Manchester United w kryzysie. Czy to czas, by rozliczać ten Haga?

Cztery porażki w pierwszych siedmiu meczach sezonu i aż 14 straconych goli. Tak wygląda bilans Manchesteru United na początku tego sezonu. Czerwone Diabły pokonały jedynie Wolves, Nottingham i Burnley. Gdy przychodziło im mierzyć się z mocniejszymi przeciwnikami, za każdym razem dostawali solidną lekcję futbolu. Tak było przeciwko Tottenhamowi (0:2), Arsenalowi (1:3), Brighton (1:3) oraz Bayernowi w Lidze Mistrzów (3:4). Po transferach, których życzył sobie Erik ten Hag, jego zespół miał wykonać kolejny krok do przodu. Tymczasem na starcie obecnych rozgrywek Manchester United wygląda, jakby cofnął się do punktu wyjścia.

REKLAMA

Manchester United miał zrobić kolejny krok w przód

Przychodząc na Old Trafford, Erik ten Hag dostał od władz klubu spory kredyt zaufania. Zatrudnienie Holendra wiązało się z projektem długofalowym. Głównym zadaniem w pierwszym sezonie było tak przebudować zespół, aby ten w następnych latach krok po kroku zbliżał się do ścisłej czołówki. Jednak już w debiutanckiej kampanii ten Haga wyniki przerosły realne oczekiwania większości fanów. Trzecie miejsce w lidze, powrót do Ligi Mistrzów, triumf w Carabao Cup i finał Pucharu Anglii. Nie licząc Ligi Europy, w której Czerwone Diabły odpadły w ćwierćfinale, choć po drodze wyeliminowały m.in. Barcelonę, w każdych rozgrywkach United osiągnęło więcej, niż można było oczekiwać przed sezonem.

Kolejny sezon miał być potwierdzeniem tego, że Czerwone Diabły z ten Hagiem u steru wracają na właściwe tory. Transfery Rasmusa Hojlunda, Masona Mounta i Andre Onany dobrze wpasowywały się w potrzeby wzmocnień pierwszej jedenastki. Co więcej, wszyscy ci piłkarze byli sprowadzani na wyraźne zalecenie trenera, co sugerowało, że ma on pomysł jak wkomponować ich do zespołu. Mimo to, na początku obecnego sezonu Manchester United ma spore problemy. Po sześciu kolejkach zdobył tylko dziewięć punktów i zajmuje dopiero dziewiąte miejsce. Jednak to nie tylko wyniki wpływają na tak słaby odbiór Czerwonych Diabłów, ale również styl gry. A ten jak na razie nikogo nie przekonuje.

Nieprzekonujący styl gry

Według modelu xG (goli oczekiwanych) Manchester United „zasłużył” w tym sezonie na osiem punktów, a więc jeden mniej niż w rzeczywistości. W tabeli stworzonej na bazie oczekiwanych punktów zespół ten Haga byłby dopiero na 12. miejscu. Oczywiście można usprawiedliwiać Czerwone Diabły tym, że mierzyły się już z trzema zespołami będącymi obecnie w pierwszej piątce. I co prawda, z mniej wymagającymi przeciwnikami United wygrywało, to jednak w większości te zwycięstwa były dość szczęśliwe. Tak naprawdę jedynym spotkaniem, w którym piłkarze ten Haga byli wyraźnie lepsi i zasłużenie wygrali, było starcie z Nottingham wygrane 3:2 (3,03 – 0,96 xG na korzyść United).

Natomiast przeciwko Wolves w pierwszej kolejce, jak i w sobotę z Burnley ekipa ten Haga miała sporo szczęścia, że kończyła te mecze z kompletem punktów. W obu tych spotkaniach Manchester United nie potrafił przejąć kontroli nad spotkaniem i zepchnąć rywala do defensywy. Zarówno Wolves, jak i Burnley miały swoje sytuacje, i gdyby były skuteczniejsze, mogłyby zgarnąć nawet komplet punktów. Według wspomnianego modelu goli oczekiwanych oba te spotkania były wyrównane i „powinny” zakończyć się remisem. Mimo, że United przeciwko słabszym na papierze rywalom zdobyło komplet punktów, to w dłuższej perspektywie czasu nie każdy taki mecz Czerwone Diabły będą kończyć zwycięstwem.

Problemy w defensywie

O ile Burnley czy Wolves nie potrafiło w pełni skorzystać z problemów, jakie trapią na początku tego sezonu Manchester United, tak mocniejsze zespoły już to zrobiły. Czerwone Diabły przegrały wszystkie mecze z Tottenhamem, Arsenalem i Brighton w lidze oraz Bayernem w Champions League. Co prawda, we wszystkich tych spotkaniach Manchester United miał swoje momenty, jednak ostatecznie okazywał się słabszy. Patrząc przez pryzmat goli oczekiwanych, jedynie starcie z Tottenhamem było wyrównane (2,54 – 2,45 xG na korzyść Spurs). I nawet jeżeli w pozostałych spotkaniach United dobrze zaczynało (z Brighton czy Bayernem) czy nawet było blisko zwycięstwa (nieuznana bramka na 2:1 z Arsenalem), to ostatecznie nie było w stanie nawiązać równorzędnej walki i zasłużenie przegrywało.

W czterech przegranych meczach w tym sezonie Manchester United stracił aż 12 goli, co daje średnio aż 3 na mecz. Słabą postawę Czerwonych Diabłów potwierdza także wskaźnik xG, według którego ekipa ten Haga „powinna” w tych meczach stracić 8-9 bramek. Zresztą w pozostałych starciach United również pozwalał przeciwnikom na zbyt dużo pod własną bramką. Zespół z Old Trafford jest dopiero na 11. miejscu w statystyce oczekiwanych goli traconych (xGC). Ponadto pozwala rywalom na szóstą najwyższą liczbę strzałów, siódmą najwyższą liczbę uderzeń w światło bramki i piątą najwyższą liczbę strzałów z pola karnego w całej lidze.

To jeszcze nie jest nowy Manchester United

Mecze z bezpośrednimi rywalami negatywnie zweryfikowały United. Spotkania te pokazały, jak dużo na ten moment brakuje Czerwonym Diabłom do najlepszych zespołów. Niemniej jednak usprawiedliwieniem dla ten Haga niewątpliwie może być spora liczba kontuzji i absencji w jego zespole. Z jedenastki, która zaczynała ten sezon, z powodu urazów wypadli Mason Mount, Luke Shaw, Aaron Wan-Bissaka, Raphael Varane oraz Lisandro Martinez. Do tego dochodzą kontuzje Tyllera Malacii, Harry’ego Maguiera’a, Amada Diallo, Kobiego Mainoo, Sofyana Amrabata czy Rasmusa Hojlunda. Z kolei Antony oraz Jadon Sancho zostali zawieszeni przez klub.

Z nowych zawodników, których przed sezonem sprowadził Manchester United ten Hag mógł we wszystkich meczach skorzystać jedynie z Andre Onany. Mount i Hojlund jak dotąd zagrali tylko w dwóch meczach w wyjściowym składzie. Wypożyczony Sergio Reguillon – będący opcją awaryjną – w trzech. Natomiast Sofyan Amrabat, który zmagał się z kontuzją w żadnym. Dlatego też kwestionowanie Erika ten Haga na początku obecnego sezonu wydaje się być nieco dziwne. Owszem, dostał on piłkarzy, których chciał na konkretne pozycje, jednak w większości z tych piłkarzy nie może korzystać. Ponadto jedynie w dwóch pierwszych meczach linia obrony wyglądała tak, jak w poprzednim sezonie. W następnych spotkaniach holenderski szkoleniowiec musiał nieustannie coś zmieniać.

Oczywiście Manchester United wygląda gorzej niż w poprzednim sezonie. Wówczas po każdej spektakularnej porażce potrafili szybko się podnieść, a obecnie w kryzysie znajdują się już ponad miesiąc. Ponadto większość piłkarzy daleka jest od swojej optymalnej dyspozycji. Jednak, skoro w poprzednim sezonie ten Haga usprawiedliwiał fakt, że to dopiero jego pierwszy rok w klubie, tak na starcie tych rozgrywek to również powinno działać na jego korzyść. Z powodu licznych kontuzji to wciąż nie jest w pełni przebudowany zespół, jakiego życzył sobie 53-latek. Jeżeli w dłuższym okresie czasu Manchester United będzie zawodził, wtedy będzie można zacząć rozliczać Erika ten Haga.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,647FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ