Triumf Argentyny to przede wszystkim triumf Leo Messiego. Czekał na to wiele lat, w kadrze przeżywał trudne chwile, a to był zdecydowanie jego mundial. Strzelił 7 goli (w tym 2 w finale), zanotował 3 asysty i cała drużyna była jemu podporządkowana. Siłą rzeczy trenera docenia się mniej niż zwykle, ale Lionel Scaloni wykonał naprawdę świetną robotę. Przedstawiamy 6 decyzji podjętych przez selekcjonera Albicelestes, bez których prawdopodobnie nie byłoby Mistrzostwa Świata.
Scaloniemu trzeba oddać, że stworzył z Argentyny reprezentację, której nie udawało się jego poprzednikom. Znalazł sposób, jak najlepiej wykorzystać mocne punkty Leo Messiego. Sprawił, że największa gwiazda przestała męczyć się w reprezentacji, a reszta zrozumiała, że kluczem do sukcesu jest sprawienie, aby Messiemu grało się łatwiej. Cała drużyna pracuje na niego, a kiedy Leo już dostanie piłkę odwdzięczy się kolegom. Scaloni kluczową robotę wykonał przed mundialem, ale w jego trakcie również musiał rozwiązywać kolejne zagwozdki.
Uzupełnienie luki po Lo Celso
Giovani Lo Celso był niezwykle ważnym elementem układanki Lionela Scaloniego. Na papierze ustawiony na lewej pomocy, ale w rzeczywistości bardzo często grający niczym środkowy pomocnik. Kontuzja piłkarza przebywającego na wypożyczeniu w Villarrealu tuż przed startem Mistrzostw Świata była niemałym kłopotem dla Albicelestes. W pierwszym meczu z Arabią Saudyjską Scaloni wystawił na lewej pomocy Papu Gomeza, ale pomysł ten okazał się kompletnie przestrzelony. Nie dość, że gracz Atalanty zagrał słabo to środek pomocy nie mógł się odnaleźć i często tracił piłkę.
Z Meksykiem do składu wskoczył więc piłkarz Brighton, Alexis Mac Allister. W klubie gra on jako środkowy pomocnik, ale z Argentyny wyjeżdżał jako „10-tka”. W rzeczywistości Mac Allister to bardzo wszechstronny piłkarz, który poradzi sobie na każdej pozycji w pomocy. Na obecnym mundialu Mac Allister najczęściej okupował lewą półprzestrzeń i swoją odpowiedzialnością pomagał kontrolować mecz zespołowi, a od czasu do czasu dokładał swoje także pod bramką rywala (gol z Polską, asysta w finale).
Postawienie na Enzo Fernandeza…
Skoro jesteśmy w temacie ustawienia formacji pomocy to trzeba pochwalić Lionela Scaloniego za wprowadzenie do składu Enzo Fernandeza. Jak już wspomnieliśmy wyżej – w meczu z Arabią Saudyjską druga linia wyglądała bardzo słabo. Na mecz z Meksykiem selekcjoner dokonał zmian, ale kosztem Paredesa zagrał Guido Rodriguez. Efekt? Marny. Argentyna nadal była bardzo powolna w posiadaniu piłki. Wszystko zmieniło wejście Enzo Fernandeza. Piłkarz Benfiki strzelił bramkę na 2:0 i wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie na mecz z Polską. Potem w każdym spotkaniu udowadniał, że jest kluczowym zawodnikiem dla Argentyny. Gra w ataku pozycyjnym z Fernandezem była o wiele bardziej płynna.
… i Juliana Alvareza
Kolejna zmiana personalna w trakcie mundialu to wejście do jedenastki Juliana Alvareza zamiast Lautaro Martineza. Napastnik Interu miał znakomite liczby na przestrzeni całej kariery reprezentacyjnej, ale ewidnentnie nie trafił z formą na mundial. Choć miał sytuacje – nie potrafił ich wykorzystać. Piłkarz Manchesteru City strzelił za to 4 gole, aczkolwiek nie tylko za to był chwalony. Przede wszystkim pracował za dwóch (czyli za Messiego) w defensywie, ale w ataku mógł liczyć, że jego idol odwdzięczy mu się za to. Alvarez dzięki szybkości, przyspieszeniu i umiejętnemu wychodzeniu na pozycje zawsze dawał opcję do zagrania „w uliczkę” Messiemu.
Ustawienie z wahadłami na Holendrów
Wyżej opisaliśmy decyzje personalne, teraz przechodzimy do tych taktycznych na konkretny mecz. Pierwszy rywal, do którego Lionel Scaloni postanowił się dostosować to Holandia w ćwierćfinale. Selekcjoner Argentyny wziął sobie za cel zatrzymanie wahadłowych przeciwników, którzy byli głównymi aktorami zwycięstwa z USA w 1/8 finału. Oranje rzeczywiście zostali zatrzymani i nie mieli pomysłu na rozegranie akcji, kiedy Argentyńczycy oddali im piłkę. Wahadłowi nie potrafili stworzyć przewagi w bocznych sektorach. Do 82. minuty Holendrzy oddali tylko 1 strzał. Dopiero zmiany Louisa Van Gaala – przejście na dwóch wysokich napastników i stosowanie najprostszych środków, czyli dalekich podań w ich stronę – przywróciły rywali do gry.
Zagęszczenie środka pola na Chorwatów
Na półfinałowy mecz z Chorwacją Lionel Scaloni wrócił do ustawienia z czwórką obrońców, ale zaproponował jeszcze inny wariant. Było to 4-4-2, gdzie rolę bocznych pomocników pełnili Alexis Mac Allister (po lewej stronie) i Rodrigo de Paul (po prawej), ale grali oni bardzo wąsko. Był to specjalny plan, aby ograniczyć największy atut Chorwacji, czyli środek pola z Brozoviciem, Kovaciciem i Modriciem. Choć Argentyna bronila czwórką pomocników ustawionych w linii to nierzadko byli oni ustawieni tak blisko siebie, że rywalom trudno było przebić się środkiem. Podopieczni Zlatko Dalicia przez długi czas utrzymywali się przy piłce, potrafili wychodzić spod pressingu, ale w żadnym stopniu nie przekładało się to na kreowane sytuacje. Pierwszy celny strzał Chorwaci oddali dopiero w 72. minucie.
Di Maria na lewym skrzydle na Francję
W wyjściowym składzie na finał mieliśmy jedną zmianę – Paredesa zastąpił Angel Di Maria. Zanim piłkarze wybiegli na boisko mogliśmy pomyśleć, że to ofensywne podejście Scaloniego, który chce wykorzystać słabą w obronie lewą stronę Francuzów. Niemniej jednak, Di Maria został wystawiony na „nieswoim” lewym skrzydle. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. Reprezentacja Argentyny klasycznie jest skupiona wokół Leo Messiego, a więc bliżej prawej strony. Di Maria trzymał więc szerokość i rozciągał obronę Francuzów, a Messi często szukał przeniesienia ciężaru gry do niego. Francja była zagubiona w defensywie. Skrzydłowy Juventusu obronił się w tym finale i grą, i liczbami. Najpierw wywalczył rzut karny, a potem sam podwyższył prowadzenie.
Scaloni natomiast ewidentnie pospieszył się ściągając Di Marię z boiska już w 64. minucie i wprowadzając Acunę, aby bronić wyniku. Zresztą, to częsty obrazek tego mundialu i tutaj musimy wrzucić kamyczek do ogródka Scaloniego. O ile świetnie potrafi przygotować plan na mecz, tak zarządzanie meczem często kuleje. Po wyjściu na prowadzenie selekcjoner Albicelestes dokonywał defensywnych zmian, przez co zespół przesadnie cofał się do defensywy, oddawał inicjatywę rywalowi i w efekcie tracił bramki. W fazie pucharowej wszystkie gole (5) tracili w ostatnim kwadransie. Teraz, przy euforii związanej z wywalczeniem mistrzostwa świata, są to tylko didaskalia, ale Scaloni musi nad tym popracować.