FC Barcelona wraca do top 4 – podsumowanie 23. kolejki La Liga

Za nami naprawdę ciekawa kolejka w hiszpańskiej La Liga. FC Barcelona pokonała u siebie Atletico Madryt. Real wyszarpał zwycięstwo z Granadą za sprawą Marco Asensio. Sevilla nękana problemami kadrowymi straciła punkty z Osasuną. Zapraszamy do posumowania!

REKLAMA

Barca w końcu poskromiła rywala z topu

Pewnie ciężko w to uwierzyć, ale ostatni raz kiedy Barcelonie udało się pokonać zespół Diego Simeone, miał miejsce 1 grudnia 2019 roku. Było to zarazem ostatnie spotkanie przez fatalną serią, kiedy Blaugranie udało się pokonać jeden z czołowych europejskich klubów. Od tamtego czasu Duma Katalonii przegrywała wszystkie klasyki z Realem, zebrała pamiętne manto z Bayernem i staczała się po równi pochyłej coraz niżej w hierarchii europejskiej i światowej piłki. To wszystko trwało aż do ostatniej niedzieli. Tym razem Barcelona z podniesioną głową podjęła u siebie zespół Los Colchoneros i po meczu mogła spojrzeć kibicom prosto w oczy bez wyrzutów sumienia.

To było wspaniałe widowisko i najlepsza Barca od bardzo, bardzo dawna. Adama Traore w swoim debiucie kręcił obroną rywala jak chciał. Gavi i Ferran świetnie uzupełniali się w ataku i płynnie zmieniali pozycje. Dani Alves pokazywał klasę i doświadczenie. Cały zespół miał charakter, mentalność i wolę zwycięstwa. Niezależnie od obecnego kryzysu Atletico, to był naprawdę dobry mecz Barcelony Xaviego. I należą się za ten spektakl Hiszpanowi jak i całej ekipie z Katalonii duże brawa. W końcu Blaugrana wraca do upragnionego Top 4 ligi i może świętować mały sukces.

Asensio kontra Maximiano

Takich obrazków nie widuje się na co dzień. Ktoś mógłby powiedzieć, że to tylko kolejne spotkanie Realu do zapomnienia. Wygrana, która musiała zostać odhaczona, mecz bez większej historii. Ja natomiast uważam, że było inaczej. Real pozbawiony tak kluczowych postaci jak Benzema, Vinicius, Casemiro oparł swoje ataki na Marco Asensio. Królewscy nie mogli liczyć na taką kreatywność w ataku i bardziej wyszukane rozegranie pod polem karnym rywala, więc szukali swoich szans z większego dystansu. I tu dochodzimy do fenomenalnego pojedynku skrzydłowego Los Blancos z utalentowanym golkiperem Granady.

10 interwencji Luisa Maximiano, w tym 8 z obszaru pola karnego vs 7 strzałów Asensio, w tym 6 celnych w bramkę strzeżoną przez Portugalczyka. 23-letni bramkarz był tego wieczoru nieprawdopodobny. Wyjmował praktycznie wszystko, co leciało w światło znajdującej się za jego plecami bramki. Był na tyle bezbłędny, że można by go posądzić o korzystanie z szóstego zmysłu. Jednak w 74′ rywalizacji, Asensio udowodnił, że Maximiano nie jest kosmitą, a człowiekiem takim samym jak on. Hiszpan popisał się znakomitym strzałem z dystansu, a zasłonięty MVP gości nie zdążył zareagować. Celebracja Marco wliczająca zdjęcie i rzucenie koszulki wyrażała więcej niż słowa – „Uff, w końcu się udało. Ten gość nareszcie skapitulował.”. Właśnie takie pojedynki w skali mikro czynią mecze pokroju Real – Granada fascynującymi.

Sevilla straciła tempo

Na absencję kluczowych dla swojej drużyny zawodników miał narzekać w ostatnim czasie m.in. Carlo Ancelotii. Jednak prawdziwe powody do narzekania może mieć dopiero Julen Lopetegui. Brak Suso, Fernando, Gonzalo Montiela, Erika Lameli, Lucasa Ocamposa, Rafy Mira oraz Thomasa Delaneya to prawdziwa plaga kontuzji w ekipie Los Nervionenses. Mimo, że Sevilla regularnie wzmacnia i poszerza swoją kadrę, to pech nie przestaje ich prześladować.

Jakby tego było mało, wina za systematyczne w ostatnich tygodniach straty punktów, koniec końców leży głównie po stronie drużyny z Sanchez Pizjuan. 3 ostatnie mecze ligowe to 3 remisy z Valencią, Celtą Vigo i Osasuną. We wszystkich wymienionych spotkaniach Sevilla dominowała, miała więcej sytuacji, a mimo tego nie potrafiła przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść. Symbolem tej tragicznej poniekąd sytuacji może być zmarnowany przez Rakiticia w meczu z Osasuną rzut karny. W ten sposób zamiast pozostać na dystansie 4 pkt do przewodzącego tabeli Realu, Sevilla traci do Królewskich 6 oczek. To jeden z najlepszych przykładów, ile może kosztować brak umiejętności postawienia kropki nad „i”. Zespół z Andaluzji mógłby mieć tyle samo punktów co Real gdyby nie te 3 przykre remisy. A tak pozostaje nam jedynie gdybać…

Betis ofiarą trudnego kalendarza

Do grona drużyn mogących posiadać uzasadnione pretensje, co do swojego lutowego grafiku, należy również Real Betis. Ekipa z Estadio Benito Villamarin rozgrywa dziś 3 mecz na przestrzeni 6 dni. W czwartek 03.02 Los Verdiblancos mierzyli się w ćwierćfinale Copa del Rey z Realem Sociedad. Podopieczni Manuela Pellegriniego rozgromili wtedy zespół gospodarzy aż 4:0. Mając w głowie dużą częstotliwość spotkań, Real Betis starał się zagrać z niedzielnym starciu z Villarrealem jak najrozsądniej. I tym razem to spryt Unaia Emery’ego okazał się triumfatorem nad pomysłem Pellegriniego. Można powiedzieć, że Villarreal pokonał Betis swoją własną bronią z poprzedniego meczu. Żółta Łódź Podwodna okopała się na swojej połowie cierpliwie czekając na odpowiedni moment. A kiedy już dostała futbolówkę pod swoje nogi, ruszała z zabójczą kontrą, zamieniając praktycznie każdy swój atak na gola.

I tak Betis musiał ulec wyższości rywala, przegrywając 2:0. Zielono-Biali nie mają jednak czasu przejmować się tą porażką. Przed nimi bowiem niepowtarzalna szansa na awans do finału Pucharu Króla, w którym zmierzą się z jednym z pary Valencia/Athletic Bilbao.

Getafe nie zamierza opuścić La Ligi

To doprawdy niesamowite, że jeszcze jakiś czas temu Levante i Getafe były jedynymi zespołami w La Liga bez ani jednego zwycięstwa. Decyzja o zatrudnieniu Quique Sancheza Floresa w październiku zeszłego roku okazała się dla Getafe bardzo dobrym ruchem. Jedna z najnudniejszych, najbardziej topornie grających ekip w lidze zaczęła grać futbol widowiskowy, atrakcyjny i co najważniejsze – efektywny.

REKLAMA

3 zwycięstwa, 1 remis i 1 porażka w ostatnich pięciu spotkaniach to świetny rezultat Azulones. 10/15 pkt, w tym wygrana z Realem Madryt? Takie rezultaty brałyby w ciemno ekipy ze znacznie wyższych miejsc w tabeli. Dla wielu Getafe jawiło się jako jeden z oczywistych kandydatów do spadku, już w zeszłym sezonie La Liga. Tymczasem Getafe przechodzi obecnie pozytywną przemianę, na której zyskują zarówno kibice klubu, jak i postronni widzowie rozgrywek na Półwyspie Iberyjskim.

To wszystko w podsumowaniu 23. kolejki La Liga. Dzięki za uwagę i do usłyszenia w kolejnej odsłonie serii!

grafika: Zuzanna Twardosz/ZT Graphics

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,603FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ