Kryzys Rakowa był przesadzony. 5 wniosków po 23. kolejce Ekstraklasy

Za nami 23. kolejka Ekstraklasy. Po ciekawych rozstrzygnięciach w Pucharze Polski kluby wróciły na ligowe boiska, a hitami były dwa starcia na szczycie tabeli: Legii z Pogonią oraz Rakowa z Lechem. Po 23. serii gier pod lupę bierzemy następujące tematy: przewidywalność Warty, przebudzenie Ruchu, prawe skrzydło Legii, rzekomy kryzys Rakowa oraz żniwa Pucharu Polski.

REKLAMA

Warta znowu robi to samo

Przed startem sezonu na jednego z kandydatów do spadku zawsze typowana jest Warta Poznań. Wielu wychodzi z założenia, że klub ze skromnym budżetem i prawie niczym nie wyróżniającą się kadrą wreszcie musi spotkać się z przeznaczeniem. Pod koniec poprzedniej rundy wydawało się, że to może być ciężka wiosna dla zespołu Dawida Szulczka. Jesień zakończyli serią 2 punktów w 5 meczach Ekstraklasy oraz odpadnięciem z Pucharu Polski. Po przerwie zimowej wrócili jednak ze zdwojoną siłą. Z czterech meczów dwa wygrali i dwa zremisowali.

Warta – już standardowo – nie gra oczywiście porywającego futbolu. Ich mecze ciągle są jednymi z najnudniejszych spośród wszystkich klubów Ekstraklasy, ale Zieloni w takim futbolu czują się bardzo dobrze. Patrząc na Wartę można odnieść wrażenie, że swoją grą nie zasługują na tak dobry start. Ich siłą jest jednak umiejętność uprzykrzania życia rywalom. Przeciwko nim żaden zespół nie wygląda dobrze. Parafrazując pewne powiedzenie – Warta najpierw ściąga przeciwnika na swój poziom, a potem pokonuje doświadczeniem. A to też sztuka. Sztuka, dzięki której mają już 5 punktów przewagi nad strefą spadkową.

Cracovia 0:1 Warta Poznań

Ruch Chorzów na wiosnę się przebudził

Ligową wiosnę zaczęli od nieznacznej porażki z Legią na własnym stadionie (0:1), następnie były dwa remisy – z Wartą (0:0) oraz Jagiellonią (1:1), które były dobrymi sygnałami, aż wreszcie odnieśli pierwsze zwycięstwo od 2. kolejki pokonując w efektownym stylu Piasta (3:0). W Chorzowie już mogą mieć poczucie, że zimą zrobili wszystko, aby zwiększyć szansę zespołu na utrzymanie. Zatrudnienie Janusza Niedźwiedzia szybko dało pozytywne efekty. Ruch wygląda na zespół o wiele lepiej zorganizowany i bardziej odważny. Rywalom trudniej przebić się przez ich defensywę oraz – przede wszystkim – przejąć inicjatywę, ponieważ Niebiescy potrafią grać wysokim pressingiem.

Canal+ Sport w serwisie X

Niektóre transfery przeprowadzone zimą już teraz się spłacają. Dante Stipica pewnie spisuje się w bramce, Robert Dadok stał się jednym z liderów zespołu, a Adam Vlkanova przebłyskami pokazuje, że ma spory potencjał. Strata do bezpiecznego miejsca w tabeli wynosi obecnie 4 punkty. Biorąc pod uwagę, że zespoły przed Ruchem punktują całkiem nieźle (w tej kolejce akurat nie bardzo, ale średnią pkt/mecz mają dość dobrą) sama dobra wiosna może nie wystarczyć, aby się utrzymać, natomiast zwycięstwem z Piastem podopieczni Janusza Niedźwiedzia wysłali do konkurencji sygnał: „jeszcze jesteśmy w grze”.

Ruch Chorzów 3:0 Piast Gliwice

W Legii obowiązuje ruch prawostronny

Biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki remis z Pogonią (1:1) był piątym meczem z rzędu bez zwycięstwa dla zespołu Kosty Runjaicia. W obozie stołecznej ekipy po spotkaniu panowała ogromna frustracja (co najlepiej obrazuje wywiad pomeczowy Pawła Wszołka dla Canal+), prawdopodobnie dlatego, że Legia z gry wyglądała lepiej, ale znów straciła bramkę po indywidualnym błędzie (prosta strata Marco Burcha).

Skupiając się na pozytywach – prawa strona Legii była bardzo produktywna. Współpraca Josue z Pawłem Wszołkiem to najsilniejsza broń zespołu Runjaicia od początku obecnego sezonu. Pogoń również nie potrafiła się temu przeciwstawić, natomiast w momencie dogrania piłki w pole karne nadzieje Legionistów się kończyły. Kosta Runjaic nie polegał jednak tylko na tym duecie. Prawe skrzydło wspierał także ustawiony w środku pomocy, ale mający większą swobodę niż zawodnicy grający dotychczas na „8-kach” Bartosz Kapustka oraz prawy stoper Marco Burch, który starał się wbiegać z półprzestrzeni za linię obrony, gdy Josue ustawiał się szeroko po prawej stronie. Pogoń zagrała z Legią tak, jak gra wielu ligowych rywali, czyli oddała inicjatywę, więc akcje kombinacyjne na prawej stronie mogą napawać Kostę Runjaicia optymizmem. Poleganie na jednym schemacie przeciwko Pogoni okazało się jednak niewystarczające i przeciwko wielu przeciwnikom może być podobnie.

Legia Warszawa 1:1 Pogoń Szczecin

REKLAMA

Kryzys Rakowa był przesadzony

Tweeta napisanego przez Michała Świerczewskiego po porażce 0:3 z Piastem w Pucharze Polski o tym, że „stali się ligowym średniakiem” widział pewnie każdy fan futbolu w Polsce. Raków słabo rozpoczął wiosnę, a właściciel Rakowa Częstochowa dolał jeszcze oliwy do ognia zwołując spotkanie całej drużyny, przez co media zaczęły rozkładać na czynniki pierwsze kryzys mistrza Polski. Gdy wszystkim wydawało się, że Raków obniżył standardy – oni odpowiedzieli pokonując 4:0 Lecha Poznań na własnym stadionie pokazując, że narracja o kryzysie była przesadzona.

Raków w tym spotkaniu wyglądał jak dobrze naoliwiona maszyna. Jak najlepsza wersja mistrzowskiego zespołu Marka Papszuna. Choć przeciwnik był na papierze silniejszy niż ci, z którymi wcześniej mierzyli się na wiosnę, tak częstochowianie wreszcie mogli zagrać w sposób, który umieją najlepiej – pokazać swoją znakomitą organizację gry bez piłki. Raków skończył spotkanie z 35%-owym posiadaniem piłki, ale zmiażdżył Kolejorza. Nie pozwolił na ani jeden celny strzał na bramkę Vladana Kovacevicia. Dwa gole strzelił po odbiorach na połowie przeciwnika. Uniemożliwił rywalom progresję piłki dzięki znakomicie funkcjonującemu pressingowi. „Ligowy średniak” i „drużyna w kryzysie” tak nie gra.

Raków Częstochowa 4:0 Lech Poznań

Puchar Polski zebrał swoje żniwa w klubach Ekstraklasy

Gra dwa razy w tygodniu to dla polskich klubów wyzwanie, któremu sprostać bardzo trudno. Widzimy to co roku po naszych przedstawicielach w europejskich pucharach, ale w ten weekend zobaczyliśmy to także na przykładzie zespołów grających w Pucharze Polski w minionym tygodniu. W piątek Piast, który ograł Raków przegrał 0:3 z Ruchem Chorzów, który miał pełen tydzień odpoczynku. Sobota zaczęła się od porażki Jagiellonii (1:3 z Górnikiem), która w środę wyeliminowała Koronę po dogrywce. Zespół Kamila Kuzery przegrał natomiast z Zagłebiem na wyjeździe (0:1), a Widzew po odpadnięciu z krajowego pucharu z Wisłą nie dał rady Śląskowi we Wrocławiu. Tylko Raków wygrał swój mecz, ale mierzyli się z Lechem, który miał w nogach 120 minut z Pogonią.

Z drugiej strony, w środku tygodnia nadrabiano także zaległości w Ekstraklasie. Stal Mielec pokonała ŁKS (1:0), ale po zespole Marcina Matysiaka w ogóle nie było widać, że w czasie gdy ich rywale (Puszcza Niepołomice) odpoczywali oni musieli walczyć o ligowe punkty. ŁKS wygrał pierwszy raz od końcówki sierpnia. Rywal łodzian, Stal Mielec – jak większość zaangażowanych w grę w środku tygodnia – także przegrała w tej kolejce (1:2 z Radomiakiem).

Co jeszcze wydarzyło się w 23. kolejce Ekstraklasy?

  • Na pozycję lidera wrócił Śląsk Wrocław. Zespół Jacka Magiery wygrał z Widzewem 2:1 po dwóch golach Nahuela Leivy. Dla wrocławian były to pierwsze trafienia wiosną.
  • Po porażce z Widzewem Górnik wrócił na zwycięski szlak pokonując znajdującą się na fotelu lidera przed startem kolejki, Jagiellonię Białystok (2:1).
  • W meczu Widzewa ze Śląskiem nie obyło się bez kontrowersji, które w mediach społecznościowych skomentował pomocnik Widzewa, Bartłomiej Pawłowski.
  • W meczu Puszczy z ŁKS-em trzeba odnotować przepięknego gola przewrotką Kamila Zapolnika. Kto nie widział – niech nadrabia.

Żegnamy się tabelą Ekstraklasy po 23. kolejce.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,606FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ