Fornalik o transferach, przygotowaniach i celach Piasta Gliwice [briefing]

W piątek Piast Gliwice zorganizował briefing prasowy, w którym udział wzięły redakcje takie jak „Dziennik Zachodni”, RMF24.pl czy iGol.pl, ale także Mistrzowie Polski. Podczas rozmowy z dziennikarzami trener gliwiczan – Waldemar Fornalik – poruszył najważniejsze tematy dotyczące śląskiej drużyny.

REKLAMA

Odejście Martina Konczkowskiego

Martin Konczkowski to jeden z najwierniejszych żołnierzy Waldemara Fornalika. Razem spędzili aż osiem lat w Ruchu Chorzów oraz Piaście Gliwice, a także zdobyli mistrzostwo w 2019 roku. Teraz jednak Polak – po zakończeniu kontraktu – zdecydował się przenieść do Śląska Wrocław.

Odchodzi Martin Konczkowski – zawodnik, który spędził w Gliwicach pięć lat. Czy będzie go w szatni brakowało?

Na pewno. Szczególnie zawodnikom, którzy z Martinem funkcjonowali z powodzeniem przez tyle lat. Natomiast – jak to się mówi często – życie nie znosi pustki. W obrębie tych zawodników, których mamy na tą chwilę, będziemy musieli zapełnić pozycję Martina. Pracujemy nad jednym czy dwoma tematami, aby na miejsce Martina pojawił się zawodnik pełnowartościowy, który byłby w stanie go zastąpić.

Można powiedzieć, że Martin Konczkowski to taki boiskowy syn dla Pana. Czy więc osobiście nie czuje Pan trochę pustki?

Chyba tak. Ja tych rozstań już przeżyłem wiele – i to z zawodnikami, z którymi przeżywałem wspaniałe chwile. Czy to w Ruchu Chorzów, czy w Piaście Gliwice. Z drużyny mistrzowskiej odeszło wielu zawodników i musieliśmy się z tym pogodzić. W Ruchu także rozstawałem się ze świetnymi piłkarzami. Na przykład Andrzej Niedzielan, Arek Piech – którzy też byli długo, których ściągałem. Trzeba sobie umieć z tym radzić.

Jak się Pan dowiedział, że Marin odchodzi?

Byliśmy na wakacjach i Martin Konczkowski wykonał telefon, że jedzie do Wrocławia podpisywać umowę. Dzwonił do mnie, żebym się dowiedział od niego, a nie z mediów.

Czy nie chciał go Pan przekonywać do pozostania w Piaście?

Ja go przekonywałem, ale nie jestem pracodawcą. Nie ustalam też warunków kontraktu – to są rzeczy, które dzieją się poza trenerem. Mogę tylko wyrazić swoją opinię czy coś zasugerować. Ktoś jednak w klubie to podlicza i nie zawsze można spełnić czyjeś wymagania.

REKLAMA
Źródło/SlaskWroclawPl

Transfery

Najgłośniejszym tematem jest oczywiście prawdopodobne odejście Damiana Kądziora do Lecha Poznań. O zainteresowaniu Kolejorza wiemy już od dawna, jednak teraz presja na dopięcie tego transferu jest większa, ponieważ zbliżają się mecze eliminacji Ligi Mistrzów. Waldemar Fornalik odniósł się też do kilku innych doniesień transferowych.

Nie sposób nie zapytać o transfer Damiana Kądziora, którym interesuje się Lech Poznań. Czy on już przekazał Panu informację, że chce odejść?

Nie, nie mam żadnych informacji. Na tę chwilę skupimy się na pracy treningowej. Tego, co się dzieje wokół Damiana, nie chcę komentować.

Pojawiły się plotki o odejściu Kristophera Vidy. Czy o tym może Pan coś powiedzieć?

Także nie chcę tego komentować. Dzieje się wiele rzeczy, o których niestety oficjalnie nie mogę mówić.

Wspominał Pan o zastąpieniu na prawej stronie Martina Konczkowskiego, ale czy jeszcze jakieś pozycje są brane pod uwagę?

Myślę, że nasza kadra nie jest aż tak skromna, żeby na siłę szukać zawodników. Okienko trwa jednak do końca sierpnia i czasami pojawiają się ciekawe tematy last minute. Bierzemy więc taką możliwość pod uwagę, ale niczego nie robimy na siłę.

Czy to jest problem dla Pana, kiedy nie ma Pan od początku piłkarza w okresie przygotowawczym? Jak długo zajmuje wprowadzenie zawodnika do Pana systemu gry?

Na pewno jest to problem. Samo przygotowanie zawodnika to nie jest kwestia jednego czy dwóch tygodni. Nawet wprowadzanie Damiana Kądziora trwało określony czas. Szczególnie jeśli zawodnik wcześniej nie grał, jak było w przypadku Damiana. Wyjątkiem był chyba Jorge Felix, który wszedł w treningi i od razu stał się ważną postacią dla tej drużyny. Ważne jest zatem, żeby zawodnicy, którzy mają do nas dołączyć, byli od pierwszych dni treningowych, bo w te 5-6 tygodni jesteśmy w stanie ich wdrożyć w nasze wymagania.

Nie sposób zatem nie zapytać, czy Jorge Felix może jeszcze zagrać pod opieką trenera?

Dyplomatycznie odpowiem na tę chwilę – no comments.

Ale czy byłaby to dobra informacja?

Ależ oczywiście. Dobrze wiemy, jaką wartością był Jorge dla Piasta Gliwice.

Mówił Pan, że w tym okienku transferowym trwającym jeszcze ładnych kilka tygodni może ktoś jeszcze dołączyć do składu. Ale czy nie widzi trener zagrożenia, że last minute może kogoś ważnego stracić. Jak reagować w takich sytuacjach?

Istnieje takie zagrożenie, ale jakby policzyć, ile takich przypadków już było w Piaście, to można powiedzieć, że oswoiliśmy się z tym jakoś. Udawało nam się zawsze wybrnąć z takich problemów, bo jest to na pewno problem. Jeżeli popatrzymy na skład z mistrzowskiej drużyny, to zostali już tylko pojedynczy zawodnicy. Ale tak jak powiedziałem – pracujemy w tych warunkach, jakie mamy. Nie narzekamy i staramy się zawsze wychodzić z problemów.

Nowi zawodnicy

W tym okienku transferowym Piast na razie przekonał do siebie Grzegorza Tomasiewicza, który za darmo przeszedł do Gliwic ze Stali Mielec. Niebiesko-czerwoni dokonali jednak kilku transferów zimą i o tych graczy Waldemar Fornalik również został zapytany.

Jak wygląda Grzegorz Tomasiewicz po pierwszych treningach?

Potwierdza swoją wartość. Trudno jednak powiedzieć po pierwszych treningach, co wniesie do zespołu, na ile to, co pokazał w Stali Mielec, będzie w stanie przenieść do Piasta Gliwice. Na pewno każda drużyna gra trochę inaczej. Nasz skład powoduje, że być może będzie musiał przyzwyczaić się do innych obowiązków na boisku, ale wiążemy z nim duże nadzieje.

Źródło/PiastGliwiceSA

A jak to wygląda z Rauno Sappinenem? Grał dużo, ale paskudna kontuzja spowodowała, że właściwie stracił końcówkę rundy. Czy w tej chwili jest już w pełni przygotowany? Jak Pan widzi jego szanse, czy nie ma jakiejś blokady psychicznej?

Nie, trenuje już normalnie. Co prawda jeszcze z maską, ale po konsultacji będzie decyzja, kiedy może maskę odłożyć. Nie widać u niego urazu. Uderzał już nawet głową. Liczę też bardzo na to, że jeżeli wejdzie w trening, to razem z Kamilem Wilczkiem mogą stanowić o sile naszego ataku.

Po przyjściu zimą Kamila Wilczka mówił Pan, że potrzeba czasu. Rozumiem, że teraz już dobrze wprowadził się do zespołu?

Dla Kamila naprawdę wielki szacunek, że wchodząc z marszu, rozegrał tyle spotkań i odpukać nie nabawił się żadnej groźniejszej kontuzji. Myślę, że teraz po tych przygotowaniach powinien być prawdziwym wzmocnieniem zespołu, że strzeli kilkanaście bramek w sezonie, będzie dogorywał i pracował dla drużyny.

Podsumowania, przygotowania, cele

Gdyby podsumować poprzedni sezon, można by powiedzieć: jesień – w kratkę, wiosna – kapitalnie. Czy robił trener szerszą analizę, z czego to wynikało?

Tamto okienko nie było dla nas zbyt szczęśliwe. Dopiero zimowe transfery pewne rzeczy wyprostowały. Mieliśmy wtedy zawodników od pierwszego treningu i myślę, że to zaowocowało dobrą wiosną w naszym wykonaniu. Dlatego tak ważne jest, aby kompletować kadrę jak najszybciej i żeby dokonywać właściwych wyborów. Widzimy przecież, że czasami duże transfery okazują się niewypałem.

Czy Pana plany się zmieniają w związku z tym, jak wygląda tegoroczny terminarz?

Tak, na pewno. Co prawda początek jest bardzo podobny, natomiast będą zmiany w trakcie sezonu. Cała liga będzie przerabiała inny termin Mistrzostw Świata, więc już zastanawialiśmy się nad tym, jak ustawić plan treningowy w późniejszym okresie. Na tę chwilę jesteśmy jednak skupieni na początku sezonu. Plany, sparingi, mikrocykle – staraliśmy się nad tym pochylić. Myślę, że to opracowaliśmy w szczegółach i przystępujemy do pracy tradycyjnie – pełni zapału.

Z jednej strony mówiliśmy, że sezon będzie dziwny, bo Mistrzostwa Świata w innym terminie, ale z drugiej strony gramy po 17 kolejek, czyli normalną rundę jesienną i wiosenną.

To jest chyba jedyny plus tego kalendarza, natomiast problemem pozostaje to, jak zagospodarować wolny czas w trakcie Mistrzostw Świata. Akurat wtedy, kiedy wypadałoby trenować, jest okres świąt albo nowego roku. Takie małe schody trzeba pokonać.

Czy jest nastawienie przedsezonowe w chłopakach? Ponieważ mają za sobą urlop, który mógł być trochę dłuższy.

Wydaje mi się, że dłuższego urlopu już nie mogłem im zafundować. Zrobiłem, co mogłem, aby urlopy były jak najdłuższe. Myślę, że widać po chłopakach chęci. Nie jesteśmy też sztabem, który jeżeli ma możliwość dać dzień wolny, to tego nie robi. Po prostu staramy się pracować i odpoczywać, co też ma wpływ na to, jak zawodnicy podchodzą do swoich obowiązków.

Kuba Czerwiński przyznał, że teraz inni patrzą na losowania w pucharach i trochę ta zadra siedzi w z tyłu głowy, że jednak nie udało się w nich zagrać. Czy to jest mobilizacja na nowy sezon?

Sami widzimy, że konkurencja jest niesamowicie mocna. Do tego, co się wydarzyło w ostatnich sezonach w Gliwicach, trzeba podejść z dużym szacunkiem. Na pewno nie możemy się równać budżetem z czołowymi drużynami naszymi w kraju. Mimo to przez ostatnie dwa sezony praktycznie do ostatnich kolejek walczyliśmy o miejsce pucharowe. Spójrzmy też na to, kto był za nami i jakie drużyny musiały do końca drżeć o ligowy byt. Już nie chcę podawać przykładu Wisły Kraków. Trzeba szanować to, co się ma. Myślę, że dostarczyliśmy wielu emocji kibicom, ale żeby grać w pucharach, trzeba zachować równą formę przez cały sezon. Nie da się – jak życie pokazało – wspaniałymi wiosnami zakwalifikować do europejskich pucharów.

Zgrupowanie znowu w Arłamowie. Dlaczego?

Przede wszystkim świetne warunki do pracy. Jeżeli ktoś zaliczy jedno zgrupowanie w Arłamowie, to ciężko mu będzie znaleźć drugi taki ośrodek. Praktycznie mamy tam wszystko. Hale, siłownie, boiska, które są fenomenalne, jak również cała otoczka, czyli wyżywienie, odnowa. Pod każdym względem jest to ośrodek top.

Źródło/PiastGliwiceSA

Co Pan na to, że zostaje przepis o młodzieżowcach na ten sezon?

Podtrzymuję swoje zdanie. Czasami rozdaje się miejsca w drużynie zawodnikom, którzy niekoniecznie by grali. Nie mówię już o tych, którzy przepadli i którzy przepadną przez te przepisy – ponieważ muszą być w kadrach pierwszej drużyny, nie mogą ogrywać się na poziomie pierwszej, drugiej czy trzeciej ligi.

Czy jakiś konkretny cel na ten sezon sobie Pan wyznacza?

Nie. To nie będzie łatwy sezon, bo widzimy, że konkurencja jest coraz silniejsza. Kiedy my graliśmy o Mistrzostwo Polski, liczyła się Legia, Lech trochę sfolgował i do walki włączyła się jeszcze Lechia Gdańsk. Teraz kandydatów do mistrzostwa jest coraz więcej. Widzimy, jak mocny stał się Raków, Pogoń, Lech. Legia przecież nie chce być w tym miejscu, w którym była w tym roku, więc będzie kilka silnych zespołów. Chcemy zagrać kolejny solidny sezon, a jaka będzie na koniec pozycja Piasta? Zobaczymy.

Pytanie może trochę abstrakcyjne, ale trener Michniewicz powiedział, że jeszcze zostawia 2-3 miejsca na wrzesień dla tych, którzy dobrze zaprezentują się w Ekstraklasie. Kto – Pana zdaniem – w Piaście może się pokazać trenerowi Michniewiczowi i ma takie predyspozycje, żeby wskoczyć do kadry Polski?

Chciałbym, żeby to był któryś z naszych chłopaków. Nie powiem jednak, czy to będzie ten czy inny, bo nie chcę nikomu odbierać szansy.

Opracowanie i redakcja: Julian Cieślak-Sokołowski

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,606FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ