Agent 007. Dlaczego Florian Wirtz ma trudności z adaptacją w Liverpoolu?

Nie trzeba cofać się daleko w przeszłość, aby znaleźć przykłady zawodników, których postawa na boisku w nowym zespole na samym początku była kompletnie inna od wizji, jaką kreślili kibice zaraz po ogłoszeniu transferu. Do grona listy takich piłkarzy dołączył Florian Wirtz. W siedmiu ostatnich meczach reprezentant Niemiec nie zdobył jeszcze ani jednego punktu w klasyfikacji kanadyjskiej, a więc w mediach społecznościowych prześmiewczo nazywa się go „agentem 007” (0 goli, 0 asyst, 7 meczów; choć nie naginając faktów musimy odnotować, że miał już asystę dla The Reds w meczu z Crystal Palace o Tarczę Wspólnoty). Dlaczego Wirtz ma problemy, aby umiejętności, które prezentował w Bayerze Leverkusen przełożyć na występy w barwach Liverpoolu?

Brak idealnej pozycji

Na samym początku odwołajmy się do tematu, który był poruszany już w momencie spekulacji dotyczących przenosin 22-latka na Anfield. W systemie, w którym grał Liverpool w poprzednim sezonie nie było idealnej pozycji dla Floriana Wirtza. Dyskusje odnośnie do pozycji, jaką zajmie w ustawieniu 4-3-3 The Reds nie wzięły się znikąd. Podstawowy tercet środkowych pomocników Arne Slota znakomicie wzajemnie się uzupełniał, a grający nominalnie na „10-tce” Dominik Szoboszlai wykonywał również mnóstwo pracy bez piłki. W reprezentacji Niemiec Wirtz grał na lewym skrzydle jako piłkarz schodzący do środka, zajmujący miejsce w półprzestrzeni w fazie posiadania piłki. W Liverpoolu z kolei skrzydłowi trzymali szerokość. Spekulowano, że opcją jest także gra na pozycji nr 9, jednak wraz z rozwojem okienka transferowego, a więc sprowadzeniem najpierw Hugo Ekitike, a później Aleksandra Isaka szanse na takie ustawienie 22-latka spadły niemal do zera.

REKLAMA

Dyskusje na temat ustawienia Wirtza pojawiały się również dlatego, że nie jest on zawodnikiem przywiązanym do jednej pozycji. W Bayerze Leverkusen współpracował z bardzo elastycznym trenerem, który dość często zmieniał ustawienie i system gry zespołu, więc Florian Wirtz musiał pełnić różne role, z których wywiązywał się bardzo dobrze. Postawienie zatem tezy, że z czasem Niemiec i w Liverpoolu będzie radził sobie na wielu pozycjach jest rozsądne. Niemniej jednak, na ten moment zmiana otoczenia, wymagania nowej ligi czy adaptacja do nowego środowiska prawdopodobnie sprawia, że na murawie nie oglądamy najlepszej wersji Floriana Wirtza.

Przeskok do Premier League

Choć Florian Wirtz był już zawodnikiem pozytywnie zweryfikowanym na najwyższym poziomie to zdarzały się przypadki, że nawet tacy piłkarze mieli kłopoty z odnalezieniem się w Premier League. Potrzebowali czasu na szeroko rozumianą aklimatyzację. Przewaga finansowa Anglików nad resztą Europy sprawia, że kluby ze środka stawki oraz dolnych rejonów tabeli są bardziej konkurencyjne dla czołówki. Każde kolejne okienko transferowe przypomina nam, że zespoły z Wysp pod kątem finansowym są poza zasięgiem reszty. Kluby, dla których celem jest utrzymanie w Premier League potrafią wygrywać walkę o podpis piłkarza z zespołami mającymi pucharowe aspiracje w pozostałych pięciu czołowych ligach Europy. Kadrowo każdy zespół grający na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Anglii jest bardzo silny, więc rywalizacja tydzień w tydzień z tak wymagającymi przeciwnikami może stanowić wyzwanie dla piłkarzy przychodzących z innych lig.

Sam zainteresowany przyczyn swojego słabego startu w Liverpoolu upatruje właśnie w adaptacji do nowej ligi. – Niedawno rozmawiałem o tym z trenerem, a on zasugerował, dlaczego nie mogę znaleźć się w sytuacjach, w których zwykle się znajduję. Chodzi o to, że przyspieszam grę dryblingiem lub podaniem. Powiedział, że może to wynikać z tego, że dużo pressujemy i dużo biegam. Na przykład statystyki dotyczące biegania: zawsze jestem na szczycie, ponieważ staram się ciężko pracować i robić to, o co prosi trener. Potrzebuję do tego dużo siły i energii. Kiedy mam piłkę, może mi tego trochę brakować. To po prostu przyjdzie krok po kroku, gdy będę rozgrywał więcej meczów, poprawiał kondycję, łatwiej wykonywał różne czynności, a wtedy, gdy będę miał piłkę, będę wystarczająco sprawny i zregenerowany, aby robić różnicęmówił Florian Wirtz dla niemieckiego Sky Sport.

Intensywność Premier League oraz praca bez piłki, jaką wykonuje rzeczywiście może mieć wpływ na to z jaką szybkością wykonuje akcje, gdy już dostanie futbolówkę.

Florian Wirtz gra o tempo za wolno

Obserwacja Floriana Wirtza potwierdza powyższe słowa zawodnika. Oglądając 22-latka na boisku można odnieść wrażenie, że podejmuje on decyzje o tempo za późno. Być może wynika to ze zmęczenia intensywnością pracy w pressingu, być może mniejszą przestrzenią, jaką zostawiają między liniami rywale w Premier League w porównaniu do Bundesligi, a być może (jeszcze) brakiem zrozumienia z kolegami, brakiem znajomości ich ścieżek ruchów, aby bez zastanawiania się zagrać do nich podanie. W efekcie Wirtz jest o wiele mniej efektywny niż był w Bayerze Leverkusen.

W porównaniu do poprzedniego sezonu mocno spadł jego wskaźnik goli oczekiwanych (z 0,36 do 0,21; statystyki podajemy w przeliczeniu na 90 minut w rozgrywkach ligowych ze strony FB Ref) oraz liczba strzałów (z 2,84 do 1,84). Wirtz zanotował także wyraźny regres w statystykach dotyczących kreacji – wskaźniku spodziewanych asyst (z 0,27 na 0,14), kluczowych podań (2,18 do 2,04), podań w pole karne (2,49 do 1,02) oraz akcjach kreujących strzały (5,66 do 4,74). O tym jak mniej efektywny stał się Florian Wirtz w przełamywaniu linii obrony przeciwnika najlepiej świadczy statystyka, iż w Premier League jeszcze ani razu nie zagrał podania prostopadłego pomiędzy obrońcami rywala (tzw. through ball), a w minionym sezonie Bundesligi zdarzało mu się to średnio dokładnie raz na 90 minut.

Florian Wirtz i Liverpool uczą się siebie nawzajem

Gdybyśmy mieli wskazać jednak największą różnicę Floriana Wirtza z Bayeru Leverkusen, a Floriana Wirtza z Liverpoolu byłaby to liczba kontaktów z piłką. Spadła ona z 80,3/90 min w poprzednim sezonie do 59,8. W samej tercji ataku Niemiec w poprzednim zespole dotykał piłkę średnio o 16 razy więcej niż po transferze na Anfield. Liczba podań progresywnych, które otrzymuje spadła prawie dwukrotnie – z 11,8 do 6,73. Piłkarze Liverpoolu nie są przyzwyczajeni do gry z zawodnikiem, który nieustannie szuka sobie miejsca między liniami przeciwników. Dotychczas piłkarzami notującymi najwięcej kontaktów z piłką w ostatniej tercji boiska byli szeroko ustawieni skrzydłowi, a ataki pozycyjne zespołu opierały się na bocznych sektorach, z których często szukali dośrodkowań lub zagrań za linię obrony do wbiegających z głębi pola kolegów. Florian Wirtz potrzebuje podań mijających formację pomocy rywala, których nie dostaje wystarczająco często.

Zmieniło się także rozłożenie kontaktów z piłką w poszczególnych strefach (grafika w tweecie wyżej). Dzieląc boisko na sześć poziomych sektorów, aż 39% dotknięć futbolówki Wirtza w poprzednim sezonie miało miejsce w przedostatniej strefie przed bramką przeciwnika. W Liverpoolu ten odsetek wynosi niespełna jedną trzecią (29%). Więcej kontaktów 22-latek zalicza też na własnej połowie (32% w Liverpoolu, 19% w Bayerze). Kolejną zmianą jaką możemy dostrzec jest bardziej centralna gra Wirtza po transferze na Anfield. Jeśli podzielimy boisko na pięć pionowych pasów to w obecnym sezonie w środkowym sektorze ma 28% kontaktów z futbolówką, podczas gdy przed sezonem było to 17%. U Xabiego Alonso Wirtz częściej ustawiał się w półprzestrzeni lub nawet szeroko na skrzydle.

REKLAMA

Arne Slot ciągle szuka dla Floriana Wirtza najlepszej roli w systemie gry zespołu

Na początku grał on jako „10-tka”, teoretycznie ustawiona bliżej lewej strony, ale z dużą swobodą w poruszaniu się między liniami. W ostatnim ligowym meczu z Crystal Palace Arne Slot postawił na inną koncepcję. Niemiec nominalnie ustawiony był na lewym skrzydle, ale w fazie posiadania piłki schodził do środka, a za trzymanie szerokości po lewej stronie odpowiadał Milos Kerkez. Ten eksperyment trwał jednak tylko 45 minut, ponieważ trener w przerwie zdecydował, że musi mieć naturalnego skrzydłowego po lewej stronie i wprowadził na boisko Cody’ego Gakpo, a Wirtz ustawił się jako ofensywny pomocnik.

Diagnoza Floriana Wirtza, iż potrzebuje czasu, aby dostosować się do Premier League i wymagań w nowym zespole z pewnością jest trafna, ale Liverpool musi również częściej dostarczać do niego piłkę w ostatniej tercji boiska. Dla Arne Slota nie jest to łatwe zadanie. Holenderski szkoleniowiec już od początku sezonu próbuje zmodyfikować system gry w taki sposób, aby utrzymać to, co funkcjonowało prawidłowo oraz wkomponować nowych zawodników, w tym przede wszystkim Floriana Wirtza. Po sześciu kolejkach sezonu ta misja nadal jest jednak w tym samym punkcie, z którego się rozpoczynała.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    137,809FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ