Do pierwszego – a zarazem jednego z najważniejszych spotkań Lecha Poznań w sezonie 2021/22 – pozostały ledwie dwa tygodnie. „Kolejorz” musi poradzić sobie w domowym spotkaniu z azerskim Qarabagiem, ale na ten moment nie sprowadził żadnego zawodnika z pola. Utrata Pedro Tiby, Jakuba Kamińskiego i skomplikowane negocjacje dotyczące wykupienia Dawida Kownackiego wydają się wystarczającą motywacją, by pokusić się o wartościowego piłkarza do ofensywy. Tym kimś miał być Damian Kądzior, ale jak donosi Sebastian Staszewski z „Interii”, rozmowy nie przebiegają po myśli Lechitów.
W tym momencie jasno oddzielmy fakty od domysłów
Faktem jest, że Lech Poznań w przeszłości był zainteresowany zatrudnieniem Kądziora. Tego typu gracz bez wątpienia byłby cennym wzmocnieniem dla poznańskiego zespołu. Dziennikarze potwierdzają, że chęć zatrudnienia Kądziora rzeczywiście istnieje. Co więcej – zgodni są także w tym, że „Kolejorz” podjął próbę ściągnięcia byłego reprezentanta Polski, składając Piastowi konkretną ofertę. Jak wysoką? Tomasz Włodarczyk z portalu „meczyki.pl” wskazywał na kwotę rzędu pół miliona euro. Dla gliwiczan tego typu pieniądze nie są zbyt opłacalne, bowiem po pierwsze – sami sprowadzili Damiana za identyczną kwotę, po drugie – wartość rynkowa zawodnika jest trzykrotnie wyższa. Wspomniany Staszewski przekonuje ponadto, że Piast nie zgadza się na ofertę Lecha i nie zgodzi, jeśli na stole nie pojawią się pieniądze powyżej miliona euro.
Obaj Panowie mogą mieć rację. Osobiście uważam, że Piast jest w stanie zaakceptować odejście Kądziora, ale jednocześnie zdaje sobie sprawę, że mają możliwość podbicia stawki. Skoro Lech Poznań działa pod presją czasu, to dlaczego nie próbować „wyciągnąć” jeszcze więcej? Gdyby – odpukać – nie udało się przejść Azerów, na włodarzy „Kolejorza” spadnie potężna krytyka za brak wzmocnień. W Poznaniu doskonale o tym wiedzą i potrzebują mocnego transferu. Tomasz Włodarczyk sugeruje dziś, że wiele zależy od znalezienia następcy Polaka i wskazuje na możliwy powrót Jorge Felixa. Problem w tym, że to piłkarz o innej charakterystyce, dodatkowo mający za sobą dwa mocno nieudane sezony w Turcji. Hiszpan nie jest zastępcą 1:1 w stosunku do takiego gracza jak Kądzior. Jeśli Piast uzna, że oferta nie jest zgodna z oczekiwaniami, niewykluczone, że zwyczajnie zatrzyma Damiana w swoich szeregach.
Kto wytrzyma próbę czasu?
Wydaje się, że optymalne rozwiązanie to takie, w którym Piast, dostając większą kasę od Lecha, będzie mógł „zaszaleć” i sprowadzić kogoś wartościowego. Póki co będą grać grubo i nie spuszczą z oczekiwań, ponieważ w Poznaniu muszą szukać wzmocnień. Czy transfer jest już niemożliwy do realizacji? Moim zdaniem nie i przeczuwam, że mimo wszystko uda się go sfinalizować. Inna sprawa, że Lech zbyt długo czekał na rozpoczęcie rozmów. Teraz działają już pod presją czasu, a Piast doskonale o tym wie i to wykorzystuje. Poznaniacy albo się ugną i zapłacą więcej, albo zaczną eliminacje Ligi Mistrzów bez jednego ze swoich głównych celów transferowych.