Roma deklasuje Empoli! Koszmar Bereszyńskiego i Walukiewicza

Chyba nikt przed startem sezonu nie spodziewał się, że w czwartej kolejce AS Roma będzie walczyć z Empoli o swoje pierwsze zwycięstwo w bieżącym sezonie Serie A. Mało tego, piłkarze Empoli walczyli o strzelenie pierwszego gola w obecnych rozgrywkach. Podopieczni Jose Mourinho potrzebowali wygranej jak tlenu. Szukali przełamania i wkroczenia na ścieżkę zwycięstw. W przeciwnym razie należało by mówić o pogłębiającym się kryzysie w ekipie „Giallorossich”.

REKLAMA

Mocne otwarcie gospodarzy

Tak naprawdę sędzia nie zdążył dobrze po raz pierwszy zagwizdać, a już mieliśmy rzut karny dla Romy. Piłkę ręką zagrał Sebastian Walukiewicz i w 2. minucie rzut karny na bramkę zamienił Paulo Dybala. 6 minut później mieliśmy już 2:0. Znakomite dośrodkowanie Rasmusa Kristensena na gola zamienił Renato Sanches, który zaliczył swoje debiutanckie trafienie w barwach „Giallorossich”. Roma wyglądała na drużynę podrażnioną słabym początkiem sezonu. Ruszyli na całego z chęcią przełamania się. Nie zwracali zbytnio uwagi na grę rywala. Wykorzystywali wszystkie wolne przestrzenie i z minuty na minutę coraz bardziej się nakręcali. Wyglądali na ludzi głodnych gry i rządnych zemsty. A rywal był do tego idealny. Na ten moment Empoli nie pokazuje dosłownie nic. Brakuje goli i jakiegokolwiek pomysłu na grę.

Roma wyprowadziła szybkie dwa ciosy i mogła spokojnie kontrolować przebieg całego spotkania. Spokój i przełamanie. Tego potrzebowała Roma i w 8. minut ten cel wykonała. Reszta mogła być tylko wisienką na torcie i kolejnymi radosnymi chwilami, których Roma potrzebuje jak ryba wody. Gospodarze dyktowali warunki i tylko gdy mieli okazję pójść po kolejne gole to to robili. Można było odnieść wrażenie, że na boisku jest tylko jedna drużyna. Starcie Dawida z Goliatem. Empoli grało fatalnie w obronie, czego dowodem jest bramka w 35. minucie. Bartosz Bereszyński nabił swojego kolegę z drużyny – Alberto Grassiego, który strzelił bramkę samobójczą. Złośliwi powiedzą, że była to pierwsza bramka strzelona tejże drużyny w tym sezonie. Szkoda tylko, że do swojej bramki.

Możliwość wrzucenia niższego biegu

Skoro Roma tak naprawdę ustaliła wynik spotkania w pierwszej połowie to w drugiej jedyne co jej pozostało to dograć ten mecz. Tak naprawdę podopieczni Jose Mourinho jakby mogli to by chętnie nie wyszli na drugą część spotkania. Wynik był już dawno przesądzony, a goście nie prezentowali żadnej jakości w grze. Nie potrafili się przedostać pod bramkę rywala. Za to popełniali coraz to więcej błędów w obronie. W 55. minucie rajdem między obrońcami popisał się Paulo Dybala, który zanotował dublet w tym spotkaniu.

Wynik spotkania w 80. minucie podwyższył potężnym strzałem z dystansu popisał się Bryan Cristante. Dwie minuty później swojego debiutanckiego gola w barwach Romy zanotował Romelu Lukaku. Mecz przełamań i debiutanckich trafień. Romie ciągle było mało. W 86. minucie za sprawą Gianluci Manciniego gospodarze prowadzili już 7:0. Deklasacja i kolosalna różnica klas. Roma mogła przeprowadzać coraz to więcej zmian. Skoro grają w czwartek mecz z Sheriffem Tyraspol to muszą oszczędzać siły na bądź co bądź ważniejsze starcie. Empoli na to pozwalało i nie zamierzało tego zmieniać.

„Giallorosssi” się przełamali i oby to był początek czegoś nowego w tym zespole. Serie A potrzebuje mocnej Romy, a początek sezonu nie napawał optymizmem. Miejmy nadzieję, że to spotkanie było meczem na przełamanie i w następnej kolejce włoskiej ekstraklasy ujrzymy o wiele lepsze oblicze podopiecznych Jose Mourinho. Ten mecz daje nadzieję, lecz należy pamiętać, że było to tylko domowe spotkanie z Empoli.

Roma – Empoli 7:0 (Dybala 2′ 55′, Sanches 8′, sam. Grassi 35′, Cristante 80′, Lukaku 82′, Mancini 86′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,603FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ