Dublet Filipa Marchwińskiego! Lech Poznań wygrywa z Piastem Gliwice

Piast Gliwice to najlepiej punktująca drużyna Ekstraklasy w 2023 roku, a wszystko dzięki serii 13 meczów bez porażki. Aleksandar Vukovic z drużyny, która w połowie sezonu broniła się przed spadkiem, zrobił zespół ocierający się o grę w europejskich pucharach. Z kolei Kolejorz ostatni raz na inaugurację sezonu wygrał w 2018 roku pod wodzą Ivana Djurdjevica. Szmat czasu. Drużyna Johna van den Broma zmagała się przed dzisiejszym starciem z kilkoma brakami kadrowymi. Dodatkowo na horyzoncie zbliżają się pierwsze spotkania w europejskich pucharach. Jedyne co interesowało poznański klub to zwycięstwo. Zwłaszcza że najwięksi rywale w grze o mistrzostwo Poznaniaków wygrali swoje mecze. Lech nie mógł sobie pozwolić na stratę punktów i powtórki z zeszłego sezonu, gdy notował spore straty już na samym starcie rozgrywek.

REKLAMA

Czekanie popłaca

Żadna z drużyn nie potrafiła przejąć inicjatywy na początku meczu. Obserwowaliśmy dużo walki w środku pola, mało odwagi i sporo apatyczności. Jakiekolwiek ataki Kolejorza były natychmiast kasowane. Chociażby z tego powodu, że były bardzo przewidywalne. Nic się nie kleiło w grze drużyny Johna van den Broma. Brakowało człowieka, który potrafiłby wziąć na siebie ciężar gry i poprowadzić zespół do strzelenia gola. Z kolei Piast tylko czekał na swoje okazje. Nie forsował tempa i nie zamierzał przejmować inicjatywy. Gdy tylko otrzymał piłkę, starał się swoje okazje jak najlepiej wykorzystywać, stwarzając przy tym dosyć groźne okazje.

Czekali i się doczekali. W 42. minucie po błędzie Filipa Bednarka rzut karny na bramkę zamienił Patryk Dziczek. Grając na stojąco i nie oddając celnego strzału, wygrać meczu się nie da. Lech grał jak na kolejnym sparingu. Bez polotu i wigoru. Gol dla Piasta dawał nadzieje na ciekawsze widowisko niż to, które nam zaserwowali piłkarze w pierwszej połowie.

Zupełnie inna drużyna

Na drugą połowę wyszedł zupełnie inny zespół Lecha Poznań. Od samego początku goście wyszli odważniej i ofensywniej. Pierwsza akcja i pierwszy strzał w drugiej połowie = bramka Filipa Marchwińskiego w 46. minucie. Lepiej nie można było wejść w drugą połowę i odpowiedzieć na straconego gola w końcówce pierwszej połowy. W 54. minucie było już 2:1 dla Kolejorza po drugim golu wspomnianego już wcześniej Marchwińskiego. Dwa szybkie ciosy i przejęcie kontroli w meczu. Takiego Lecha chce się oglądać, tylko szkoda, że dopiero można go było zobaczyć dopiero od 45. minuty. Po tych dwóch ciosach „Marchewy” spotkanie się uspokoiło. Lech za wszelką cenę chciał jak najmniejszym nakładem sił wygrać ten mecz, z racji zbliżającego się czwartkowego meczu w europejskich pucharach. Z kolei Piastowi brakowało pomysłu. Wszelkie ataki dobrze były kasowane przez piłkarzy Johna van den Broma. Kolejorz sprawiał wrażenie drużyny mającego mecz pod kontrolą.

źródło: CANAL+ SPORT na Twitterze

Taką grę, jaką w drugiej połowie, a zwłaszcza w jej pierwszym kwadransie kibice Lecha chcą oglądać jak najczęściej. Widać, że bardzo powoli rozpędza się poznańska lokomotywa, a celem na ten mecz było go wygranie. Nieważne w jakim stylu. Z pewnością morale w drużynie są o wiele lepsze niż po sparingach. Martwi zejście z boiska z powodu urazu Radosława Murawskiego. Lista absencji znowu się powiększa, co nie wróży niczego dobrego. Można mieć wspomnienia chociażby z zeszłego sezonu, kiedy to również Lech miał z tym problemy zwłaszcza w strefie defensywnej. Na ten moment wygląda to bardzo podobnie. Najważniejsze jest zwycięstwo. Jego brak oznaczałby niepotrzebne nerwy w zespole i odrabianie strat już na samym starcie sezonu. A niejednokrotnie było tak, że na koniec sezonu taka jedna porażka decydowała o mistrzostwie.

Piast Gliwice — Lech Poznań 1:2 (Dziczek 43′ – Marchwiński 46′, 54′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,651FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ