Zrobiła to! Iga Świątek po raz trzeci w karierze wygrywa French Open

Nadszedł dzień dzisiejszy, czyli dzień, w którym Iga Świątek stanęła przed szansą sięgnięcia po czwarty wielkoszlemowy tytuł. Trzeci w Paryżu. Rywalką Polki była Czeszka – Karolina Muchova. Za faworytkę finału uchodziła bez wątpienia Świątek, z dwóch powodów. Pierwszy z nich to oczywiście pozycja w rankingu WTA. Drugi to czas spędzony na kortach Rolanda Garrosa, który grał na korzyść Igi. Jednak pod żadnym pozorem nie można było skreślać rywalki polskiej tenisistki. Muchova pokonała przecież w półfinale Arynę Sabalenkę. Poza tym mecze finałowe rządzą się swoimi prawami i potrafią zaskoczyć. Co napawało optymizmem i spokojem polskich kibiców to fakt, że Iga nigdy w swojej karierze nie przegrała finału French Open.

REKLAMA

Mocny początek

Od samego początku spotkania zawodniczki chciały za wszelką cenę pokazać widzom na całym świecie stawkę pojedynku. Nie było odpuszczania żadnej akcji. Obie tenisistki wyszły na mecz nastawione na zwycięstwo. Lepiej w tej woli walki odnalazła się Iga Świątek. Szybko wypracowała przewagę w secie i już na początku prowadziła 3:0. Potem kontrolowała swoje podanie, przy jednoczesnym szukaniu swoich okazji przy serwisie rywalki. Po wypracowaniu pewnego buforu bezpieczeństwa Iga delikatnie zwolniła tempo i skupiała się przede wszystkim na swoim serwisie.

źródło: twitter/DawidZbik

Muchova próbowała się odgryzać, szczególnie licznymi skrótami, lecz Polka miała na to wszystko sposób. Grała swój tenis. Otwarty i ofensywny. Taki jaki lubi najbardziej. Widać było to doświadczenie, które już Iga ma jeśli chodzi o grę na kortach ziemnych. Nie bez powodu wygrała już dwa tytuły wielkoszlemowe w Paryżu, a pewnie szła po kolejny. Muchova im bardziej się Polka rozkręcała, tym bardziej traciła swój rytm i chęć do grania w tenisa — przynajmniej w pierwszym secie. Zaczęło się pojawiać coraz więcej błędów, które Iga bezlitośnie zamieniała w sukces. Czeszka miała z minuty na minuty coraz mniej pomysłów jak „ugryźć” Polkę.

Świątek nie popełniała wręcz błędów. Wszystkie punkty Czeszka musiała sobie sama wypracować. To na pewno aspekt, który sprawiał, że Muchovej było ciężko walczyć jak równy z równym z Polką. Nie miała argumentów, aby próbować powtórzyć swoje osiągnięcie z meczu półfinałowego. Te wszystkie kwestie sprawiały, że Iga pewnie wygrała pierwszego seta 6:2. Dominacja? Oczywiście, że tak.

Jak po swoje?

Nie było tak naprawdę momentu przestoju w tym meczu ze strony Igi Świątek, a jeśli nawet się pojawiały, to natychmiast Polka je naprawiała. Jakiekolwiek atuty Czeszki zostawały natychmiast niwelowane i wyrzucane do kosza. Żadnych argumentów nie pozostawiała Iga swojej rywalce. Set drugi zaczęła tak samo jak pierwszy, czyli od szybkiego prowadzenia 3:0. Świątek powiększała swoją przewagę. Aż przyszedł, gdy Muchova zaczęła grać coraz lepiej. Walczyła do końca i odrobiła stratę przełamania. Próbowała jakkolwiek wrócić do tego spotkania. Nie można nie docenić woli walki czeskiej tenisistki. Grała coraz lepiej i przy stanie 5:4 miała przewagę przełamania i serwowała po seta w meczu.

Gra Polki się nie zmieniała. Iga robiła wszystko, aby kontrolować każdy swój ruch, każdy punkt. Starała się, aby chociażby przez moment nie dać uwierzyć swojej rywalce w powrót do meczu. Niestety nie do końca się to udawało. Polka nie grała słabo. Wręcz przeciwnie. Cały czas grała swój tenis. To po prostu Czeszka zaczęła grać coraz lepiej. Wrzuciła wyższy bieg i grała tenis absolutny. Bez żadnych skrupułów z jedną myślą: „Atakować!”. Niestety Muchova miała swoją kolejną okazję przy stanie 6:5 i po morderczych wymianach. Dopięła swego i doprowadziła do stanu 1:1 w setach. Był to pierwszy stracony set Igi w tym turnieju jak i w finałach turniejów wielkoszlemowych, w których brała udział.

Iga Świątek przetrwała moment słabości

Muchova grała jak natchniona. Zaczęło jej wychodzić dosłownie wszystko. W trzecim secie od razu przełamała Igę i wyszła na prowadzenie 2:0.Wtedy Polka powiedziała dość i wzięła się do roboty. Dała swojej rywalce się wyszaleć i wrzuciła z powrotem swój najwyższy bieg. Pokonała swoje słabości i dokończyła dzieła. 100% skupienie wymalowane na twarzy. Podbudowywanie się każdą wygraną akcją. Iga grała jak mistrzyni. Jak najlepsza tenisistka świata. Jak królowa paryskich kortów Rolanda Garrosa, którą już bez wątpienia jest.

Gratulacje dla Czeszki za walkę. Zostawiła dzisiaj na korcie całe swoje serce, lecz w wielu momentach była po prostu słabsza i mniej spokojna. Sprawiła, że Iga grała swój najdłuższy mecz w historii swoich występów na paryskich kortach. Przede wszystkim spokój w kluczowych momentach i większa stabilizacja gry. To doprowadziło Igę do sukcesu. Cały mecz to absolutna sól tenisa. Masa przełamań, błędów i długich wymian. Panie dostarczyły nam dzisiaj tenis na najwyższym poziomie. Nie dało się oderwać oczu. Niesamowite spotkanie.

Świątek królową kortów ziemnych

Sztuką jest wygrać trzy turnieje wielkoszlemowe, gdy brało się udział w pięciu jego edycjach. Oczywiście mowa tylko o turnieju French Open. Maria Sakkari oraz Simona Halep. Co łączy te wymienione przeze mnie tenisistki? A to, że jako jedyne pokonały Igę w turnieju French Open. Pokonanie Igi na kortach ziemnych już stało się wyczynem wybitnym. Niewiele tenisistek może sobie takie osiągnięcie wpisać do swojego CV. Za to do swojego CV Iga Świątek dopisuje sobie czwarty zdobyty tytuł wielkoszlemowy, a trzeci na kortach w Paryżu.

Brawo Iga. Po prostu brawo, czapki z głów. Tenis bezwzględny. Nie da się inaczej nazwać tego, co Polka robiła ze swoimi rywalkami, skoro w całym turnieju, aż do finału nie straciła żadnego seta i zagrała tylko w jednym tie-breaku. Poza tym dostarczyła niesamowitych emocji w finale, wieńcząc dzieła po morderczym pojedynku. Udało się! Sama sobie na to zapracowała. Nie pozostaje nam nic innego jak tylko cieszyć się chwilą i gratulować.

Iga Świątek – Karolina Muchova 6:2 5:7 6:4

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,608FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ