Legia zawodzi. Ledwie remis w Kazachstanie

O takim meczu ciężko napisać cokolwiek budzącego sens. Legia przyjechała do Kazachstanu jako faworyt. Drużyna, która powinna rozprawić się ze znacznie słabszym na papierze rywalem. Przeciwnikiem Warszawiaków była długa podróż oraz krótki czas na aklimatyzację, ale nikt nie spodziewał się innego wyniku, aniżeli zwycięstwa gości. Na boisku byliśmy jednak świadkami kolejnego zawodu…

REKLAMA

Parodia w pierwszej połowie

W teorii na samym początku spotkania drużyna z Polski przejęła inicjatywę. Ekipa z Kazachstanu oddała pole gry rywalowi, mocno cofając się do defensywy. Poza ogromną ilością rzutów rożnych, Legia nie potrafiła ze zdobytej przewagi uzyskać totalnie nic. Brak kreatywności w ofensywie nie zwiastował jednak żadnej tragedii. Goście na pierwszego gola mieli przecież jeszcze bardzo dużo czasu.

Niespodziewanie, to gospodarze wyszli na prowadzenie. Piłkę po absurdalnym błędzie wpuścił za swój kołnierz Tobiasz, dając Kazachom zgromadzonym na stadionie dużo radości. Legia w teorii próbowała odrobić stratę, ale bezbarwność w ofensywie zawsze stawała na drodze ewentualnego wyrównania.

Ciężko było gorzej zacząć drugą połowę

Ciężko było gorzej zacząć drugą połowę. Po zaledwie trzech minutach gospodarze mogli świętować drugą bramkę. Przy rzucie rożnym w polu karnym najlepiej odnalazł się Mbodj, który podwyższył prowadzenie Ordabasy. Legia leżała na deskach, a nic nie wskazywało na to, że może się z nich podnieść. Szczególnie występ Celhaki.

Albańczyk był tego dnia po prostu fatalny. Spowolniał każdą możliwą akcję, notował ogrom głupich strat podejmując przy tym niezrozumiałe decyzje. Z nim na boisku Legia nie tyle grała w dziesięciu, co ich rywale wręcz w dwunastu. Mówiąc wprost, ciężko było zagrać gorzej. Goście zaczęli grać w piłkę dopiero po zejściu reprezentanta Albanii.

Ratujmy co się da…

Ten opuścił plac gry w 62 minucie. Ledwie parędziesiąt sekund później… Wojskowi zdołali złapać kontakt. Na 1:2 trafił bowiem Pekhart, wykorzystując bardzo dobre podanie Guala. Od tego momentu gra wicemistrza Polski uległa minimalnej poprawie, ale dalej nie wyglądało to zbyt dobrze.

Im bardziej spotkanie zbliżało się do końca, tym większą temperaturę osiągał mecz. Obie drużyny zaczęły wchodzić w bardzo częste utarczki słowne oraz fizyczne, co mocno spowolniło całe spotkanie. W 86. minucie znów zmiany trenera Runjaicia dały pozytywny efekt. Wprowadzony ledwie cztery minuty wcześniej Kramer dołożył nogę do „pustej” bramki, dając Legionistom wyrównanie.

Lepszy remis, niż…

Warszawiacy byli ogromnym faworytem, ale niestety nie podołali wyzwaniu. Remis był maksimum, jakie udało się wycisnąć z tego trudnego terenu. U siebie Legia musi pokazać, że brak zaliczki w Kazachstanie to wypadek przy pracy, który więcej się nie powtórzy. Ogromne upokorzenie było blisko, ale ciężko jest cieszyć się z osiągniętego rezultatu.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,607FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ