5 lat temu reprezentował barwy Korony Kielce, dziś broni bramki Kanady na mistrzostwach świata i budzi olbrzymie emocje wśród… Chorwatów. Milan Borjan w ostatnich 24 godzinach stał się ofiarą ataków ze strony chorwackich kibiców, którzy nie są zadowoleni z jego wcześniejszych wypowiedzi.
Borjan urodził się w Jugosławii, a dokładniej w mieście Knin
Obecnie znajduje się ono na terytorium Chorwacji, ale sam golkiper deklarował swego czasu, że pochodzi z serbskiej ziemi. Ponad dwie dekady temu wyemigrował do Kanady – którą reprezentuje do dziś. Mimo, że broni bramki państwa z Ameryki Północnej, bardzo często przypomina o swoich serbskich korzeniach – ba! Jest zawodnikiem Crveny zvevdy Belgrad, czyli jednego z największych serbskich klubów. Gdy dziennikarze pytali go o chorwackie korzenie, był bardzo niezadowolony, nazywając to wielkim nieporozumieniem.
Knin został przejęty przez Chorwatów w 1995 roku, podczas operacji Burza. Serbowie musieli uciekać z miasta, a tamte wydarzenia do dziś budzą spore kontrowersje. Rys historyczny nie jest czarno-biały, więc zainteresowanym polecamy materiały dotyczące dramatycznych wydarzeń na Bałkanach pod koniec XX wieku. Obie strony uważają się za pokrzywdzonych przez „wroga” i co jakiś czas powraca niechęć między nacjami.
Prowokacje w meczu mistrzostw świata
Podczas meczu Chorwacji z Kanadą, kibice postanowili sprowokować Borjana, prezentując flagę z napisem „Knin 95 – nikt nie ucieka jak Borjan”. To jasne nawiązanie do Serbów, uciekających przed Chorwatami. Warto w tym miejscu przypomnieć, że Milan uważany był za zwolennika serbskich nacjonalistów, co od lat napędzało wrogość Chorwatów. Dopiero teraz mogli ją jednak zaprezentować na szeroką skalę.
Jakby tego było mało, Chorwaci zdobyli numer telefonu kanadyjskiego bramkarza, który miał otrzymać ponad 2500 wiadomości z wyzwiskami.
Golkiper bardzo spokojnie odniósł się do prowokacji chorwackich kibiców, przyznając, że takie akcje pokazują naturę tych ludzi, ale życzy Chorwacji wszystkiego co najlepsze. Dodatkowo podziękował piłkarzom drużyny przeciwnej, którzy mieli okazać mu wsparcie po meczu. Zadeklarował także, że nie zamierza skarżyć się na zachowanie kibiców, którzy nie mają większego pojęcia o tym co wydarzyło się w przeszłości.