Raków bliżej mistrzostwa, Śląsk bliżej spadku

Pojedynek ze Śląskiem Wrocław był potencjalnym meczem — pułapką dla Rakowa Częstochowa. Lider PKO BP Ekstraklasy miał bowiem obowiązek pokonania zespołu ze strefy spadkowej, jednak zespół Ante Šimundžy nie jest tak słabą drużyną, jak mogłaby sugerować pozycja w ligowej tabeli. Wrocławianie nie byli faworytem piątkowego starcia, ale nie mogli także oddawać punktów bez walki, bowiem każdy może okazać się bezcenny w walce o utrzymanie.

Raków pierwszy cios zadał w 20. minucie, gdy Ariel Mosór wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego. Pytanie, czy w sytuacji bramkowej Zoran Arsenić nie popełnił faulu? Sytuacja wydaje się mocno kontrowersyjna, a zablokowanie dwóch rywali niewątpliwie otworzyło polskiemu defensorowi szansę wpakowania piłki do siatki. Gospodarze zrobili, co do nich należało i mogli czekać na dalszy rozwój zdarzeń.

REKLAMA

Niespełna kwadrans później wrocławianie doprowadzili do wyrównania za sprawą gola Arnau Ortiza, ale VAR zasygnalizował pozycję sportową. Zamiast remisu, po chwili zrobiło się 2:0 po uderzeniu Jesusa Diaza.

Śląsk Wrocław miał wyższe posiadanie piłki w pierwszej połowie, jednak nie potrafił stworzyć sobie konkretnych sytuacji bramkowych. Raków był do bólu konsekwentny i bezwzględny. Jakby tego było mało, w 71. minucie fatalny błąd popełnił Rafał Leszczyński, a zimną krew zachował Jonatan Braut Brune, który trafił na 3:0.

Częstochowianie notując 38% posiadania piłki i oddając mniej strzałów niż Śląsk, zanotowali pokaźne zwycięstwo. Ci, którzy wierzyli, że wrocławianie urwą punkty faworytom, muszą obejść się smakiem. Piłka po stronie Lecha Poznań goniącego Raków oraz Stali Mielec i Lechii Gdańsk, które toczą zażartą batalię o utrzymanie.

Raków Częstochowa — Śląsk Wrocław 3:0 (Mosór 20, Diaz 36′, Brunes 71′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,825FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ