Dramat Wisły Kraków! Klęska z Puszczą w barażu o Ekstraklasę

Odkąd Wisła Kraków opuściła Ekstraklasę, przed piłkarzami „Białej Gwiazdy” stawiano jeden klarowny cel. Jak najszybszy powrót do Ekstraklasy. Kibice mimo spadku, tłumnie wspierali drużynę, podstawowa jedenastka została niemalże w całości przebudowana, wreszcie trenerem zespołu został Radosław Sobolewski. Gdy na początku roku Wiślacy zaliczyli 7 kolejnych zwycięstw, cel wydawał się być na wyciągnięcie ręki. Niestety, wpadka z Zagłębiem Sosnowiec w końcówce sezonu okazała się niezwykle kosztowna. Wisła, wygrywając ten mecz, finalnie awansowałaby z drugiego miejsca. Porażka przyniosła konieczność rozgrywania baraży…

REKLAMA

Wisła taka mocno? No co wy…

Obserwując nastroje przed dzisiejszym pojedynkiem z Puszczą Niepołomice, można było odnieść wrażenie, że „Biała Gwiazda” jest murowanym faworytem i nie powinna mieć większych problemów. Skąd taki optymizm? Przecież obie drużyny na koniec sezonu dzieliły ledwie 2 punkty. Co więcej, to Puszcza dwukrotnie w tym sezonie Fortuna 1 Ligi pokonała Wisłę Kraków! Oprócz tego ważny był także czynnik psychologiczny. Skazywana na pożarcie drużyna z Niepołomic nie miała nic do stracenia i mogła spokojnie grać swoje. Wiślakom od początku dzisiejszego starcia plątały się nogi. Szukając podobieństw, krakowianie przypominali Borussię Dortmund z tych spotkań, gdy mogli zostać liderem Bundesligi. Niby byli stawiani w roli faworyta, niby mieli dobrych piłkarzy, a zachowywali się, jakby nagle zapominali, jak się gra w piłkę.

W pierwszej połowie podopieczni Sobolewskiego nie zdołali oddać nawet jednego celnego strzału. Brakowało właściwie wszystkiego — indywidualnych, błyskotliwych akcji. Spokojnej gry w defensywie, elementu zaskoczenia w kreowaniu ataku. Puszcza nie grała skomplikowanej piłki — szukała wrzutek w pole karne, co okazało się zabójcze dla Wisły. Najpierw Kamil Zapolnik, następnie Łukasz Sołowiej kierowali piłkę do siatki, finalizując błyskotliwe dogrania. W obu przypadkach biernie zachowała się defensywa Wisły, więcej powinien zrobić także Mikołaj Biegański.

Puszcza dojrzalsza

W drugiej połowie przewaga Wisły wrastała. Puszcza Niepołomice miała jednak po swojej stronie kluczowy atut — spokój. Mimo olbrzymiej wagi spotkania, goście potrafili zachować zimną krew i trzymać rywala na dystans. Defensywa zespołu Tomasza Tułacza skapitulowała dopiero w 84. minucie. Wówczas pięknym uderzeniem zza pola karnego popisał się Alex Mula. Oddajmy jednak, że różnicę zrobił w tej sytuacji rykoszet, który zaskoczył wysuniętego Kewina Komara. Trafienie zwiastowało wielkie emocje w końcówce meczu. Uczciwie oceńmy jednak sytuację — gole Puszczy padały po wypracowanych akcjach, trudno nie odnieść wrażenia, że bramka dla Wisły padła nieco z przypadku.

Puszcza mogła spękać. Przestraszyć się, że gospodarze uwierzą w siebie i ruszą po wyrównanie. Piłkarze z Krakowa pokazali jednak, że ich mental jest fatalny. Lucjan Klisiewicz w doliczonym czasie gry popisał się dwoma golami — dwukrotnie dosłownie ośmieszając obronę Wisły. Tak na marginesie, strzelec dwóch bramek wszedł na murawę w 77. minucie. Trener Tułacz świetnie trafił ze zmianami. Sobolewski? No cóż… Raczej nie pomógł z ławki.

źródło: twitter/polsatsport

Popełniane błędy okazały się tragiczne w skutkach. Wisła po spadku z Ekstraklasy, zalicza kolejny bolesny cios. Z przykrością trzeba to napisać — dziś na własne życzenie pogrążyli to, o co walczyli przez ostatnie miesiące. Brawa dla Puszczy, bowiem zasłużenie awansowali do finału baraży o Ekstraklasę.

Wisła Kraków – Puszcza Niepołomice 1:4 (Mula 84 – Zapolnik 33, Sołowiej 45+2, Klisiewicz 90+1, 90+4)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,623FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ