„Historia lubi się powtarzać” czy raczej „nic dwa razy się nie zdarza”? W Poznaniu dzisiaj bliżej do tego pierwszego stwierdzenia. Lech wygrywa z Austrią Wiedeń i zdobywa pierwszy komplet punktów w tegorocznych rozgrywkach Ligi Konferencji!
Misja: Europa. Lech – Austria, czyli tak jak za dawnych lat
Austria nie okazała się drużyną nie do przejścia, ba! Podczas meczu czułem, że to właśnie Lech potrafi bardziej zagrozić. Goście co prawda mocno pressowali i angażowali się w próby odbioru piłki, ale Kolejorz z reguły potrafił wyjść z opresji. Podopieczni Johna van den Broma nie mają jednak na co narzekać, ponieważ paradoksalnie przez większość spotkania przewijała się bardzo dużo ilość miejsca do rozegrania. Czyli dokładnie tak, jak poznaniacy lubią.
Superstrzelec „Mika”, Skóraś prime, Velde niczym Depay
W pierwszej połowie świętowaliśmy chyba przedwcześnie gwiazdkę, bo obie bramki były niczym innym jak oczywistymi prezentami dla drużyny przeciwnej, których grzech było nie rozpakować. Strzelanie rozpoczął nie kto inny jak Mikael Ishak, który zachował zimną krew w sytuacji sam na sam z bramkarzem. 15. gol Szweda w europejskich pucharach za kadencji w Lechu.
Łatwo przyszło, łatwo poszło. Minutę później Austria wyrównała wynik za sprawą gola Braunodera. Zabrakło chłodnej głowy. Ale to nie był koniec złych wiadomości, bowiem w 35. minucie fatalnie we własnym polu karnym zachował się Pedro Rebocho. Nie spodziewaliśmy się tego po Portugalczyku, ale z niczego wymusił rzut karny dla przyjezdnych z Wiednia. Całe szczęście słaby strzał Fischera wybronił Filip Bednarek.
Trener Kolejorza uczy się na błędach. Z tego powodu zmienił w przerwie niepewnego lewego obrońcę Lecha, czego nie zrobił w ostatniej ligowej kolejce z Barrym Douglasem.
Druga odsłona okazała się bardzo przychylna dla polskich kibiców. Najpierw Michał Skóraś wyprowadził swój zespół na upragnione prowadzenie, a następnie wynik podwyższył Kristoffer Velde. 23-letni Norweg dobił rywala w 90. minucie. Co za luz. Wszystko grało tak, jak powinno. Co tu dużo opowiadać. Poznań eksplodował. Europo, wróciliśmy.