tym, że goście przez większość meczu nie potrafili stworzyć sobie konkretnych okazji bramkowych. Atak pozycyjny kompletnie się nie kleił.
Oba zespoły znajdują się w tym momencie w środku ligowej tabeli, ale Radomiak dzięki zwycięstwu zdołał wyprzedzić Śląsk.