Bayern Monachium nie zachwyca. Ostatnie trzy spotkania w wykonaniu „Bawarczyków” okazały się potężnym rozczarowaniem, a styl gry wołał o pomstę do nieba. Ekipa Juliana Nagelsmanna przegrała co prawda tylko jedno z nich, ale Robert Lewandowski z kolegami i tak zbierają mnóstwo krytycznych komentarzy. Jednocześnie, polski napastnik w tych „fatalnych” meczach zaliczył cztery trafienia, co sprawia, że jest aktualnie najlepszym strzelcem sezonu 2021/22 i najlepszym strzelcem tego roku. Skoro jest tak źle, to… dlaczego jest tak dobrze? Czy pobicie własnego rekordu jest realne?
Bayern bez formy, ale i tak wygrywa
Bawarczycy przyzwyczaili nas do konkretów. Mogli mieć gorsze chwile, ale i tak potrafili zagrać 10-20 znakomitych minut, podczas których deklasowali rywali. Ileż to widzieliśmy spotkań za kadencji Hansiego Flicka, gdy mecze albo kończyły się w pierwszym kwadransie, albo Bayern pierwszy tracił gola i rzucał się na przeciwnika, chcąc potwierdzić swoją wyższość? Obecnie brakuje jednego i drugiego.
Starcia z Bochum, Salzburgiem i Furth miały kilka wspólnych mianowników – jednym z nich były fatalne pierwsze połowy. Bayern będący ofensywnym gigantem w tym czasie oddał zaledwie 6 celnych strzałów! Istny dramat. Dla porównania, w drugich połowach oddano 16 uderzeń w światło bramki. Jest różnica, prawda? Kontuzja Tolisso jeszcze bardziej komplikuje plany Nagelsmanna, który zarazem zdaje sobie sprawę, że w tym momencie najważniejsze jest, by nie tracić zbyt wielu punktów. Zespół nawet grając na 30% swoich możliwości jest w stanie pokonywać ligowych rywali i wyeliminować Salzburg z Champions League. Szczyt formy ma przyjść za kilka tygodni, gdy poziom przeciwników wzrośnie. Bawarczycy liczą, że do tego momentu uda się wrócić na właściwe tory, a Bayern znów będzie zachwycał.
Dlaczego Robert Lewandowski jest krytykowany?
Nie owijajmy w bawełnę, spotkania Bundesligi po przeniesieniu na platformę Viaplay nie mają takiej samej widowni jak wcześniej, a występ Lewego w starciu z Salzburgiem był mocno anonimowy. Przeciętny Polak nie zagłębia się w szczegóły, tylko kojarzy, że Lewandowski ma ostatnio zniżkę formy. Paradoks sytuacji polega na tym, że Polak w 23 kolejkach ligi niemieckiej uzbierał 28 goli. Daje to średnio 1.2174 bramki na mecz. Mnożąć to, przez pozostałe 11 kolejek, dostajemy 13.4 trafienia Roberta. Przypomnę, że na ten moment ma na swoim koncie 28 goli i utrzymując dotychczasową skuteczność, wyrówna swój własny rekord bramek strzelonych w jednym sezonie Bundesligi.
Oczywiście, to tylko matematyka. Inna moim zdaniem niezwykle istotna ciekawostka, obejmuje niewykorzystane sytuacje bramkowe. Korzystając z danych portalu sofascore, wyliczyłem, że Robert Lewandowski na tym etapie sezonu zmarnował dokładnie tyle samo „setek” co w ubiegłbym. Co ciekawe, ostatnią asystę w barwach Bayernu zaliczył w… listopadzie, a ostatni raz zmieniony został w Bundeslidze w… październiku. Te stosunkowo niewinne fakty pokazują, że Julian Nagelsmann widzi w Lewym snajpera, którego nie da się zastąpić. Nawet gdy z Furth na murawie pojawił się Eric Maxim Choupo-Moting, czyli nominalny napastnik, to Robert kontynuował grę. Lewandowski nie ma co prawda takiej skuteczności co w rozgrywkach 2020/21. Rzadko dogrywa piłkę kolegom, ale zarazem sam ma więcej sytuacji bramkowych. W obecnym Bayernie ma jedno zadanie – strzelanie goli.
Dlatego właśnie możemy śmiało zakładać, że Lewandowski nie będzie oszczędzany, dzięki czemu szansa na śrubowanie rekordu trafień stanie się realna
Bayern rzadko przeżywa dołki formy, ale taki właśnie go dopadł. Drużynę ratują bramki Lewego, które czasem wydają się dokładaniem nogi czy jedynie prostą finalizacją, ale Robert jak niewielu potrafi znaleźć się w optymalnym miejscu i czasie. Pewnie obecnie nie myśli, z iloma golami skończy ten sezon, ale im bliżej będzie „czterdziestki”, tym temat będzie częściej poruszany.
Poprzeczka została wysoko zawieszona przez Gerda Mullera. W rozgrywkach 2020/21, Lewandowski zdołał ją przeskoczyć. Dziś wydaje się znów w stanie spróbować, a jeśli zdoła przynajmniej wyrównać własny rekord, będzie to już absolutną maestrią.