Legia zgłasza mistrzowskie aspiracje. 5 wniosków po 1. kolejce Ekstraklasy

Wróciła nasza ukochana Ekstraklasa, a to oznacza, że wracają też podsumowania kolejki, które tworzyliśmy także w poprzednim sezonie. Kto zaskoczył na początek? Kto rozczarował? Jak w próbie generalnej przed startem eliminacji Ligi Konferencji wypadli pucharowicze? Zapraszamy do podsumowania wydarzeń 1. kolejki PKO BP Ekstraklasy w formie 5 wniosków.

REKLAMA

Legia jest bardzo dobrze przygotowana do europejskich pucharów

Dla trzech klubów – Pogoni, Lecha i Legii – 1. kolejka Ekstraklasy była próbą generalną przed rozpoczęciem zmagań w eliminacjach Ligi Konferencji. O ile Kolejorz i Portowcy sprawiali wrażenie zespołu, który nie jest jeszcze w optymalnej formie, tak Legia wygrywając z ŁKS-em (3:0) pokazała ogromną siłę i gotowość na okres, który tak naprawdę zdefiniuje ich sezon.

Oczywiście, trzeba wziąć poprawkę na to, że zespół Kosty Runjaicia na własnym stadionie podejmował beniaminka, który nie schował się za podwójną gardą, więc teoretycznie była to idealna okazja, aby wypunktować przeciwnika. Niemniej jednak, Legia grała z polotem w ofensywie, potrafiła skutecznie utrzymywać się przy piłce pod pressingiem rywala i nie dopuszczała rywali do okazji strzeleckich (ŁKS miał tylko jedną dogodną sytuację). Tomas Pekhart rozpoczął sezon od hat-tricka, wahadła funkcjonowały znakomicie, a środek pola ze Sliszem i Elitimem wywiązywał się ze swoich obowiązków defensywnych i zapewniał progresję piłki. Kibice Wojskowych zapewne nie mogą się doczekać kolejnych meczów, a my możemy być spokojni przed rywalizacją w Europie.

Legia 3:0 ŁKS

Raków wreszcie ma bramkostrzelnego napastnika

Bohaterem 1. kolejki został Tomas Pekhart, który zdobył hat-tricka, ale równie zadowoleni ze swojego napastnika mogą być w Częstochowie. A przecież od początku awansu do Ekstraklasy to zdanie, które bardzo rzadko mogliśmy pisać. Łukasz Zwoliński po raz pierwszy dostał szansę gry w wyjściowym składzie w rewanżu z Florą Tallinn i zdobył wówczas dwa gole. Takim samym dorobkiem może pochwalić się po spotkaniu z Jagiellonią Białystok.

Łukasz Zwoliński to „9-tka”, która posiada instynkt snajpera. To „coś”, czego nie da się nauczyć, a trzeba się z tym urodzić. Po prostu piłka szuka go w polu karnym. Przy dośrodkowaniach potrafi wygrać pozycję z obrońcami i znaleźć się przed nimi w polu karnym (drugi gol w meczu z Florą). Z Jagiellonią pokazał, że ma też dobry timing startu do podania na wolne pole i mimo, że nie jest najszybszym zawodnikiem to dzięki umiejętności gry w kontakcie dobrze chroni piłkę i potrafi dochodzić do okazji strzeleckich. Raków Częstochowa wreszcie znalazł napastnika, który oprócz wypełniania założeń taktycznych trafia także do siatki, a Zwoliński wreszcie trafił do środowiska, gdzie dostanie odpowiedni i regularny serwis. Sytuacja win-win.

Raków 3:0 Jagiellonia

Radomiak może być czarnym koniem tego sezonu

W przedsezonowych zapowiedziach przy Radomiaku powtarzano, że ten zespół jeszcze nigdy nie był tak silny na papierze. Kluczowe transfery zostały przeprowadzone jeszcze przed startem rozgrywek, a najważniejsi zawodnicy rundy wiosennej zostali w zespole. Kibice w Radomiu mogli być optymistami, ale mimo to typując potencjalnego czarnego konia rozgrywek mało osób widziało go w zespole Constantina Galci. Częściej wskazywano Piasta, Zagłębie czy Górnik.

1. kolejka PKO BP Ekstraklasy pokazała jednak, że Radomiak może być mocny. Oczywiście, trzeba wziąć poprawkę na to, że ich rywal, Górnik Zabrze, zaprezentował się bardzo słabo, jednak Radomiak musiał się do tego przyczynić. Constantin Galca ma wiele powodów do zadowolenia. Imponować mogła przede wszystkim postawa jego zespołu w defensywie. Wygrali walkę o środek pola, skutecznie zamknęli boczne sektory boiska, wyłączyli z gry Lukasa Podolskiego. Stwierdzenie, że radomianie absolutnie zdominowali Górnika w Zabrzu nie jest przesadą. Radomiak nie grał efektownego futbolu, często stosował proste środki, ale najważniejsze, że z pozytywnym skutkiem. Pedro Henrique pokazał, że może być konkurentem dla Leonardo Rochy na „9-tce”, a Rafał Wolski wniósł do zespołu pierwastek magii.

Górnik 0:2 Radomiak

REKLAMA

Z Puszczą nikomu nie będzie się grać łatwo

Beniaminkowie na inaugurację sezonu solidarnie przegrali, ale paradoksalnie chcielibyśmy w naszym podsumowaniu pochwalić Puszczę Niepołomice. A dokładniej rzecz ujmując – przestrzec przed zespołem Tomasza Tułacza. Teoretycznie wszyscy zainteresowani polską piłką wiedzieli, jaki styl ma beniaminek z Niepołomic. Ultra-fizyczna gra, stawianie na centymetry i kilogramy kosztem umiejętności technicznych i proste środki. Mimo wszystko Puszcza i tak nas zaskoczyła tym, jak skuteczna była w swoim pomyśle na grę. Widzew z czasem zdołał zaadaptować się do warunków, ale około 20 minut po straconej bramce wyglądali na zespół zagubiony i zaskoczony tym, co prezentują przyjezdni.

Puszcza miała prosty sposób na grę. Grała z pominięciem linii środkowej, na wysokiego napastnika Roka Kidricia, który świetnie potrafił utrzymać się przy piłce lub przegłówkować na trójkę pozostałych zawodników przedniej formacji, którzy wbiegali za linię obrony. Zespół Tomasza Tułacza starał się rozciągać przeciwnika dalekimi podaniami na skrzydła, skąd posyłali dośrodkowania. W pole karne zawsze wbiegało kilku zawodników, a przed szesnastką przygotowali się na zebranie drugiej piłki. Ponadto mieli świetne przygotowane stałe fragmenty gry, także rzuty z autu. Widzew pokazał, że można się temu przeciwstawić utrzymując piłkę na ziemii, jednak cała Ekstraklasa dostała jasny sygnał – z Puszczą nikt nie może liczyć na spacerek.

Widzew 3:2 Puszcza

Warta potrzebuje wzmocnień

Warta Poznań rozpoczęła sezon od porażki z Pogonią Szczecin (0:1). Zieloni w swoim pomyśle na grę nie zmienili się względem poprzednich rozgrywek. Nadal w pierwszej kolejności skupiają się na tym, aby gola nie stracić, są dobrze zorganizowani w defensywie, ale mają mało argumentów z przodu. Dawid Szulczek obecnie praktycznie nie ma pola manewru. Jedenastka wybiera mu się sama. Z ośmiu zawodników z pola, którzy siedzieli na ławce siedmiu jest w wieku młodzieżowca. Trzech nie ma jeszcze za sobą debiutu w Ekstraklasie. Wyłączając Nilo Maenpę – łącznie mają 13 występów w najwyższej klasie rozgrywkowej. Przy kontuzjach Zrelaka i Stavropoulousa podstawowa jedenastka Warty wybiera się sama.

Dawid Szulczek ma świadomość, że nie może liczyć na duże pole manewru, co można wywnioskować z ostatniego wywiadu dla Weszło. – Stavropoulos, Szymonowicz, Pleśnierowicz i ten docelowy nowy stoper… Tak, z takiego zestawu będę zadowolony – mówił przykładowo trener, a przecież Warta gra na trzech stoperów. Działacze Zielonych zapewne czekają aż ze stołu bogatszych spadną okruchy i te okazje będą chcieli wykorzystać. Tak było też w poprzednim sezonie, który rozpoczęli kiepsko, ale po zamknięciu okienka transferowego ruszyli z kopyta. Na razie trzeba zachować więc spokój w przewidywaniu sezonu Warciarzy, ale w gabinetach klubu powinni zakasać rękawy i wziąć się do działania.

Warta 0:1 Pogoń

Czym jeszcze zachwyciła nas Ekstraklasa w 1. kolejce?

  • Swoje spotkanie wygrał także Lech Poznań (2:1 z Piastem). Choć zespół Johna van den Broma nie zachwycił to miał Filipa Marchwińskiego, który strzelił dwa gole. To może być przełomowy sezon dla 21-latka.
  • Od podziału punktów rozgrywki rozpoczęły Stal Mielec i Cracovia (remis 2:2), a także Korona Kielce i Śląsk Wrocław (1:1).
  • Zagłębie wygrało z Ruchem 2:1, a zwycięskiego gola zdobył Bartłomiej Kłudka. Już po 1. kolejce mamy mocnego kandydata do najpiękniejszego gola sezonu. Jeśli jeszcze nie widzieliście to musicie nadrobić zaległości.
SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,602FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ