Pogoń Grodzisk Mazowiecki wygrała 4:0 z Miedzią Legnica w 3. kolejce Betclic 1 Lidze. Drużyna z Grodziska wciąż nie ma więc na koncie żadnej ligowej porażki, a Miedź jest w dokładnie przeciwnej sytuacji. Jej dotychczasowe występy to same przegrane. O przyczynach tego stanu rzeczy (i nie tylko) piszemy w naszych wnioskach po tym spotkaniu. Zapraszamy do lektury!
1. Pogoń świetna z piłką przy nodze
Doszło do wielu zmian w tej ekipie, ale mimo tego jest to nadal mocny zespół, bardzo konkretny, skuteczny w defensywie, nieźle utrzymujący się przy piłce. Tak o zespole z Grodziska Mazowieckiego mówił przed meczem szkoleniowiec Miedzi Legnica, Wojciech Łobodziński. Okazało się, że miał sporo racji, a Pogoń grała nawet lepiej, niż to przewidywał. Była nie tylko „niezła” z piłką przy nodze, ale pod tym względem po prostu zdecydowanie przerastała rywali. Z tego powodu pressing, który od początku starała się zakładać Miedź, był kompletnie nieskuteczny, a Pogoń łatwo spod niego wychodziła. Drużyna Piotra Stokowca potrafiła też rozgrywać piłkę na jeden kontakt, szybko przenosząc piłkę do innej strefy boiska. Mądrze wykorzystywała także podania górą, nie traktując ich jako wybić do nikogo w sytuacjach kryzysowych. Zamiast tego, okazjonalne górne piłki były dobrze przemyślane i najczęściej celne.
Wszystkie te elementy sprawiały, że Pogoń często grała na połowie przeciwników i dochodziła do kolejnych sytuacji bramkowych. Pierwsza z nich miała miejsce już w 1. minucie, kiedy to Mateusz Szczepaniak dryblował w polu karnym. 18-latek zawiódł jednak w końcowej fazie akcji, gdy zamiast strzelać, próbował wywalczyć rzut karny dla swojej ekipy. Dołożył jednak zbyt wiele od siebie, a sędzia słusznie nie użył gwizdka. Później Pogoń zdołała jednak wykreować sobie także kolejne okazje. Jeszcze w pierwszym kwadransie spotkania niecelnie z dystansu uderzał Igor Korczakowski, a Kamil Kargulewicz popisał się uderzeniem z bocznego sektora boiska. Nie było ono jednak na tyle dobre, by mogło pokonać bramkarza przyjezdnych. Mimo wszystko, Pogoń od początku pokazała, że nie da się zdominować Miedzi. Jej postawa była też jasnym sygnałem, że angażowanie zbyt wielu zawodników w wysoki pressing może paradoksalnie tylko pomóc sprawnie wychodzącym spod naporu gospodarzom.
2. Nieskuteczność głównym problemem Miedzi w ofensywie
Miedź Legnica także miała jednak swoje okazje, w tym i takie niezwykle groźne i możliwe do zaklasyfikowania jako niemal stuprocentowe. Nie było ich wiele, ale wręcz należało uczynić z nich pożytek i zdobyć bramkę. Uniemożliwiało to jednak fatalne wykończenie, które kompletnie paraliżowało finalizację ataków. Właśnie z tego powodu w sytuacji sam na sam z bramkarzem Kamil Antonik spudłował, a Daniel Stanclik, zamiast ominąć ostatniego obrońcę, zwlekał z oddaniem strzału i pozwolił defensorowi go zablokować. Właśnie taka niechlujność sprawiała, że Miedź przez cały mecz nie zdołała znaleźć drogi do bramki.
3. Kto pressingiem wojuje, od pressingu ginie
To Miedź Legnica od początku starała się grać z wyższą obroną, ale była w tym zamyśle mocno bezradna. Z kolei Pogoń pokonała gości z Dolnego Śląska ich własną bronią. Strzelony przez beniaminka Betclic 1 Ligi gol był właśnie efektem pressingu, na jaki w końcówce pierwszej połowy zdecydowali się piłkarze Piotra Stokowca.
Stało się to w momencie, w którym Miedź wykonywała wrzut z autu we własnej tercji defensywnej. Wtedy to kapitan gospodarzy, Kacper Łoś, zaczął zachęcać swoich kolegów do wykorzystania sprzyjających okoliczności i podejścia wyżej całą drużyną. Opłaciło się to, bowiem już po kilku sekundach Miedź musiała wybijać piłkę na oślep i ponownie był aut, tyle że już dla Pogoni. Ekipa z Grodziska szybko go wykonała i wyprowadziła sprawną akcję, która zakończyła się pierwszym trafieniem w meczu. Jego autorem był Mateusz Szczepaniak, ale brawa za wyjście na prowadzenie należą się całemu zespołowi. Bramka jest bowiem nagrodą za odwagę Pogoni, odbiór piłki i szybkie skorzystanie z dezorganizacji w szeregach rywali.
Jeszcze przed przerwą @PogonGrodzisk wychodzi na prowadzenie 🔥 #PGMMIE 1:0
— Betclic 1 Liga (@_1liga_) August 2, 2025
👉🏻Oglądaj wszystkie mecze na TVP Sport, w aplikacji mobilnej lub Smart TV 📺 pic.twitter.com/To9MaIpmR5
4. Drugi gol Szczepaniaka, druga dziura w defensywie Miedzi
Na kolejną bramkę Pogoni Grodzisk Mazowiecki nie trzeba było długo czekać. Jeszcze przed zejściem do szatni na przerwę ekipa z województwa mazowieckiego poszła za ciosem i zwiększyła przewagę nad przeciwnikami do dwóch goli. Ponownie strzelcem był Mateusz Szczepaniak, a jego trafienie ponownie obnażało problemy defensywne legnickiej Miedzi. Już przy pierwszej bramce wychowanek Legii Warszawa miał zdecydowanie zbyt dużo miejsca, a w drugiej z akcji bramkowych wolnej przestrzeni było jeszcze więcej. Szczepaniak był zmorą defensywy przyjezdnych, a obrońcy zupełnie nie mogli sobie z nim poradzić. To po prostu był (kolejny) słaby mecz w wykonaniu Miedzi, a Pogoń potrafiła bardzo dobrze to wykorzystać.
5. Koszmar trwa dalej
Końcówka pierwszej połowy powinna być dla Miedzi zimnym prysznicem. Zespół Wojciecha Łobodzińskiego nie wyciągnął z niej jednak żadnych wniosków, nie obudził i wyszedł na drugą połowę bez żadnej widocznej poprawy. Koszmar trwał więc dalej: już w 46. minucie Pogoń strzeliła trzecią bramkę. Ta co prawda nie została uznana z uwagi na wcześniejszy faul, ale za chwilę gospodarze strzelili po raz kolejny, tym razem już zgodnie z przepisami. Na domiar złego była to bramka samobójcza, co mogło jeszcze bardziej przybić Miedź mentalnie.
Kapitalne rozpoczęcie drugiej połowy 🔥 #PGMMIE 3:0
— Betclic 1 Liga (@_1liga_) August 2, 2025
👉🏻Oglądaj wszystkie mecze na @sport_tvppl , w aplikacji mobilnej lub Smart TV 📺 pic.twitter.com/xRpAiRMZw6
Faktycznie tak się stało, a do końca meczu Miedź nie zrobiła wiele, by choć zacząć odrabiać trzybramkowe straty. Mało tego, zamiast tego straciła czwartą bramkę, co tylko potwierdziło zdecydowaną przewagę Pogoni. Miedź nie dość, że wysoko przegrała z beniaminkiem, to jeszcze jest to jej trzecia kolejna porażka z rzędu. W trwającym sezonie Betclic 1 Ligi drużyna z Legnicy wciąż nie ma więc na koncie żadnych punktów. Jeśli podopieczni Wojciecha Łobodzińskiego szybko nie poprawią formy, cała sytuacja może zakończyć się tragicznie dla ich trenera. Do tej pory nie ma ani wyników, ani widocznego pomysłu na organizację drużyny, który mógłby dać nadzieję na nadchodzące tygodnie. Miedź bez zwycięstw, bez punktów i bez planu może faktycznie stać się prawdziwym koszmarem trenera Łobodzińskiego.