Legia wypunktowana na Cyprze. Trudna sytuacja przed rewanżem

Zmagań o Ligę Europy ciąg dalszy. Po przejściu Banika Ostrava Legia Warszawa udała się na Cypr, gdzie zmierzyła się z AEK-iem Larnaka. Drużyna, w której pierwszym składzie wybiegł Karol Angielski, a także znani z Ekstraklasy Zlatan Alomerović oraz Angel Garcia według przewidywań miała być nie najłatwiejszym, ale i nie najtrudniejszym rywalem. W pierwszym meczu mimo wielu szans na gole, to rywale zdobyli ich więcej.

Mecz mógł zacząć się doskonale. Jednak pechowo dla warszawskiej drużyny gol z 2. minuty Jeana-Pierre’a Nsame został anulowany, gdyż podczas otrzymywania piłki prostopadłej był na spalonym. Pierwsze uderzenie wyprowadziła więc Legia, ale później swoje natarcie rozpoczęli Cypryjczycy. I to zakończone sukcesem. Jeszcze strzał głową Valentina Roberge’a zatrzymała poprzeczka, ale uderzenie Pere Ponsa trafiło do celu. Z pomocą rykoszetu od interweniującego Jana Ziółkowskiego. Legia przegrywała od 16. minuty, jednakże 120 sekund później już mieliśmy remis. Do bramki Alomerovicia trafił rozpędzony Nsame. Kameruńczyk wykorzystał dobre dogranie z rzutu wolnego od Bartosza Kapustki i strzelił swojego 4 gola w 4 kolejnym meczu.

REKLAMA

Legia nie potrafiła wykorzystać szans

Choć AEK grał dzisiaj przyzwoicie, to był jak najbardziej w zasięgu Wojskowych. Legioniści udanie zakładali pressing i potrafili dochodzić do sytuacji bramkowych. Defensywa gospodarzy radziła sobie jednak z tymi atakami, blokując strzały Nsame, Pawła Wszołka czy Claude’a Goncalvesa. Z tego powinien paść chociaż jeden gol. Ale nie padł.

Znacznie więcej problemów Legia miała w środkowej części boiska. Podopieczni Edwarda Iordanescu mieli problemy z utrzymaniem się przy piłce, często popełniali błędy w jej rozegraniu (wynikało to z niechlujności i prawdopodobnie kiepskich warunków boiskowych), a także momentami brakowało doskoku i lepszej decyzji. Te ostatnie aspekty były przyczynami, które doprowadziły do utraty bramki na 1:2. Po rzucie rożnym wykonywanym przez polski zespół z kontratakiem ruszył Yerson Chacon. Legionistom nie udało się przerwać tej akcji mimo paru prób, a Wenezuelczyk uskutecznił sobie indywidualny rajd, mijając kolejnych rywali. Zakończyło się wrzutką Jeremiego Gnali, którą wykończył Karol Angielski. W ostatniej fazie akcji błąd popełnili jeszcze Rafał Augustyniak i Petar Stojanović, którzy kryli napastnika rywali „na radar”.

Nie było odpowiedzi, jak przy pierwszej straconej bramce. Legia siadła mentalnie i nie potrafiła wrócić do swojego grania. Nie pomogły nawet zmiany personalne. W 78. minucie znów dał o sobie znać Chacon, kiedy to pięknym strzałem pokonał Kacpra Tobiasza. A to nie był koniec, bo przed końcem do własnej bramki trafił Mileta Rajović. Drużyna była w rozsypce. Jak jeszcze przy wyniku jednej bramce do odrabiania pogoń na Łazienkowskiej za tydzień była jak najbardziej realna. AEK miał swoje słabe strony, a wsparcie trybun mogłoby wydatnie pomóc. Natomiast bramki numer 3 i 4 znacząco oddaliły Legię od takiego scenariusza. Nie miało nawet znaczenia, że w ostatniej minucie z boiska wyleciał w konsekwencji dwóch żółtych kartek Bartosz Kapustka.

Pierwsza porażka za kadencji Edwarda Iordanescu stała się faktem. Po siedmiu spotkaniach znalazł się pogromca Legii. AEK nie zagrał wybitnego meczu, lecz wiedział, jak wykorzystać swoje mocne strony. Wojskowi tego dzisiaj nie potrafili i mogą sobie teraz pluć w brodę.

AEK Larnaka – Legia Warszawa 4:1 (Pons 16′, Angielski 48′, Chacon 78′, sam. Rajović 85′ – Nsame 18′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    111,809FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ