Podział punktów w Lubinie! Widzew wyszarpał punkt w doliczonym czasie gry

W ubiegły weekend Zagłębie Lubin doznało trzeciej z rzędu porażki w rozgrywkach Ekstraklasy, a katem okazał się mistrz Polski, Raków Częstochowa. Z kolei piłkarze Daniela Myśliwca podchodzili do tego spotkania w nieco lepszych nastrojach. Pokonali w środę Wisłę Puławy 4:1 i awansowali do 1/8 finału Fortuna Pucharu Polski. Ten awans nie powinien jednak zamazać ligowej porażki z Wartą Poznań i serii pięciu spotkań z zaledwie jednym zwycięstwem. Dodatkowo „Widzewiacy” przystępowali do tego meczu z 14. lokaty w tabeli. Obie drużyny szukały punktów i przełamania.

REKLAMA

Wyrównane i spokojne spotkanie

Widać było, że spotkały się ze sobą drużyny, które tego meczu nie chcą przegrać. Obie ekipy bardzo spokojnie wchodziły w to spotkanie. Brakowało ryzyka. Wszystkie akcje były powolne i przewidywalne. Tak jakby trenerzy zakazali wrzucenia wyższego biegu, a najważniejsze na samym początku miało być zapoznanie się z możliwościami rywala. Jedni i drudzy mieli swoje okazje. Jednak nie były to sytuacje, które w większym stopniu zagrażały bramkom rywala.

Nie było w tym wszystkim skuteczności i werwy, która jest potrzebna, żeby strzelać gole. Widać było, że obie drużyny nie czują się zbyt pewnie. Ciężko stwierdzić tak naprawdę kto lepiej wyglądał w pierwszej części spotkania. Nie było piłkarskich fajerwerków i szczęścia, które często sprzyja przy znajdywaniu drogi do bramki. Pewne było to, że jednych i drugich stać na wiele więcej. Nikt nie chciał popełniać błędów, dlatego bezbramkowy remis po pierwszej części spotkania wydaje się, że satysfakcjonował zarówno Waldemara Fornalika, jak i Daniela Myśliwca. Brakowało goli, które są solą piłki nożnej. Mimo wszystko sytuacje, które stwarzały sobie oba zespoły, napawały małym optymizmem przed drugą połową.

W poszukiwaniu zwycięskiego gola

Po przerwie nie zmienił się wiele w pomyśle na grę w wykonaniu obu ekip. Dalej dominowało spokojne budowanie ataków. Były okazje, lecz nie sprawiały one dużego zagrożenia. Aż wreszcie przyszedł karny dla „Miedziowych”, którego w 60. minucie nie wykorzystał Damian Dąbrowski. Na na jego szczęście ze skuteczną dobitką zdążył Mateusz Wdowiak. Zagłębie wyszło na prowadzenie i mogło bronić jednobramkowego prowadzenia. Zresztą tak ten mecz wyglądał do gola. Można było odnieść wrażenie, że kto pierwszy strzeli gola – ten wygra.

„Widzewiacy” dość niemrawo ruszyli po stracie bramki do odrabiania strat. Podopieczni Daniela Myśliwca wcale nie ruszyli ze zdwojoną siłą na swoich rywali. Gdy wydawało się, że goście w końcu dopięli swego, sięgając po 3 punkty, to w 75. minucie sędziowie nie uznali (słusznie) ich drugiego potencjalnego trafienia. Widzewiacy nie przypominali ludzi, którzy jeszcze tydzień temu z Wartą oddali kilkanaście strzałów na bramkę. Gra była dzisiaj ospała i niemrawa.

Gospodarze jednak nie byli w stanie dowieźć skromnego zwycięstwa. Widzew walczył do końca i w doliczonym czasie gry wyrównującą bramkę zdobył Imad Rondic. Styl obu drużyn nie powalał. Było to wyrównane spotkanie, dlatego remis jest jak najbardziej sprawiedliwym wynikiem. Zagłębie umacnia się na 7. pozycji w ligowej tabeli, z kolei Widzew z lekka oddala od siebie widmo strefy spadkowej. Co prawda Cracovia przegrała swoje spotkanie, lecz 16. w tabeli Puszcza traci tylko trzy punkty do ekipy z Łodzi.

Zagłębie Lubin – Widzew Łódź 1:1 (Wdowiak 60′ – Rondic 90+9′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,606FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ