Trzy sety, dwa tie-breaki, ponad 23 minutowy gem i triumf Aryny Sabalenki zwieńczony asem serwisowym. W meczu trzeciej rundy imprezy WTA 1000 w Cincinnati dwie mistrzynie wielkoszlemowe zafundowały dziś kibicom prawdziwe show. Rozegrały ponad trzygodzinny pojedynek, stojący na naprawdę wysokim poziomie i dały fanom z całego świata pokaz świetnej gry.
Dramaturgia tego białorusko-brytyjskiego spotkania momentami sięgała zenitu. Zarówno Aryna Sabalenka, jak i Emma Raducanu nie zamierzały odpuszczać ani na chwilę. Przez trzy godziny utrudniały sobie życie zagrywając coraz to lepsze piłki.
W pierwszym secie jednak ich gra przy własnych podaniach była bardzo niepewna. Szczególnie na początku lepiej radziły sobie przy returnie. Przełamały się po dwa razy i od tego momentu nieco uspokoiły i ułożyły swoją grę przy serwisie. Dzięki temu doszło do pierwszego w tym meczu tie-breaka, a tam lepsza okazała się Białorusinka. Szybko wyszła na prowadzenie 4:1 i nie wypuściła go już do końca. Zamknęła pierwszą partię wynikiem 7:6(3) i po pięćdziesięciu sześciu minutach wyszła na prowadzenie 1:0 w całym spotkaniu.
Set 1 goes Sabalenka's way ☝️@SabalenkaA takes the opener 7-6(3) against Raducanu.#CincyTennis pic.twitter.com/b8L8RFIQ3Y
— wta (@WTA) August 11, 2025
Druga odsłona pojedynku miała zdecydowanie inny przebieg. Obie panie grały o wiele bardziej solidnie i nie pozwalały wchodzić sobie na głowę w tych najistotniejszych chwilach gemów serwisowych. Emma Raducanu była w tej kwestii bezbłędna i nie dość, że przez całego seta nie dała odebrać sobie podania, to nie dopuściła rywalki do ani jednego break-pointa. Sama natomiast miała trzy takie okazje i wykorzystała jedną z nich, by wyjść na prowadzenie 4:3.
Chwilę później Brytyjka zamknęła seta asem serwisowym, po którym liderka światowego rankingu z wyrzutem spojrzała w kierunku sędziego. Patrzyła też na linię i nie dowierzała, że piłka zagrana przez rywalkę była dobra. Jednak po wyświetleniu na telebimach tak zwanego “close call” nie było już wątpliwości – piłka trafiła w ostatnie milimetry linii bocznej. Raducanu wyrównała stan spotkania.
We're heading to a decider 🍿@EmmaRaducanu seals the second set 6-4 against Sabalenka.#CincyTennis pic.twitter.com/dNooR99e5U
— wta (@WTA) August 11, 2025
Niewiarygodnie długi gem i triumf Sabalenki
W trzeciej partii tradycja dobrej gry przy własnym podaniu została podtrzymana. Obie tenisistki pilnowały swoich gemów serwisowych z całych sił.
Generowały niesamowite kąty zagrań, a siła uderzeń Aryny Sabalenki sprawiała Brytyjce sporo problemów. Ta jednak znajdowała inne sposoby na wygrywanie punktów i rozgrywała je bardziej taktycznie. Stosowała mniej siły i rozgrywała piłki mądrze taktycznie.
Było stosunkowo spokojnie, ale tylko przez pierwszą część seta. Przy wyniku 4:3 na korzyść Białorusinki miał miejsce absolutnie najciekawszy moment całego dzisiejszego pojedynku. Panie rozegrały gema trwającego zawrotne 23 minuty i 14 sekund. Było w nim dokładnie 13 równowag, a liderka światowego rankingu miała w nim cztery szanse na odebranie podania rywalce.
Respect between two wonderful competitors 🫶@SabalenkaA x @EmmaRaducanu | #CincyTennis pic.twitter.com/UrImFhhYJ3
— wta (@WTA) August 11, 2025
Jednak popełniała czasem kompletnie niezrozumiałe błędy i nie mogła powiedzieć ostatniego słowa. Emma Raducanu za to, w końcu wykorzystała okazję na zamknięcie gema i doprowadziła do wyrównania – 4:4.
Następnie nie było już żadnych okazji do przełamań. Po wygranym do zera gemie przez Brytyjkę doszło do drugiego w meczu tie-breaka. Był on bardziej zacięty niż ten poprzedni, ale zwyciężczyni była ta sama. Białorusinka zagrała odważnie i nie wstrzymywała ręki. Wypracowała dwie piłki meczowe i wykorzystała drugą z nich, a pierwszą przy własnym podaniu.
Grit and determination 😤
— wta (@WTA) August 11, 2025
Defending champion @SabalenkaA battles it out to win 7-6(3), 4-6, 7-6(5) against Raducanu.#CincyTennis pic.twitter.com/cghDnHca1P
Asem serwisowym po środka zakończyła całe spotkanie wynikiem 7:6(3), 4:6, 7:6(5) i po trzech godzinach i dwunastu minutach zameldowała się w 1/8 finału turnieju WTA 1000 w Cincinnati.
Z kim zagra teraz Sabalenka?
Po trzecim z rzędu zwycięstwie nad Emmą Raducanu liderka światowego rankingu awansowała do czwartej rundy amerykańskiej imprezy. Tam już w środę będzie mierzyć się z 42. rakietą świata: Jessicą Bouzas Maneiro.
W przeszłości Białorusinka grała z Hiszpanką raz, a było to podczas tegorocznego Australian Open. Wtedy w drugiej rundzie pokonała ją w dwóch setach – 6:3, 7:5, jednak nie było to zwycięstwo osiągnięte łatwo.
Sabalenka musiała wtedy wracać z 2:5 w drugiej partii. Udało jej się to i wygrywając pięć kolejnych gemów zamknęła spotkanie.
Jak będzie w środę? Zobaczymy, ale z całą pewnością nie będzie to dla liderki prosta przeprawa. Straciła dziś wiele sił, podczas gdy jej najbliższa rywalka bez najmniejszych problemów odprawiła z kwitkiem (w godzinę i dwadzieścia dwie minuty) Amerykankę: Taylor Townsend.
Aryna Sabalenka musi się zatem teraz zregenerować i zrobić wszystko, by być gotowa na środowe starcie z Hiszpanką, która swoją drogą nie straciła w tej imprezie jeszcze żadnego seta.
Natomiast zwyciężczyni tego białorusko-hiszpańskiego pojedynku w ćwierćfinale będzie miała za rywalkę najprawdopodobniej rozstawioną z “szóstką” Madison Keys albo turniejową “dziewiątkę” Elenę Rybakinę.