Początek sezonu w wykonaniu Blaugrany był bardzo udany. Nie licząc falstartu w pierwszej kolejce i bezbramkowego remisu z Rayo Vallecano, aż do meczu z Bayernem Barcelona wygrała wszystkie spotkania. W tych pięciu meczach strzeliła 20 goli i na początku trwających rozgrywek stała się jedną z najbardziej widowiskowych drużyn w całej Europie. Jednak pierwszy poważny test zespół Xaviego czekał w Lidze Mistrzów przeciwko Bayernowi na Allianz Arenie. Co prawda, Barcelona oblała ten egzamin, przegrywając 2:0, jednak czasem warto popatrzeć szerzej niż tylko na suchy wynik. Styl gry i okoliczności tej porażki sugerują, że innego dnia Blaugrana mogła z tego meczu wyjść zwycięsko.
Pierwszy poważny test w sezonie
Wysokie zwycięstwa z Viktorią Pilzno, Realem Valladolid oraz Cadizem na nikim nie robiły wrażenia. Żadnym miarodajnym sprawdzianem nie były również starcia z Realem Sociedad czy będącą w kryzysie Sevillą. Wczoraj Xavi i jego piłkarze stanęli przed pierwszym poważnym testem w obecnym sezonie. W poprzednich trzech sezonach Barcelona trzykrotnie mierzyła się z Bayernem i za każdym razem dostawała solidny oklep. Nieco ponad dwa lata temu w ćwierćfinale Ligi Mistrzów Duma Katalonii przegrała 2:8 i doświadczyła jednej z najbardziej upokarzających porażek w historii klubu. W zeszłej edycji w fazie grupowej Bayern również nie dał szans swoim rywalom, dwukrotnie ogrywając ich 3:0. Co prawda, wczorajsze spotkanie zakończyło się podobnym wynikiem, jednak okoliczności tej porażki są zupełnie inne. Barcelona wreszcie postawiła się Bayernowi i gdyby miała więcej szczęścia, mogłaby wracać do Hiszpanii nawet z kompletem punktów.
W trzech poprzednich starciach Blaugrana była o dwie, jak nie trzy klasy gorsza od Bayernu. Bawarczycy od początku przejmowali inicjatywę i nie oddawali jej do samego końca. W poprzednim sezonie rezultat 0:3 to był najniższy wymiar kary, jaki Barcelona mogła otrzymać. Przez 180 minut oddała jedynie dwa celne strzały przy 13 Bayernu. Wynik w obu meczach dobrze odzwierciedlał to, co działo się na boisku. Model goli oczekiwanych (xG) szanse Bayernu wycenił na 2,43 (na wyjeździe) i 2,04 (u siebie). Natomiast Barcelony kolejno na 0,2 i 0,38. W obu tych meczach ekipa z Camp Nou była po prostu bezradna.
Barcelona zrobiła ogromny postęp
Wczorajszy mecz pokazał nam, ile w futbolu może wydarzyć się w ciągu roku. W minionym sezonie w obu meczach Bayern był dla Barcelony poza zasięgiem. Teraz Blaugrana od początku chciała narzucić rywalowi swój styl gry. Podopieczni Xaviego od pierwszej minuty grali wysokim pressingiem, chcąc jak najszybciej i jak najbliżej bramki przeciwnika odebrać piłkę. Środkowi obrońcy Bayernu często zmuszeni byli zagrywać długie piłki do napastników, którzy w pojedynkach powietrznych nie mieli większych szans ze środkowymi obrońcami Barcelony. Bayern wykonał aż 62 dalekie podania, jednak tylko 30 z nich było celnych (48%). Dla porównania w dwóch poprzednich starciach tych ekip było to 75 i 57%. Ponadto Barcelona podjęła aż 14 prób odbioru na połowie rywala, z czego dziewięć było udanych.
Intensywność i odwaga, z jaką Barcelona rozegrała pierwszą połowę musiała robić wrażenie. Mając w pamięci, jak prezentowała się Duma Katalonii w poprzednich starciach z Bayernem było to odwrócenie nastawienia niemal o 180 stopni. Barcelona grała wysoko, nie pozwalała rywalom rozgrywać piłki i dobrze organizowała się po stracie piłki. Ustawiając tak wysoko linię obrony w fazie bronienia przeciwko tak mocnemu zespołowi zawsze podejmujesz spore ryzyko, jednak zarówno napastnicy, jak i pomocnicy na tyle szybko doskakiwali do rywali, że Bayern nie był w stanie wyprowadzić szybkiego ataku.
Barcelona zagrała słabe 15 minut
Na przerwę podopieczni Xaviego mogli schodzić zadowoleni, jednak z poczuciem niedosytu. Przez pierwszą część meczu to Barcelona była lepsza. Pedri, Busquets i Gavi zdominowali środek pola, a Bayern nie radził sobie z wysokim pressingiem Barcelony. Przez pierwsze 45 minut Duma Katalonii oddała 10 strzałów, najwięcej na Allianz Arenie w Lidze Mistrzów od 2008 roku. Według modelu xG Barcelona „zasłużyła” na 0,8 gola, a Bayern tylko na 0,3. Po przerwie Barcelona przekonała się jednak, że w takich meczach musisz być bezwzględny i wykorzystać swoje sytuacje.
Drużyna Xaviego tak naprawdę zagrała słabo jedynie przez 15 minut. Było to pierwsze 15 minut drugiej połowy, co Bayern bezlitośnie wykorzystał strzelając w tym czasie dwa gole. W tym czasie podopieczni Nagelsmanna oddali też pięć ze wszystkich 13 strzałów, a Barcelona tylko jeden, zaraz na początku drugiej połowy. Duma Katalonii w drugiej części spotkania nie grała już na takiej intensywności i nie potrafiła postawić ekipie Nagelsmanna tak trudnych warunków jak w pierwszej.
Niemniej jednak ciężko powiedzieć, aby to Bayern był lepszy. Bawarczycy wykorzystali po prostu moment słabości przeciwnika. Nie wygrali tego meczu umiejętnościami piłkarskimi, a raczej mentalnością i większą dojrzałością. W całym meczu Barcelona oddała więcej strzałów (18 do 13), uderzała celnie tyle samo razy (po 4), miała większe posiadanie piłki (53 do 47%) i wyższe xG (2 do 1,58).
Kolejne mecze weryfikacją
Teraz kibicom Barcelony pozostaje jedynie zastanawiać się, co by było gdyby Lewandowski wykorzystał przynajmniej jedną okazję (co w większości meczów, by się przytrafiło). Co by było gdyby sędzia podyktował rzut karny za starcie Daviesa z Dembele. Lub co by było gdyby Pedri trafił do siatki w dogodnej sytuacji przy stanie 0:2. Nie zmienia to jednak faktu, że Barcelona na tle Bayernu wypadła jak równorzędny rywal. Bawarczycy ostatni raz w fazie grupowej Champions League przegrali w 2017 roku (0:3 z PSG), a na własnym stadionie w 2015 (0:2 z Arsenalem). Z kolei ostatnim zespołem, który z Monachium wywiózł choćby punkt był Ajax w 2018 (1:1). Bayern już dawno w fazie grupowej nie miał takich problemów, jak wczoraj z Barceloną.
Dlatego też – pomimo porażki – nie można powiedzieć, że Duma Katalonii ten pierwszy egzamin oblała. Ekipa Xaviego grała jak równy z równym przeciwko jednej z najlepszych drużyn w Europie. Mimo wszystko, to tylko jeden mecz, po którym wyciągane wnioski mogą być zbyt pochopne. Wczorajsze starcie pokazało nam tyle, że Barcelona na przestrzeni jednego spotkania może rywalizować z czołowymi zespołami w Europie. A to już i tak duży krok do przodu w kontekście tego, co było jeszcze rok temu. Mimo wszystko, więcej powiedzą nam kolejne mecze, w których Blaugrana będzie musiała pokazać regularność. Dwumecz z Interem i rewanż z Bayernem w Lidze Mistrzów odpowiedzą nam, na jakim etapie rozwoju znajduje się obecnie projekt Xaviego.