Alex Haditaghi o przyszłości Kamila Grosickiego: Nie podpiszę takiego kontraktu

Kibice Pogoni Szczecin na nudę narzekać nie mogą. W mediach pojawiają się doniesienia o zawodnikach, którzy zimą mogą wzmocnić drużynę Portowców, a także tych, którzy opuszczą klub. W tle toczy się także kwestia nowego kontraktu dla Kamila Grosickiego. Reprezentant Polski nie może porozumieć się w sprawie jego warunków, a w mediach pojawiły się doniesienia, że oczekuje wyższych zarobków. Do tematu dość nieoczekiwanie odniósł się w mediach społecznościowych właściciel Pogoni Szczecin — Alex Haditaghi.

Alex Haditaghi w mediach społecznościowych:

Zawsze wierzyłem w jedną zasadę i nie zamierzam jej zmieniać: sprawy rodzinne załatwia się w rodzinie. W piłce nożnej szatnia jest święta. Gabinet zarządu jest święty. Prywatne rozmowy między zawodnikiem, trenerem i klubem nigdy nie powinny być rozgrywane publicznie. Wycieki prywatnych wiadomości, negocjowanie przez dziennikarzy czy wykorzystywanie mediów jako dźwigni nacisku to nie jest przywództwo. To nie jest profesjonalne. I to nie jest w porządku.

REKLAMA

Jest jeden niezaprzeczalny fakt: nikt nie jest większy od herbu. Zawodnicy przychodzą i odchodzą. Trenerzy przychodzą i odchodzą. Dyrektorzy sportowi i WŁAŚCICIELE przychodzą i odchodzą. Tylko herb pozostaje. Zawsze. Nie akceptuję tego, że Kamil, jego agenci, przyjaciele i ludzie z jego otoczenia prowadzą negocjacje w przestrzeni publicznej. Nie akceptuję wycieków prywatnych rozmów i spotkań. Kropka.

A teraz fakty, nie opinie. Kamil podpisał swój obecny kontrakt prawie 2,5 roku temu, mając 34 lata, z wynagrodzeniem 160 000 PLN miesięcznie. Dziś jest znacznie starszy (37 lat), a w momencie zakończenia obecnej umowy będzie miał 38 lat. Oczekuje nowego, dwuletniego kontraktu (łącznie 2,5 roku), który obowiązywałby do 40. roku życia, z istotną podwyżką wynagrodzenia do 250 000 PLN miesięcznie oraz premią za podpis w wysokości 2 000 000 PLN. To daje około 8 000 000 PLN w ciągu dwóch lat. Nie podpiszę takiego kontraktu. Osiem miesięcy temu ten klub był o godziny od utraty wszystkich zawodników, pensje nie były wypłacane od ponad dwóch miesięcy, premie od ponad roku, ogrzewanie i prąd były bliskie odcięcia, a bankructwo było kwestią dni. Przejąłem klub z długiem i potencjalnymi zobowiązaniami przekraczającymi 75 milionów PLN.

Czy kibice, dziennikarze i Kamil nie pamiętają zeszłorocznych świąt i spotkań zawodników w sprawie niewypłaconych pensji? Czy nie pamiętają strachu, niepewności i obaw o przyszłość? To nie jest odległa przeszłość. To się wydarzyło. I ja doskonale to pamiętam. Nie zapomniałem tej historii. I pod żadnym pozorem nie wciągnę tego klubu z powrotem w finansową nieodpowiedzialność, by zadowolić presję dziennikarzy, agentów czy emocjonalny hałas. Nie jestem tu po to, by być popularnym czy lubianym. Jestem tu po to, by budować, wygrywać i nie ryzykować przyszłości klubu.

Co zaproponowaliśmy w zamian? Zaproponowaliśmy utrzymanie obecnego wynagrodzenia 160 000 PLN miesięcznie, jeden rok gwarantowany oraz opcję na kolejny rok, która staje się gwarantowana, jeśli Kamil zagra w 75% meczów (minimum 30 minut). To 1,5 roku gwarancji plus kolejny rok, jeśli pozostanie zdrowy i będzie prezentował odpowiedni poziom. Do tego znaczące premie zespołowe i indywidualne. To jest uczciwa, pełna szacunku i hojna oferta. Kibice kochają gole i asysty. Rozumiem to. Ale nowoczesna piłka nożna wymaga więcej.

Bronienie ma znaczenie. Pressing ma znaczenie. Standardy treningowe mają znaczenie. Przywództwo bez piłki ma znaczenie. Nasz najlepszy strzelec nie może być jednocześnie naszym najsłabszym zawodnikiem w defensywie. To jest elitarna, prawdziwa piłka nożna, a nie gra wideo. Nie dam się zastraszyć, by podpisać zły kontrakt, przez „życzliwych” dziennikarzy czy ludzi, którzy chcą wydawać moje pieniądze za mnie. Nie przyszedłem tu po popularność. Przyszedłem tu po odpowiedzialność i zwycięstwa. W ogóle nie powinienem wychodzić z tym publicznie ani się tłumaczyć, ale zostałem do tego zmuszony. A prawda jest po mojej stronie.

I na koniec, bo to jest ważne: Kamil nie jest dla tego klubu, tylko zawodnikiem. Jest synem Szczecina. Zaczynał tu jako chłopiec, wyjechał, by podbić Europę, z dumą nosił koszulkę reprezentacji Polski i zdecydował się wrócić do domu, by prowadzić ten zespół. Ten wybór zawsze będzie szanowany. Jest naszym kapitanem, naszym punktem odniesienia i symbolem tego miasta. Bardzo go cenimy, a ta oferta odzwierciedla jego wartość — nie tylko na dziś, ale także z myślą o przyszłości. Jasno daliśmy mu do zrozumienia, że gdy zakończy karierę piłkarską, będzie dla niego miejsce w najwyższym kierownictwie klubu, bo tacy liderzy jak on powinni być częścią tego klubu. To nie jest kwestia kontraktu. To jest kwestia dziedzictwa, odpowiedzialności i budowania czegoś historycznego — we właściwy sposób.

Kamil Grosicki ma przed sobą trudny wybór

Właściciel Pogoni Szczecin potwierdził to, co wcześniej sugerowano w mediach. Kamil Grosicki może liczyć na nową umowę, jednak na warunkach zbliżonych do poprzednich. Mimo statusu gwiazdy zespołu i całej ligi „Grosik” nie otrzyma wyższej pensji. Oczywiście zawodnik, widząc kosztowne angaże realizowane przez klub, mógł oczekiwać więcej, jednak słowa Alexa Haditaghiego w dużej mierze rozwiewają wszelkie wątpliwości. Inną kwestią pozostaje fakt, że właściciel Pogoni, przenosząc negocjacje do mediów społecznościowych, postawił Grosickiego pod ścianą. Pytanie brzmi: co zrobi Kamil? Czy zaakceptuje warunki proponowane przez klub, czy mimo wszystko da sygnał, że jest gotowy na rozmowy z innymi drużynami? Ryzyko odejścia Grosickiego rośnie z każdym kolejnym dniem.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    142,903FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ