Ofiara sukcesu poprzednika. Dlaczego Mariusz Lewandowski był z góry skazany na porażkę?

Mariusz Lewandowski przychodził do Radomiaka jako trener, który według osób zarządzających klubem miał sprawić, że zespół będzie walczył o europejskie puchary. Plany się nie powiodły, a 43-latek – ku uciesze kibiców – został zwolniony w momencie, gdy Radomiak ma 3 punkty przewagi nad strefą spadkową. Lewandowski zawiódł, ale biorąc pod uwagę oczekiwania przełożonych i nastawienie kibiców inny scenariusz byłby wielką niespodzianką.

REKLAMA

Mariusz Lewandowski od początku miał pod górkę

Porównywanie aktualnego trenera do jego poprzednika to klasyczny zabieg wśród kibiców, mediów i ekspertów piłkarskich, więc i Mariusz Lewandowski od tego nie uciekł. O ile jednak w wielu klubach trener zostaje zwolniony za słabe wyniki lub rozstaje się za porozumieniem stron, ponieważ czuje, że z danym zespołem już więcej nie osiągnie, tak w Radomiu sytuacja była zupełnie inna. Dariusz Banasik pożegnał się z posadą trenera tego klubu w absurdalnych okolicznościach. Radomiak jako beniaminek rozegrał fanastyczną jesień i mimo, że wiosna była kiepska to zespół w momencie odejścia Banasika zajmował 7. miejsce. Architekt sukcesu Radomiaka, który przebył z tym klubem drogę od 2. Ligi do Ekstraklasy i rozegrał historyczną rundę nie dostał żadnego kredytu zaufania. Zwolnienie Banasika było iście abstrakcyjne.

Z tych tez powodów nie może dziwić, że fani byli oburzeni tą decyzję i każdego nowego trenera, nawet gdyby był to – a zaszalejmy – Pep Guardiola, potraktowaliby jako potencjalnego wroga, osobę trzymającą z władzami, które przecież swoją niekompetetnością wyrządziły klubowi wielką krzywdę. Mariusz Lewandowski na starcie był już na przegranej pozycji. Nie dość, że przełożeni postawili przed nim cel zupełnie nieodpowiadający potencjałowi zespołu to na dodatek nie miał zaufania kibiców, którzy swoją złość za odejście Dariusza Banasika wyładowywali także na nim.

Nieprzekonujący styl, przeciętne wyniki

Niemniej jednak, sam Mariusz Lewandowski nie zrobił wiele, aby tę kartę odwrócić. Na początku próbował zaprogramować zespół na grę jakiej hołdował w Bruk-Becie, czyli opartej na posiadaniu piłki i wrażeniach wizualnych. Pomysł ten wkrótce został jednak porzucony, a Radomiak stał się zespołem opartym na walce, fizyczności i pragmatyzmie. Zespół Lewandowskiego miał być odważny, a był bojaźliwy. Miał być proaktywny, a był reaktywny. Miał stawiać na ofensywną piłkę, a kurczowo trzymał się defensywy. W ten sposób jeszcze trudniej było przekonać do siebie fanów. W pierwszych czterech spotkaniach rundy wiosennej Radomiak nie przegrał ani razu i nie stracił żadnej bramki, ale nikt nie był tym specjalnie usatysfakcjonowany, ponieważ radomianie sami tylko raz trafili do siatki, ich mecze nie przynosiły żadnych emocji, a rywale nie byli zbyt wymagający.

Jeśli chodzi o same wyniki – one były przeciętne. 1,29 pkt/mecz w 35 spotkaniach (co ciekawe, dokładnie taką samą średnią w tej samej liczbie spotkań Mariusz Lewandowski miał w Zagłębiu Lubin) całkiem realnie oddaje potencjał zespołu. Radomiak w obecnym sezonie był drużyną środka tabeli. Przez fakt, że tabela Ekstraklasy była bardzo spłaszczona narracja o radomianach raz po raz zmieniała się z „jak jeszcze raz wygrają to mogą powalczyć o puchary” na „jak znowu przegrają to będą musieli walczyć o utrzymanie” i vice versa. W końcu szala przechyliła się w tą drugą stronę i przygoda Mariusza Lewandowskiego się skończyła. Przez sposób budowania zespołu oparty na ściąganiu wielu obcokrajowców każdy może inaczej oceniać potencjał Radomiaka, aczkolwiek wydaje się, że 11. miejsce, na którym obecnie się znajdują nie jest ani wynikiem ponad stan, ani poniżej.

Życie przeszłością

Problem w tym, że radomskie środowisko inaczej postrzega siłę drużyny. Można odnieść wrażenie, że zarówno działacze, jak i kibice ciągle żyją fantastyczną jesienią 2021 roku, którą Radomiak zagrał na ogromnym entuzjazmie po wejściu do Ekstraklasy. O zachłyśnięciu się sukcesem mówił także sam Dariusz Banasik. – Prawda jest taka, że było aż za dobrze. Nie mieliśmy na tyle silnego zespołu, żeby grać tak, jak w końcówce rundy jesiennej, żeby wygrać siedem meczów z rzędu.przyznawał były trener Radomiak w wywiadzie dla portalu Weszło. Ten okres pracy Banasika jest również najczęściej punktem odniesienia w kontekście Lewandowskiego. Pomija się rundę wiosenną, w której pod wodzą poprzednika zespół punktował jeszcze gorzej niż w obecnym sezonie (8 punktów w 11 meczach). Czy to nie ta runda lepiej oddawała realną siłę drużyny? To wtedy na wierzch wyszły problemy, które wcześniej udawało się maskować – źle zbudowana kadra, brak rozbudowanego sztabu, brak odpowiedniego ośrodka treningowego, transfery „na chybił-trafił”.

W przypadku Mariusza Lewandowskiego w/w czynniki nie miały aż tak znaczącego wpływu na słabsze wyniki, jak za kadencji Dariusza Banasika, ale również trzeba wziąć je pod uwagę. Polityka transferowa Radomiaka oparta na książce telefonicznej rumuńskiego działacza Octaviana Moraru, nieoficjalnego dyrektora sportowego klubu nie jest łatwa do poukładania dla trenera. Szkoleniowiec nie ma wielkiego wpływu na transfery, a kadra jest źle zbalansowana. O ile w środku pomocy Lewandowski miał szerokie pole manewru, tak nominalnych zmienników na bokach obrony dla Abramowicza i Jakubika nie ma.

Radomiak wybrał już nowego trenera. Jest nim Constantin Galca, który w przeszłości prowadził m.in. Espanyol. Kibice patrzą w przyszłość z optymizmem, ale śmiemy wątpić, że zwolnienie Lewandowskiego wiele zmieni. W tym kształcie Radomiak jest po prostu skazany na przeciętność.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,600FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ