Lech Poznań zwycięża w świetnym stylu. Rapid odprawiony z kwitkiem

Europejskie wieczory w Poznaniu? Nie mieli tego w poprzednich dwóch sezonach fani Lecha. Liga Konferencji, w której za kadencji Johna van der Broma zaszli do ćwierćfinału, powróciła do Wielkopolski. Na inaugurację – austriacki Rapid Wiedeń. Rozgrywany w Poznaniu mecz mógł być kierunkowskazem, czego możemy się spodziewać po przygodzie Kolejorza w tej edycji. I jeśli czymś mógł napawać nas ten pojedynek, to tylko i wyłącznie optymizmem.

Lokomotywa jest ewidentnie rozpędzona, a przecież jest potencjał, aby wyjściowy garnitur był jeszcze mocniejszy. Architekci mistrzowskiej drużyny sprzed roku wciąż nie są dostępni dla Nielsa Frederiksena, więc ten postanowił wysłać w europejski bój małolatów – lewą flankę obstawiał Kornel Lisman oraz Michał Gurgul. Na drugim skrzydle zagrał natomiast wypożyczony Taofeek Ismaheel, który miał być tylko uzupełnieniem składu. A tu proszę. Piłkarz Górnika Zabrze przed przerwą strzelił gola.

REKLAMA

Choć trzeba powiedzieć, że zacząłem tutaj totalnie od zaplecza. A to dlatego, że na piedestał powinniśmy wynosić Luisa Palmę.

Luis Palma zarabia na swój wykup

Bo to, co gra w tym sezonie Honduranin, to przechodzi ludzkie pojęcie. Jeśli, oczywiście na naszym, polskim poziomie, mielibyśmy szukać piłkarza, który byłby uosobieniem słowa „baller”, to chyba nie ma lepszego kandydata. W Ekstraklasie? Nie zawodzi. W Lidze Konferencji? Gra pierwsze skrzypce.

Wykup wypożyczonego z Celtiku Glasgow zawodnika ma wynosić 4,5 miliona, a Honduranin swoimi występami postanowił trochę zarobić i odciążyć ten duży wydatek. I trzeba chyba nazwać go koniecznym, bo trudno sobie wyobrazić, że Lech Poznań nie zdecyduje się po sezonie na wpłacenie klauzuli.

Luis Palma rozpoczął ten mecz bardzo aktywnie, i każda akcja ofensywna przechodziła przez niego. Ustawiony przez trenera za plecami Mikaela Ishaka zawodnik stawiał stempel jakości i albo oddawał piłkę, albo sam kończył akcję strzałem. W 13. minucie rozciągnął atak na prawą stronę do Joela Pereiry, po wrzutce niepewnie interweniujący bramkarz posłał futbolówkę tak, że ta wróciła pod nogi Palmy, który ładnym strzałem posłał ją do siatki. Wynik otwarty, a parę minut później znów cały stadion mógł świętować. Po raz kolejny – błąd przy łapaniu piłki po strzale Honduranina sprawił, że do pustej bramki mógł skierować ją Ishak.

Lech rządził i dzielił na boisku. Całkowicie przejęty środek pola przez Filipa Jagiełłę i Timothy’ego Oumę kreował coraz to kolejne okazje, a rywal nie mógł nawet złapać oddechu. Choć też całkowicie różowo nie było, bo rzut karny zmarnował Ishak. Mecz się trochę uspokoił, lecz wiedeńczycy wciąż nie mieli za dużo do powiedzenia. To poznaniacy byli gospodarzem i na swoim podwórku oni decydowali, co będzie się działo. Pierwsza połowa dobiegała ku końcowi, ale wcale nie był to koniec emocji. Pozytywnych emocji. Bo dwójkowa akcja Taofeeka Ismaheela i Palmy dała wspomnianego wcześniej pięknego gola tego drugiego.

Lech stracił, Lech strzelił

Jak w pierwszej połowie doczekaliśmy się błyskawicznego początku Rapidu (goście trafili do siatki, jednak by spalony), tak w drugiej zaczęło się spokojniej. Austriacy zaczęli dochodzić do głosu, a Kolejorz nie tworzył sobie tak klarownych okazji, jak przed przerwą. Przyjezdni zdołali wykorzystać jedną ze swoich szans – w 64. minucie wrzutka z lewej strony minęła Antonio Milicia i trafiła do Andrija Radulovicia, który wziął Michała Gurgula na plecy i z bliska strzelił gola. Czy Lech Poznań odpowiedział?

A i owszem. Niels Frederiksen dość zaskakująco pościągał z boiska podstawowych graczy – na ławkę zawędrowali Milić, Jagiełło i Ishak. Ale kluczowe okazało się zastąpienie Kornela Lismana Leo Bengtssonem. Szwed dosłownie w pierwszej akcji sfinalizował kontratak i podanie Ismaheela, podwyższając prowadzenie. Decyzja się więc obroniła, a duński szkoleniowiec może pochwalić się, że miał nosa do roszad. Więcej strzelania już nie było (choć Antoni Kozubal obił w doliczonym czasie poprzeczkę), a Lech próbował kontrolować mecz. Przydarzyły się dwie niepotrzebne kartki Pereiry, Oumy i Bryana Fiabemy, ale tym będziemy się martić w przyszłości.

Świetny był to mecz w wykonaniu Kolejorza. Po porażkach u siebie z Crveną zvezdą i KRC Genk w sierpniu, a także słabą pierwszą połową w zeszły weekend z Jagiellonią Białystok lechici odwdzięczyli się swoim kibicom za zaufanie. Cała drużyna, na czele z Luisem Palmą, zagrała na naprawdę dobrym poziomie i wysłała sygnał do Europy, że zamierza zajść daleko. I oby nie były to czcze groźby.

Lech Poznań – Rapid Wiedeń 4:1 (Palma 13′, Ishak 21′, Ismaheel 45+2′, Bengtsson 77′ – Radulović 64′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    137,809FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ